Podcast o osobistej skuteczności bez politycznej poprawności
Elon MUSK – ULTRA HARDCORE
KALENDARIUM
1971 - w Pretorii, w Republice Południowej Afryki na świat przychodzi Elon Reeve MUSK
1984 - Elon, mając lat 13, wypuszcza w świat swoją pierwsza grę komputerową, BLASTAR, którą kupuje od niego za 500 dolarów magazyn komputerowy
1988 - Elon przynosi się do Kanady i otrzymuje kanadyjskie obywatelstwo
1992 - Elon przenosi się do USA, gdzie na uniwersytecie Wharton rozpoczyna studia na kierunku ekonomia oraz fizyka
1995 - Elon przenosi się do Kalifornii by robić doktorat z fizyki na Stanfordzie, jednak rezygnuje bo rusza ze swoją pierwszą firmą, Zip2
1999 - Elon sprzedaje Zip2 firmie Compaq za 307 milionów dolarów, w tym 22 miliony są dla niego. Ma 28 lat. Całość pieniędzy inwestuje w nowy start up: X.com (minus 1 mln $ na zakup McLarena...)
2000 - X.com łączy się z Confinity. Elon zostaje CEO. Jednak pod koniec roku zostaje z tej funkcji zwolniony
2001 - X.com zostaje przemianowany na PayPal.
2002 - Elon otrzymuje obywatelstwo USA. PayPal debiutuje na giełdzie, chwilę później za 1,5 mld $ kupuje go eBay. Elon, największy udziałowiec, dostaje 180 milionów dolarów. Ma 31 lat. Na nagłą śmierć łóżeczkowa umiera pierwszy syn Elona, Nevada. Za część pieniędzy z PayPal Elon startuje z nową spółką, SpaceX.
2004 - Elon inwestuje 6,5 miliona dolarów w firmę Tesla i zostaje przewodniczącym jej rady nadzorczej, oraz aktywnym uczestnikiem prac projektowych
2008 - Tesla Roadster trafia w końcu do pierwszych klientów i właściwie nie działa... Tesla wpada w głębokie finansowe kłopoty ale ogłasza nowy Model S; rakieta Falcon 1, po 3 nieudanych próbach w końcu osiąga orbitę; Elon się rozwodzi; oraz zostaje CEO Tesli; oraz rzutem na taśmę, w ostatniej chwili ratuję od upadłości i Teslę i SpaceX
2010 - Tesla trafią na giełdę zyskując w ten sposób 226,1 mln $. W ciągu pierwszego dnia jej akcje rosną o 40,5%. Elon żeni się ponownie.
2012 - Rynki szacują wartość Tesli na 1,3 mld $; pod koniec roku wycena jest dwukrotnie wyższa (2,4 mld); Elon się rozwodzi; Model S zostaje wybrany samochodem roku
2013 - Elon bierze ponownie ślub (z b. żoną z która rok wcześniej się rozwiódł); SpaceX wykonuje niemal 50 startów a Tesla produkuje ponad 20 tyś samochodów rocznie; Elon zostaje Przedsiębiorcą Roku magazynu Fortune
2014 - Tesla ogłasza, że otwiera wszystkie swoje patenty i każdy może z nich korzystać; w grudniu Elon wnosi ponownie o rozwód ale potem się rozmyśla
2015 - Tesla wypuszcza pierwsze sztuki Modelu X; Elon ogłasza rozpoczęcie projektu OpenAI; rakieta Falcon 9 wynosi na orbitę 11 satelit po czym wraca i bezpiecznie ląduje, udowadniając, że wielokrotne użycie jednej rakiety jest możliwe; w ramach SpaceX powstaje projekt Starlink
2016 - Tesla ogłasza wypuszczenie „masowego” Modelu 3 i w ciągu tygodnia otrzymuje 300 tyś zamówień i przedpłat; do sądu trafia finalny wniosek o rozwód; rakieta Falcon 9 ponownie skutecznie ląduje, tym razem na wodzie; Tesla otwiera Gigafactory, największą fabrykę akumulatorów na świecie; oraz kupuje za 2,6 mld inną spółkę Elona, SolarCity; wybucha rakieta Falcon 9
2017 - Tesla wypuszcza Model 3 i kolejne pół miliona osób składa zamówienie, wymuszając potrzebę znacznie szybszej produkcji samochodów
2018 - Elon wystrzeliwuje w kosmos czerwony Roadster Tesli; poważne problemy z płynnością produkcji Modelu 3; Elon rozkręca się na Twitterze ale notowania jego i Tesli zaczynają gwałtowanie spadać; krytyka Elona zaczyna przybierać na sile; Elon ogłosza, że uczyni Teslę prywatną, co rozpętuje burzę i kosztuje go 20 mln kary; Elon przyznaje, że był to najtrudniejszych i najbardziej bolesny rok w karierze
2019 - Tesla zwalnia 7% pracowników, ogłaszając jednocześnie pracę nad Cybertruck i Model Y, oraz, w raptem 168 dni otwiera nową fabrykę w Chinach
2020 - Mimo lockdownu, Elon nie zamyka fabryki Tesli; FORBES ogłasza Elona 5-tym najbogatszym człowiekiem na świecie; Elon ogłasza powstanie Neuralink - czipów wszczepianych do mózgu; pod koniec roku,
12/22/2023 • 2 hours, 6 minutes, 33 seconds
Paul ORFALEA czyli jak zarobić MILIARDY dzięki zamartwianiu się
Co robisz gdy:
Masz dysleksję, czyli problemy z czytaniem i uczeniem się i w wieku 8 lat lądujesz w klasie specjalnej
Nie masz absolutnie żadnych umiejętności technicznych i nie jesteś w stanie obsługiwać żadnego urządzenia
Masz ADHD więc nie jesteś w stanie usiedzieć na miejscu
Kończysz szkołę z 8 wynikiem na 1200 osób - 8 od końca...
Bardzo proste - zakładasz swój biznes ksero a po 27 latach sprzedajesz swoje imperium za 1,5 miliarda dolarów. Bo tak zrobił to Paul ORFALEA.
Roześmiany mistrz zamartwiania się, Paul ORFALEA
W wieku 23 lat założył swój pierwszy punkt ksero - Kinko's. Dziesięć lat później punktów było już 80. Kiedy sprzedawał swój biznes w 1997 roku Kinko's zatrudniało 23 tysięcy ludzi i miało 1200 punktów w 10 krajach.
Imponujące, ale nie zainteresowałoby mnie gdyby sam ORFALEA nie miał czegoś ciekawego do powiedzenia. A ma bardzo dużo, jak się okazuje. I było to jedna z najbardziej odświeżających perspektyw na prowadzenie biznesu z jaką się spotkałem. Z jednej strony bardzo konserwatywna. Z drugiej strony bardzo agresywna.
Dlatego będzie mowa o wartościach wyniesionych z domu, a problemie z dzisiejszą młodzieżą i pokoleniem 20-sto latków, o niepokoju, paranoi, zamartwianiu się, biedzie, ambicji, pracowaniu nad biznesem a nie w biznesie, o traktowaniu pracowników oraz zarządzaniu nimi i firmą, o poczuciu winy, inwestowaniu, oszczędzaniu, wychowywaniu dzieci, łamaniu zasad oraz o tym, czy dobrym pomysłem jest kochanie swojego biznesu.
Zanim przejdziemy do konkretów - małe przypomnienie. Ja tym blogu - i w tych podcastach - omawiam przeróżne sposoby na osiągnięcie sukcesu. To, że dla przykładu to co mówi ORFALEA jest inne lub sprzeczna z tym co mówi np. PENA nie oznacza, że któryś z nich się myli. Ich wyniki mówią za siebie. Moim zadaniem jest przedstawienie różnych perspektyw - jako, że jest znacznie więcej dróg prowadzących do sukcesu niż tych które gwarantują porażkę.
Życie nie jest jednoznaczne - o czym zresztą będzie ten post - zatem prawdziwe jest stwierdzenie F. Scotta Fitzgeralda, że:
Oznaką inteligencji najwyższej klasy jest zdolność do uznawania dwóch przeciwstawnych idei jednocześnie.
ROZWIJANIE BIZNESU
Ludzie ciągle pytają mnie jak rozwinąłem swój biznes. A w jaki sposób ty urosłeś między 4 a 20 rokiem życia? To się po prostu działo. Tak samo jest z biznesem. Po prostu każdego dnia przychodziłem do firmy i starałem się uczynić ją odrobinę lepszą.
Bardzo szybko zauważyłem, że biznes doskonale funkcjonuje bez mojego udziału, jednak kiedy spędzałem swój czas na myśleniu o nim, funkcjonował jeszcze lepiej. Zatem jednym z moich najważniejszych zadań było, od samego początku, stworzenie systemu, który będzie niezależny od mojej obecności.
Musisz, już na początku swojej biznesowej drogi, zajrzeć do swojej duszy i odpowiedzieć na proste pytanie - czy chcesz wszystko robić samemu? Czy chcesz na co dzień użerać się z kaprysami ludzi?
Jako dyslektyk zawsze miałem jedną przewagę - dobrze czułem się z wieloznacznościami. Bo życie nie jest jednoznaczne. W biznesie każda decyzja jest niejednoznaczna: jeśli zapłacisz ludziom za dużo to masz problem; jeśli nie zapłacisz im wystarczająco, też masz problem. Czy lepiej płacić im więcej czy kupić ubezpieczenie zdrowotne?
Mikroekonomia - jeden z niewielu przedmiotów, które mnie fascynowały, uczy, że zawsze podejmujemy decyzję rozważając przewagi. To powinien robić każdy menedżer i każdy właściciel biznesu - podejmować decyzję w oparciu o rachunek zysków i strat i zazwyczaj te zyski tylko nieznacznie przeważają potencjalne straty. To są tak zwane decyzje marginalne.
Analiza marginalna: Analiza marginalna polega na ustaleniu zysku lub straty uzyskanej przez firmę lub osobę fizyczną poprzez poniesienie dodatkowego kosztu. - https://pl.economy-pedia.com/11039699-marginal-analysis
To samo w życiu codziennym - jeśli jedziesz autostradą z szybkością 100 km/h, szansa na otrzymanie mandatu wynosi zero.
4/7/2023 • 1 hour, 38 minutes, 2 seconds
ZWOLNIJ EGZORCYSTĘ! Opętania, demony i korzystna psychopatia
W poście tym będę posługiwał się - poza moimi osobistymi doświadczeniami - dwoma książkami. Za podstawę teoretyczną posłuży nam książka Stevena KESSLERA "THE 5 PERSONALITY PATTERNS" a za ilustracje tego, że KESSLER piszę prawdę, książka - zresztą świetna - redaktora Łukasza GRASSA - "ROBERT KARAŚ - MOJA SIŁA".
O ile z książki KESSLERA wycisnąłem tu to co najważniejsze, o tyle książkę o KARASIU, zwłaszcza, że jest po polsku, polecam każdemu kto interesuje się high performance.
A teraz do roboty.
Był sobie kiedyś kot taki - Wilhelm REICH się nazywał i był najzdolniejszym uczniem FREUDA. Sam Zigi uważał go za geniusza i traktował jak syna. Do czasu kiedy REICH doszedł do wniosku, że cała ta psychoanaliza jest chuja warta i poszedł swoją drogą. Wtedy, dziwnym trafem, FREUD przestał go ubóstwiać.
Ale my dziś nie o FREUDZIE. REICH był faktycznie jednym z tych pierdolniętych geniuszy, przy których jedną ręką łapiesz się z podziwu za głowę a drugą robisz face palm. Stworzył swoją szkołę terapii - z naszego punktu widzenia nie ma znaczenia jaką, wszak my nie będziemy się naprawiać tylko będziemy się tworzyć.
To co liczy się dla nasz to fakt, że szkoła REICHA opiera się o pracę z ciałem, wszak to ciało jest (również) naszą podświadomością. To co nas interesuje to również fakt, że REICH dokonał swojego podziału na typy osobowości. Żeby być nieco bardziej precyzyjnym - na typy charakteru. Jego model wyglądał bowiem tak, że masz swoje ZACHOWANIA, zachowania te wynikają z twojej OSOBOWOŚCI a osobowość jest wynikiem twojego CHARAKTERU. Charakteru nie w sensie "właśnie wykazał się charakterem" tylko "on po prostu ma taki charakter".
REICH był koleżką który się w tańcu nie pierdolił i lubił w swoich działaniach rozmach. Z polityczną poprawnością również nie miał wiele wspólnego - jako, że na początku XX wieku jej po prostu nie było. Zatem, jego nazwy typów osobowości są równie barwne jak i sam Wilhelm - schizoidalna, oralna (tu się kłania FREUD), masochistyczna, sztywny (w sensie usztywniony, perfekcjonistyczny) i - i tu zatrzymamy się na dłużej - psychopatyczna.
Wilhelm REICH i jego szykowny włosień na genialnej głowie
Każdy z tych typów charakteru ma, co oczywiste, swoją charakterystykę. Ma też, co już nieco mniej oczywiste, własny, specyficzny przepływ energii w ciele. Ten drugi element jest kluczowy, bo nie spotkałem się z żadnym innym podziałem na typy osobowości, gdzie akcent idzie na przepływ energii i zarządzanie nim.
Jak już byłem uprzejmy wspomnieć, każdy charakter ma pewną charakterystykę. Dziś zajmiemy się charakterystyką tego, co REICH nazwał typem psychopatycznym a co dziś neoreichianie (czy jakoś tak) nazywają typem AGRESYWNYM bądź typem PRZYWÓDCZYM.
Kiedy, w paru zdaniach wysłałem tę charakterystykę Alicji Pyszce-Bazan, obecnej Mistrzyni Polski w triathlonie (zdobyła ten tytuł 21 sierpnia 2022 roku w Białymstoku), którą prowadzę mentalnie, zatem, kiedy wysłałem jej tę charakterystykę, odpowiedziała mi jednym słowem: KARAŚ.
Zatem Robert KARAŚ - i nie tylko on, też się tutaj pojawi. Nie oznacza to oczywiście, co muszę niniejszym podkreślić, że Robert KARAŚ jest psychopatą w rozumieniu klinicznym. Oznacza to "jedynie", że kiedy Robert KARAŚ wchodzi w tryb bycia Robertem KARASIEM (czyli dopuszcza do głosu swojego DEMONA, o czym później) jest esencją charakteru określonego przez REICHA jako 'psychopatyczny' (tudzież agresywny czy przywódczy).
I jeszcze trzy ważne elementy na początek: to co REICH nazywał charakterem a my powszechnie nazywamy osobowością, jest wyuczoną, automatyczną reakcją mającą na celu przetrwanie a geneza tego mechanizmy sięga dzieciństwa. To było jedno. Po drugie każdy z nas ma jedną domyślną i jedną "zapasową" strategię przetrwania. Jeśli nie działa tryb A, przełączamy się na tryb B lub C. Nie ma nikogo, kto robi tylko cały czas jedną rzecz. I trzeci element, łączący się z drugim - to, że ktoś, jak na przykład Robert KARAŚ ma dominującą strategię AGRESYWNĄ nie oznacza bynajmniej,
8/29/2022 • 1 hour, 16 minutes, 58 seconds
(jak odnieść) SUKCES BEZ GOGGINSOWANIA feat. Przygody Przedsiębiorców
Po 50 miesiącach przerwy PONOWNIE spotykamy się przed kamerą z jeszcze bardziej potężnym i jeszcze bardziej wpływowym Adrianem GORZYCKIM z kanału Przygody Przedsiębiorców by porozmawiać o życiu & sukcesie.
Pierwszą cześć rozmowy znajdziesz na YT na kanale Przygody Przedsiębiorców pod tytułem "PRAWDZIWE OBLICZE LUDZI SUKCESU"
https://youtu.be/1ep7BDSFTgM
Cześć druga właśnie oficjalnie wleciała na mój kanał i jest tutaj:
https://youtu.be/C9JlM-lulh8
a jej tytuł to (jak odnieść) SUKCES BEZ GOGGINSOWANIA
Miłego
6/22/2022 • 44 minutes, 14 seconds
„BYĆ & MIEĆ – jak być pitbullem możliwości” już jest!
"BYĆ & MIEĆ - jak być pitbullem możliwości" już jest!
Kliknij tu by kupić program
4/28/2022 • 16 minutes, 29 seconds
O IMPERIALNYM STANIE UMYSŁU
Dopiero niedawno „ciężka praca” stała się powodem do dumy, a nie wstydu z powodu braku talentu, finezji i, przede wszystkim, sprezzatury - Nassim TALEB
Uwielbiam ten cytat. Jest genialny. I bardzo głęboko wnika we współczesną psychologię - czyli potrzebę ekspozycji, pokazania swojego cierpienia (jakie to do głębi chrześcijańskie) oraz szukania poklasku i akceptacji grupy - no i , co dziś najważniejsze, emocjonalnego ekshibicjonizmu w czasach, kiedy środki do celu (np. "przepracowywanie" swoich traum z psychoterapeutą czy bycie na diecie - tu wpisz sobie czy keto czy wege) stały się, same w sobie, celem.
Oczywiście myk polega na tym, że kluczem do sprezzatury jest ciężka praca - ale ciężka praca którą ukrywasz a nie którą się chwalisz. Ale my dziś, rzekomo, żyjemy w czasach transparencji. Jeśli nie wiesz co oznacza transparencja - spiszę z wyjaśnieniem. Transparencja oznacza brak klasy, pretensjonalność, narcyzm i potrzebę przypodobania się. W skrócie - jest przeciwieństwem autonomii, tudzież osobistej władzy.
A to właśnie autonomia, czyli budowanie i utrzymywanie władzy osobistej, jest tematem tegoż jakże wyczekiwanego wpisu.
Wybitny amerykański kompozytor, dyrygent i pianista Leonard BERNSTEIN nauczał, że prawdziwy artystyczny performance składa się z TRZECH elementów:
DECORO: czyli z ciężkiej pracy, treningów, wysiłku, często w pocie czoła oraz samotności. Idąc za FRISELLĄ i GROVEREM z poprzedniego wpisu - to jest faza przygotowywania do wygrywania.
SPREZZATURA: to faza druga, czyli sztuka lekkości, nonszalancji, zainspirowanego działania, przepływu w skrócie. Jest ona, oczywiście, niemożliwa bez fazy DECORO. Czyli mamy tu paradoks, który paradoksem nie jest: ciężka, świadoma praca, tresura (nieładnie to ujmując), prowadzi do spontaniczności - o ile jej i sobie na to pozwolimy.
Potem, jak uczył BERNSTEIN, następuje jeszcze faza trzecia i ostatnia, czyli:
GRAZIA: czyli gracja, czyli światło wielkości i geniuszu, które to unosi się nad artystą, który przez fazę DECORO przeszedł do fazy SPREZZATURY.
Mówiąc inaczej, metaforą: jeśli SUKCES jest górą, DECORO to 9/10 góry, z jej podstawą włącznie, SPREZZATURA to wierzchołek, czyli jej szczyt a GRAZIA to słońce, które nad tym wierzchołkiem się unosi.
Czyli: DECORO prowadzi do SPREZZATURY a SPREZZATURA rodzi GRAZIE.
DECORO bez SPREZZATURY to wyrywanie sobie zębów. SPREZZATURA bez DECORO to pewna klęska. DECORO plus SPREZZATURA równa się GRACJA - bo ostatnia rzecz której chcesz, jeśli mieszkać w krainie martyrologii i samoudręczenia.
Mistrz ciężkiego uderzenia w lekkim stylu, Pan Charlie WATTS, the ROLLING STONES (foto: NYTimes.com)
Pamiętam jeszcze czasy, to było ze 20-25 lat temu, kiedy nasza wybitna wtedy reprezentacja piłki nożnej biła kolejne rekordy w minutach bez strzelonego gola. Któryś z dziennikarzy miesięcznika CKM napisał wtedy dowcipnie, że trudno w sumie ich za to winić, bo nie każdy dobrze czuje się z piłką, czyli okrągłym przedmiotem którego nie da się ani położyć ani postawić. Jednak nawet wtedy nie brakowało chłopakom bojowości w znajdowaniu kolejnych wymówek ich chujowej gry oraz - co bardzo ważne kiedy jesteś przegrywem - bezwzględnego i bezwarunkowego poczucia wyższości moralnej - niezależnie od okoliczności.
Tak się bowiem dziwnie na tym świecie dzieje, że (o czym wspominałem we wcześniejszych materiałach) naszym życiem rządzi słowo na S - i nie chodzi tutaj o SEKS, tylko o STATUS. Wszyscy bowiem jesteśmy w biznesie zwiększania tudzież przynajmniej utrzymywania naszego statusu. Nic nie poradzisz - stadne z nas zwierzęta.
Znawcy tematu STATUSU, w tym autor Will STORR wyróżniają w temacie STATUSU trzy rodzaje gier:
Gry DOMINACJI
Gry NIESKAZITELNOŚCI i
Gry SUKCESU
W grach DOMINACJI twój status opiera się głownie na budzeniu STRACHU czy RESPEKTU. Przykładem jest tu np. kariera w mafii [w "majfii" jak mawiał jeden z bohaterów książki "Chłopcy z ferajny"] czy jednostkach specjalnych.
12/30/2021 • 1 hour, 39 minutes, 50 seconds
Tim GROVER 2 – o nałogu WYGRYWANiA
WSTĘP
"C.T. Fletcher, wielki C.T. Fletcher słynie z powiedzenia: “It’s still your motherfucking set.” - 'Nie zmienia faktu, że teraz twoja kurwa seria.' Rzucił to podczas jakiegoś szaleńczego treningu w stylu niemieckich objętości, kiedy partner treningowy nie wiedział czy ma umrzeć czy porzygać. I właśnie wtedy, C.T. tym swoim głosem, rzucił: “Mike, nie zmienia faktu, że teraz twoja kurwa kolej.”
Tekst stał się kultowym, bo oznacza po prostu - ok, padasz na ryj, nie zmienia faktu, że trzeba dokończyć co się zaczęło.
Tim GROVER i jacyś koszykarze
I w tych dodatkowych przejebanych seriach nie chodzi o hipertrofię (chociaż oczywiście dojdzie do wzrostu mięśni) tylko o to, żeby wzmocnił ci się mózg. Bo to właśnie te najbardziej wymagające serie najbardziej rozwijają umysł. Kiedy dochodzisz do punktu, w którym wydaje ci się, że już więcej nie możesz - to właśnie jest znak, że MUSISZ WIĘCEJ.
Oczywiście trzeba z tym ostrożnie, bo nie chodzi o to, żeby pokaleczyć technikę i złapać kontuzję. Zupełnie nie o to mi tu chodzi.
Chodzi o to, żebyś ten moment pod ścianą zaczął rozpoznawać jako okazję to wzrostu, do rozwoju, do stania się silniejszym. I możesz to przenosić na każdy aspekt swojego życia. Bo w życiu wszystko może być twoją kolejną serią. Wszystko może być okazją do dalszego treningu.
Zatem, każdy rodzaj pracy, który wykonujesz powinien być przez ciebie traktowany jako OKAZJA by stać się jeszcze lepszym. TWOJA PRACA JEST TWOJĄ OKAZJĄ. A najlepsze jest to, że nawet jeśli nie wyjdzie, i tak zyskasz - bo czegoś się nauczysz. Bo wszystko może być twoim treningiem.
A to całkowicie odmieni sposób w jaki pracujesz i żyjesz. Piękne jest to, jak nasz system przekonań potrafi w jednej chwili zrobić pełny obrót. Weź przykład kogoś, kto jednego dnia jest w kimś zakochany a następnego już go nienawidzi. Zatem, wniosek z tego prosty - większość tego co o sobie sądzisz, lub sądzisz że wiesz jest po prostu twoim wyborem. Podobnie jak w tym zakochaniem przechodzącym nagle w nienawiść, możesz odmienić to kim jesteś jedną decyzją.
C.T. FLETCHER w koszulce: It's Still Your Motherfucking Set
Zatem, wracając na siłownie: kiedy w niej jesteś, każda grupa mięśniowa nad którą pracujesz, każde ćwiczenie które wykonujesz, jest nie tylko okazją do wzrostu mięśni, spalenia kalorii czy stania się większym - jest okazją do zmiany najpotężniejszego elementu na świecie - czyli ludzkiego umysłu.
Wyobraź sobie co by się działo w twoim życiu, gdybyś każdego dnia na siłownie zabierał swój umysł. Gdybyś to co trudne traktował jako wzywające do działania, a wezwanie do działania jako coś ekscytującego…
Weź Dante Trudela i jego Doggcrapp Training - zasada jest prosta: robisz 5 serii pod rząd, ale zabawa polega na tym, że to co możesz - lub myślisz że możesz - zrobić zrobić w 10 powtórzeniach, masz zrobić w 20. Co za psychol… Ale to właśnie tego typu mentalność możesz przenosić na resztę aspektów życia. Tak, że kiedy dochodzisz już do granicy i sądzisz, że więcej nie możesz, wyciskasz kolejne powtórzenie, a potem kolejne i kolejne.
Bo na tej planecie i w tym życiu chodzi o to, żeby udowodnić coś sobie i o sobie, i ulepszać siebie dla siebie. Nie żeby udowodnić coś innym i nie żeby porównywać się do innych. Sobie, o sobie i do siebie.
Słyszałeś już tysiąc razy o tym, żeby poczuć się komfortowo z dyskomfortem. Jak tego dokonać? Periodyzacja. Dodawanie obciążenia albo poziomu skomplikowania. Z czasem, dzięki powtórzeniom, stajesz się coraz lepszy.
A co robi większość ludzi kiedy robi się coraz trudniej? Wycofuje. Zatem wyobraź sobie, co by się stało, gdybyś ty atakował to czołowo. Czego wtedy nauczyłbyś swoje ciało? Czego wtedy nauczyłbyś swój umysł?
Twój umysł przekazałby ciału prostą wiadomość: “Stary, to ja tu teraz dowodzę. I nie pozwolimy na to by czynniki zewnętrzne dmuchały nam w kaszę!”
Mark "Smelly" BELL
I nie chodzi tu nawet o bycie twardym. Chodzi jedynie o to, że masz możliwość zmiany swojego nastawienia i zafiksowania się ...
6/17/2021 • 2 hours, 1 minute, 13 seconds
Ayn RAND i Mike MENTZER czyli człowiek jako HEROS
Główne założenie tego wpisu jest bardzo proste: mamy dziś za mało heroizmu a za dużo traumatymu. I już tłumaczę o co mi chodzi: we wpisie tym zajmę się tym, jak każdy z nas może zmienić swoją filozofię i zacząć postrzegać życie przez pryzmat bycia herosem osiągającym wielkie rzeczy zamiast, co teraz popularne i powszechnie obowiązuje - przez pryzmat bycia ofiarą urazów, kompleksów i "przepracowywania" traum. A pomoże nam w tym Ayn RAND, z którą w wielu aspektach zupełnie się nie zgadzam, jednak która była - moim zdaniem - najpotężniejszą kobietą XX wieku. A to dlatego, że stworzyła własny rodzaj filozofii, tzw. obiektywizm i napisała co najmniej dwie książki - "Źródło" i "Atlas zbuntowany", które miały kluczowy wpływ na wielu wypierdalaczy drugiej połowy XX i początku XXI wieku.
Już po objęciu urzędu Donald J. TRUMP porównał się do głównego bohatera "Źródła" Howarda ROARKA. Były Sekretarz Stanu w administracji Trumpa - Rex TILLERSON rozsmakował się z kolej w "Atlasie zbuntowanym" - to jego ukochana książka. Były szef CIA, Mike POMPEO, były Sekretarz Pracy Andrew PUZDER czy spiker Izby Reprezentantów - Paul RYAN - wszyscy oni czytają RAND regularnie. Podobnie jak założyciel i były szef UBER'a Travis KALANICK, który jest jej wyznaczą do takiego stopnia, że fragment okładki "Atlasu" był jego avatarem na Twitterze. Steve JOBS i Steve WOZNIAK uznawali "Atlas zbuntowany" za jeden z swoich najważniejszych przewodników po życiu. Miliarder i właściciel klubu NBA Dallas MAVERICS, Mark CUBAN na cześć "Źródła" nazwał swój jacht, ponieważ: "Książka ta zachęciła mnie do myślenia jak indywidualista, do podejmowania ryzyka by osiągnąć cele oraz brania odpowiedzialności własne sukcesy jak i porażki."
"Atlas Zbuntowany" znajduje się również w TOP-20 książek polecanych przez Elona MUSKA.
I to dlatego uważam, że Ayn była najważniejszą kobietą XX wieku - bo wychowała całą grupę samców i samic alfa, które teraz tym światem rządzą lub mają znaczny wpływ.
Jej ideał człowieka - tak kobiety jak i mężczyzny - był bardzo prosty:
Człowiek racjonalny, wiedziony wyłącznie przez rozsądek
Niezależny, samodzielny i samowystarczalny
O ogromnym i głębokim poczuciu własnej wartości
Jednak charakterystyka ta nie wynika z tego, że takim się urodził, tylko z tego, że obrał pewien rodzaj filozofii, który leży pod spodem bycia tego typu herosem. I żeby ten rodzaj filozofii poznać i zrozumieć, musimy najpierw udawać się w komiczną podróż a następnie rozbić się na obcej planecie...
Trump. Racjonalny. ROTFL.
Oddajmy głos Ayn RAND:
"Załóżmy, że jesteś astronautą a twój statek rozbija się na obcej, nieznanej ci planecie. Odzyskawszy przytomność sprawdzasz, że nie masz poważnych obrażeń i pierwsze trzy pytania, które powinny pojawić się w twojej głowie brzmią:
Gdzie jestem?
Jak się tego dowiedzieć?
I co mam zrobić?
Na zewnątrz widzisz nieznaną ci roślinność, nie ma tam jednak tlenu, którym można oddychać; słonce wydaje się świecić słabiutko i jest znacznie zimniej. Zaczynasz patrzeć w niebo ale natychmiast przestajesz. (...) jeśli w nie nie spojrzysz, przynajmniej nie dowiesz się przynajmniej, że najprawdopodobniej jesteś zbyt daleko od planety Ziemia skąd powrót jest niemożliwy; jednak póki tego nie wiesz, możesz wierzyć we wszystko co chcesz i doświadczać tego ulotnego ale przyjemnego poczucia nadziej wymierzanej z poczuciem winy.
Zwracasz uwagę na instrumenty pokładowe i widzisz, że są uszkodzone - nie wiesz jednak na ile poważnie. I wtedy przeszywa cię strach: skąd możesz wiedzieć, że nadal możesz im zaufać? Skąd mieć pewność, że nie wprowadzą cię w błąd? Skąd masz wiedzieć, że sprawdzą się na obcej planecie?
Odwracasz uwagę od instrumentów bo zauważasz coś innego - że nie masz ochoty robić czegokolwiek. Dużo bezpieczniejszym wydaje się po prostu czekać i liczyć, że ktoś ci pomoże; lepiej będzie - wmawiasz sobie - nie robić gwałtownych ruchów. I wtedy gdzieś tam w oddali zauważasz jakieś żywe istoty zmierzające w twoim...
2/15/2021 • 1 hour, 53 minutes, 45 seconds
Jak zostaje się GRACZEM 3 – czyli ego jako twoja dziwka
"Całe to dziękowanie Bogu i szczęściu za wszystkie błogosławieństwa, które cię spotkały jest błędną w założeniu koncepcją, niezbędną jedynie tym, którzy muszą napompować się poczuciem wdzięczności za to, że nie jest jeszcze gorzej. Ja obiema rękami podpisuję się pod egzystencjalną doktryną pod tytułem: 'ŻYCIE JEST JAK ROLLER COASTER - WIĘC PO PROSTU CIESZ SIĘ JAZDĄ'. Wzloty i upadki przyjmuj dokładnie tak samo. Zarówno gwałtowną przyjemność jak i dołujące cierpienie. Bo CZYNIĄ TWÓJ DZIEŃ BARDZIEJ EKSCYTUJĄCYM." - Charles SAATCHI w "Be The Worst You Can Be" (czyli "Zostań najgorszą wersją siebie").
Nigdy nie miałem problemu z byciem całkowicie zdystansowanym. Ta ich niepewność, emocjonalność i całkowity brak siły przyprawiają mnie o mdłości. – TENDERLOIN TIM
Działanie w AFEKCIE - działanie pod wpływem silnego wzburzenia emocjonalnego.Słowo afekt tłumaczone jest jako silne wzburzenie umysłu, poruszenie, a także namiętność czy silne uczucie.
Działanie z PREMEDYTACJĄ - ułożenie PLANU jakiegoś działania, zwykle wbrew czyimś oczekiwaniom, zaplanowane i przemyślane działanie z pełną świadomością, obmyślenie PLANU działania.
W momencie w którym piszę ten post rzeczywistość przypomina Mrożka. Jest dziwnie a może być bardzo nieciekawie. Nie mówię jedynie o aspekcie zdrowotnym. Mówię przede wszystkim o aspekcie biznesowo-gospodarczym. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz w życiu spotkałem się z Marcinem OSMANEM rozmawialiśmy sobie wtedy na parę tematów i jednym z nich był temat wolności. Marcina zafascynowało to co powiedziałem: że nie ma czegoś takiego jak wolność i jedyne co w tym życiu możemy zrobić, to zbudować swoje własne więzienie. Jeżeli bowiem wolność to jest coś, co ktoś może Ci dać lub odebrać to nie ma mowy o żadnej wolności. Jak mawiał Hyatt:
Twoje prawa kończą się z chwilą gdy kończy ci się amunicja
Do Hyatta wrócimy na samym końcu tego wpisu a co zatem mamy teraz? Otóż nagle okazało się, że mamy granice, chociaż ich nie mieliśmy. Nagle okazało się, że rząd podejmuje jedną decyzję i całe branże zostają zamknięte z dnia na dzień. Nagle okazuje się - ach cóż to za zaskoczenie - że kryzys uderza nagle, czarne łabędzie się zdarzają a odpływ pokazuje, że większość plażowiczów ma gołą dupę a i z przodu nie za bardzo czym się pochwalić.
Charles jest moim cichym bohaterem...
Założenia tego postu są dwa:
Biznes jest GRĄ intelektualną a NIE emocjonalną
Zasada 5/15/80 obowiązuje i nic ani nikt tego nie zmieni
W swoim pierwszym z dwóch wystąpień na #KONFERENCJA ze wspomnianym wcześniej Marcinem OSMANEM i Mirkiem BURNEJKO (pełne nagrania wideo z #KONFERENCJI możesz kupić tutaj) wspomniałem taki oto cytat:
Zanim jednak przejdziemy dalej, połączymy film "WYWIAD Z WAMPIREM" z pewnymi podstawowymi założeniami hinduizmu, czyli trzema GUNAMI. Zrobię tak, żeby nie było nudno - obiecuję!
W wielkim skrócie GUNA oznacza cechę. W modelu tym - bo to tylko model, przypominam - mamy 3 cechy, czy też może fazy rozwoju człowieka:
TAMAS - faza najniższa, toteż powszechnie spotykana - po naszemu: gnuśność i ignorancja. Jej efekt? Letarg i ociężałość - fizyczna, psychiczna i emocjonalna. Idąc za REJSEM: "Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje." Po naszem, zenowojaskiniowcowemu - bycie pizdą. Unikanie jako główny cel życia. W filmie ilustracją tego poziomu jest postać Brada PITTA czyli Louis. Wieczne wahanie, wieczne niepogodzenie się z tym że jego świat się zmienił i jest teraz WAMPIREM a to oznacza picie krwi ludzkiej a nie szczurzej. Więc Louis, esencja energii TAMAS, miota się jak idiota, zapominając o tym co jest jego DHARMĄ.
Tu na sekundkę się rozproszymy, bo wprowadziłem nowe pojęcie DHARMY. Nie KARMY - tylko DHARMY. Będzie nam ono potrzebne. Nie będę podawał górnolotnych religijnych definicji. DHARMA oznacza po prostu Twój kurwa zasrany obowiązek. Gdy jesteś rodzicem, to Twoim zasranym obowiązkiem jest dbać o swoje potomstwo. Gdy jesteś żołnierzem,
3/25/2020 • 2 hours, 41 minutes, 31 seconds
Dan Peña #2 – high performance w życiu i w biznesie
Ten post, jak się zapewne domyślasz, jest logicznym i emocjonalnym przedłużeniem części pierwszej. Nie będzie w nim - jak w postach poprzednich - potężnego wstępu, który ustawia całość w odpowiednim kontekście a nie będzie go z prostego powodu - był już w części pierwszej a ta jest przecież kontynuacją. Żeby jednak wejść we właściwe tempo, zaczniemy od paru smakowitych i szybkich one-linerów w wykonaniu gniewnego Dana a potem przejdziemy do elementów znacznie cięższego kalibru...
"For your Quantum Leap!"
ŁANLAJNERY:
Jeśli masz coś zrobić, zrób to szybko
Wakacje są dla biednych ludzi
Jeśli rodzina i znajomi nie uważają cię za świra, nie jesteś na właściwej drodze
Gdy wartości są jasne, decyzje są proste
Marzenia przemieniasz w rzeczywistość za pomocą dyscypliny
Wejdź na dietę bycia nieustraszonym
Ilość marzeń ma przewyższać ilość wspomnień
Ryzyka się nie usuwa - ryzykiem się zarządza
Sukces to proste zmiany nakładane na siebie w czasie
Wybieraj najcięższe emocjonalne wyzwania. Ale tylko codziennie
Ryzykuj - niżej dna i tak nie spadniesz
Doskonałość jest wynikiem gotowości na popełnianie większej ilości błędów
Zmieniaj się lub giń
Poczujesz się dobrze gdy odniesiesz sukces
Więcej egoizmu!
Nic tak nie gwarantuje zmiany jak obrzydzenie połączone z decyzyjnością
Boisz się bo myślisz, że nie jesteś wystarczający
Chaos rodzi życie, porządek rodzi nawyk
Pasywny dochód czyni pasywnym
Dobre jest wrogiem świetnego
Ludzki talent jest formą waluty
Najlepszych ludzi rzucaj na największe okazje, nie w największe problemy!
Porażka jest zasobem
Każdy dzień jest sprawdzianem. Czy dziś zdałeś?
HIGH PERFORMANCE:
"Bycie high-performance, realnie, oznacza robienie najlepszej roboty jaką da się zrobić nawet jeśli totalnie ci się nie chce."
"Moja definicja osoby high-performance jest prosta - bycie maksymalną wersją siebie codziennie, 24/7."
"Nigdy nie widziałem człowieka high-performance funkcjonującego na pół gwizdka. Albo jesteś high-performance albo nie jesteś. 100% skupienia, 100% oddania przez 100% czasu."
...jak życie zupełnie...
"Pieniądze to nie jedyne co się w życiu liczy ale jedyne co wszyscy w życiu liczą. Ale tu nie chodzi nawet o pieniądze. Tu chodzi o bycie wszystkim tym czym możesz być. Ja uważam, że znaleźliśmy się tutaj by być maksymalną a nie minimalną wersją siebie. Nic nie ciąży nam bardziej niż własny niewykorzystany potencjał a ty nie jesteś nawet blisko!"
"Z chwilą gdy zaczynasz być nieustraszony, stajesz się nieograniczony, bo najważniejszą różnicą pomiędzy mną a tobą jest to, że ja nie boję się niczego i nikogo. Więc wyobraź sobie, że umrzesz dziś w nocy - ile żalu i niespełnienia zabierzesz ze sobą do grobu? Tych wszystkich a gdybym, a co bym, a powinienem..."
"Ja cały czas jestem na haju zwanym życiem i nie potrzebne mi żadne DMT, Ajołafakki [ayahuasca] i inne tego typu gówna, bo to są gówna dla totalnych idiotów i frajerów."
"Wysoka samoocena to absolutna podstawa każdego high-performance. Jeśli dobrze się ze sobą czujesz i jeśli przebywasz z innymi ludźmi high-performance, to high-performance stanie się dla ciebie czymś absolutnie naturalnym."
Najlepsza rada jaką kiedykolwiek dostałem - i którą kiedykolwiek dawałem - brzmi: JUST FUCKING DO IT - po prostu kurwa wykonaj - Dan S. PENA
"Oto moje najważniejsze nawyki high-performance:
nigdy nie daję nikomu milczącego przyzwolenia - czyli jeśli ktoś pieprzy głupoty to mówię mu wprost, że pieprzy głupoty
stosuję zasadę 'do zmierzchu' Sama Waltona - czyli w ciągu tej samej doby odzywam się do tych, którzy się ze mną kontaktowali
całuję żaby - bo wiem, że sukces wynika z nadmiernej ekspozycji i bywa loteryjny, dlatego nigdy nie czuję się zbyt ważny i zbyt potężny by przestać spotykać się z ludźmi i szukać nowych okazji. 95% mojego czasu to całowanie nowych żab, stąd mam je jako przypominacze wszędzie w zasięgu wzroku jako wzory na krawacie, figurki na biurku itd
12/13/2019 • 1 hour, 29 minutes, 49 seconds
Dan Peña – mentalność za 50 miliardów dolarów
WSTĘP
"Moc niezwykłą pozyska ten, kto w najtajniejszych zakamarkach swojej duszy umacniać będzie własne przekonanie, że urodził się tylko po to, by kontrolować przebieg spraw." - jeden z najbogatszych ludzi w historii Andrew CARNEGIE
Oko Dana konto tuczy...
Zwróć baczną uwagę na ten cytat, a szczególnie na fragment mówiący o "najtajniejszych zakamarkach duszy", czyli fragment, w którym Carnegie pokazuje, że Twoje POCZUCIE WYŻSZOŚCI nie może być ostentacyjne i rażące, tylko ukryte ale wyczuwalne - szczególnie dla najważniejszej osoby, czyli dla Ciebie. Co tłumaczy nam dalej Dan KENNEDY:
"Andrew Carnegie, jeden z pierwszych amerykańskich miliarderów i główna inspiracja dla książki 'Myśl i bogać się' mówił nam o POTRZEBIE posiadania UTAJONEGO POCZUCIA WYŻSZOŚCI. Chodzi tu o odczucie, że normalne zasady i normalne ograniczenia obowiązują normalne osoby a nie Ciebie. To wyjaśnia dlaczego tak wielu mega-przedsiębiorców dosłownie rewolucjonizuje całe branże. Oznacza to również, że tak zarządzasz swoimi myślami i emocjami, że inni nie dyktują tego jak masz myśleć i w co masz wierzyć. Wszyscy legendarni super-biznesmeni, których podziwiam i których studiowałem posiadali właśnie ten mechanizm samo-zarządzania."
A następnie KENNEDY stwierdza:
"Potrzebujesz tego POCZUCIA WYŻSZOŚCI i potrzebujesz poczucie to wyrabiać i umacniać. A najlepszym na to sposobem jest dostrzeganie i zaakceptowanie głupoty, ignorancji i niższości wszystkich, którzy Cię otaczają. Jest bardzo przyjemnym przechadzać się po świecie wiedząc i rozumiejąc jak bardzo przewyższasz innych."
I ponownie, zwróć uwagę na to, że Kennedy mówi Ci o budowaniu swojego poczucia wyższości poprzez dostrzeganie niższości w innych a nie poprzez ciągły samorozwój i pracę nad sobą. Dodaj do swojego życia odrobinę DYSTANSU & DYSCYPLINY i dorzuć szczyptę wysokiej jakości kompetencji a z automatu staniesz się gatunkiem dominującym. Czy rozumiesz potęgę tego o czym właśnie napisałem? Dużo łatwiej i dużo szybciej zyskasz przewagę nad innymi, kiedy strącisz ich mentalnie z piedestału i zaczniesz aktywnie szukać i zauważać ich słabe, dysfunkcyjne strony.
Strąć ich z piedestału
A teraz patrz na to:
"Bardziej niż za Twoje know-how, bardziej niż za Twoje usługi czy ciężką pracę, nawet bardziej niż za Twoje wyniki ludzie płacą za TWOJĄ REPUTACJĘ. A czym jest ta reputacja? Reputacją jest to, w co oni WIERZĄ, ŻE O TOBIE WIEDZĄ. Nie 'prawda', nie 'fakty' tylko to co SĄDZĄ, ŻE O TOBIE WIEDZĄ. Bo nie chodzi o to, żeby być najlepszym, tylko oto, żeby uchodzić za najlepszego." - Dan KENNEDY
A teraz lekko to sparafrazujmy, w odniesieniu do życia wewnętrznego, czyli do obrazu siebie, do własnej samooceny. Bo czym innym jest obraz siebie, czym innym jest samoocena jak nie WEWNĘTRZNĄ REPUTACJĄ właśnie? Co my tu więc mamy?
"Bardziej niż Twoje know-how, bardziej niż Twoje usługi czy Twoja ciężka praca, nawet bardziej niż Twoje wyniki liczy się Twoja WEWNĘTRZNA REPUTACJA, czyli to w co WIERZYSZ, ŻE O SOBIE WIESZ. Nie 'prawda', nie 'fakty' tylko to co SĄDZISZ, ŻE O SOBIE WIESZ. Bo nie tyle chodzi o to, żebyś był najlepszy, co o to, byś we własnych oczach uchodził za najlepszego."
Przypominam, że w ramach wstępu kręcimy się cały czas wokół tematu POCZUCIA WYŻSZOŚCI. Zatem jedziemy dalej:
Dan KENNEDY wsiada w swojego Rollsa, którym wcześniej jeździł Dean MARTIN a na jego miejsce, również białym Rollsem podjeżdża mega-kot konsultingu, czyli Alan WEISS oraz jego filozofia robienia opłacalnego biznesu w oparciu o poczucie własnej wyższości:
"Moja osobista mantra, moja filozofia sukcesu sprowadza się do 'NO GUILT, NO FEAR, NO PEER' ['Żadnego poczucia winy, żadnego poczucia strachu i żadnego poczucia równości']. To magiczny eliksir, który odpowiada za mój sukces, może więc również być odpowiedzialny za twój. Bez przerwy zauważam jak bardzo ludzie przeżarci są poczuciem winy. Zazwyczaj źródłem tego poczucia są rodzice i najbliższe środowisko. Ale, o ironio,
11/30/2019 • 1 hour, 29 minutes, 37 seconds
DAN BILZERIAN – czyli życie jako gra warta świeczki
Cechą charakterystyczną każdego nieudacznika jest lamentowanie z powodu ludzkich wad, uprzedzeń, sprzeczności czy nieracjonalności bez wykorzystywania ich dla własnej korzyści i radochy - Nassim Nicholas TALEB
Trójca święta...
TWOJE ŻYCIE JAKO FILM:
"Większość ludzi babra się z koncepcją samorozwoju a jedynym prawdziwym sposobem jest określić czego kurwa chcesz i sięgać po to. Bo w innym wypadku będziesz żyć w świecie pełnym pustych zachcianek. Gdy już ZDECYDUJESZ: będę miał to i to, zrobię to i tamto, przebiegnę maraton poniżej 5h - cokolwiek - zapisz to i bierz się do roboty.
Często powtarzam ludziom, że najlepsza rada jaką kiedykolwiek otrzymałem brzmi: żyj jakbyś był głównym bohaterem własnego filmu. Twój film zaczyna się dokładnie w tej chwili a twoje życie jest obsraną porażką - zupełnie jak w każdym filmie z Arnoldem, gdzie budzi się i wrzuca do blendera kawałek pizzy i resztkę lodów. Dokładnie tak jak ci wszyscy kolesie na granicy załamania, którzy przykładają sobie lufę do głowy ale rezygnują w ostatniej chwili bo ze zdjęcia patrzy na nich córka...
Udaj, że to właśnie ty. Udaj, że to właśnie początek twojego filmu i film ten ukazuje cię jako totalnego nieudacznika - i po prostu zdecyduj nigdy więcej nim nie być. I zacznij żyć jakby na każdym kroku, bez przerwy, podążała za tobą ekipa filmowa dokumentująca wszystko co robisz i analizująca twoje wybory i zachowania.
Zacznij robić to co chcesz i rób to tak, żeby któregoś dnia twoje dzieci mogły obejrzeć ten dokument z dumą i by mogły powiedzieć - WOW, mój tata był niezłym wymiataczem! Zrobił co było trzeba! - WOW, moja mama naprawdę miała jaja!" - Joe ROGAN
foto: Rolling Stone
Zanim przejdziemy do samego Dana Bilzeriana, krótki filozoficzny wstęp w wykonaniu Alana Wattsa, którego Bilzerian namiętnie ogląda na YouTube i który wywarł na niego spory wpływ. Ten filozoficzny fundament pozwoli nam ustawić całą grę, w którą gra DB w odpowiednim świetle i kontekście. Tak więc - chwila cierpliwości nim przejdziemy do sedna. W tym momencie, jak w dobrej restauracji, czas na przystawkę, która zaostrza apetyt...
BYĆ JAK JOKER:
"Częścią gry, zwanej życiem, jest zaangażowanie się w nią tak, by zapomnieć, że to gra. Na dobrą sprawę wcale nie chcemy wiedzieć i pamiętać, że ta gra jest jedynie grą... To psuje całą zabawę... Tak więc cała gra polega na świadomości, że to tylko gra... ale pozostaniu w grze. Na byciu z jednej strony odłączonym a z drugiej strony wkręconym, tak by nadal grać w zaangażowaniem i pełnym zapałem. A zapał ten bierze się właśnie ze świadomości, że to tylko gra...
Może wydawać ci się to paradoksalne, ale jest jak najbardziej możliwe i świadczy o samoświadomości - wiedzieć, że to tylko gra a jednocześnie czerpać z niej radość. To zupełnie jak z byciem szczęśliwym i w pełni zdawaniu sobie faktu ze swojej szczęśliwości. A wielu ludzi się tego obawia, sądząc, że moment w którym zauważą swoje szczęście będzie momentem w którym ono się automatycznie skończy."
"Na tym właśnie polega funkcja Jokera - on dostrzega dosłownie wszystko co się dzieje, niczego nie traktuje do końca poważnie co wcale nie oznacza, że jest płytki czy błahy. Joker jest po prostu osobą, która ma wgląd w to, że wszystkie instytucje społeczne są grą. I wszystkie te społeczne gry rozgrywane są zgodnie z jedną fundamentalną zasadą: a zasadą tą jest to, że to nie jest gra, tylko sprawa jest całkowicie poważna.
"Na jeszcze głębszym poziomie Joker rozumie, że każda forma występująca w naturze jest również grą - bo wszystkie te formy - tak jak muzyka czy taniec - nie mają konkretnego celu czy kierunku i rozgrywane są dla siebie samych. Tak więc, kiedy ludzie traktują społeczną grę śmiertelnie poważnie - a przypominam, że częścią zabawy jest traktowanie gry poważnie - Jokerowi wydaje się to tak zabawne jak i żałosne. Traktuje takich ludzi jako nudziarzy, którzy okradają się z bogactwa życiowych doświadczeń. Więc kiedy Joker widzi kogoś takiego - kogoś kto traktuje grę zbyt serio ...
8/22/2019 • 1 hour, 16 minutes, 48 seconds
LOUIE SIMMONS – ultra-samiec alfa silniejszy od stali
OSTRZEŻENIE: Ten wpis znacznie podniesie twój poziom testosteronu.
Przez zapoznaniem się z nim skontaktuj się ze swoim lekarzem lub farmaceutą...
Są po prostu ludzie, którzy się nie czają. Są po prostu ludzie, którzy są ucieleśnieniem motto Franka Kerna, czyli:
żadnego opierdalania się
i żadnego bycia pizdą
Są po prostu ludzie, którzy są tak potężnym żywiołem, że Życie patrzy na nich i myśli sobie: "No dobra, temu skurwielowi lepiej nie podskakiwać, więc niech se robi co chce...". No i Louie Simmons - przez zdecydowaną większość swojego 72-letniego życia robi co chce. I urywa życiu dupę.
Malcziki...
Louie jest postacią kultową. Najbardziej znany trener sportów siłowych na świecie i założyciel najbardziej legendarnego gym'u (Westside Barbell) na świecie. "Mój gym jest prywatny i wyłącznie na zaproszenia, bo znieść nie mogę klubów komercyjnych. Po prostu nie znoszę tych wszystkich ciot, które się tam obijają i nie mają zielonego pojęcia o właściwym treningu. Unikam bycia wśród takich ludzi, bo od zawsze powtarzam:
Stal ostrzy stal. A jeśli zadajesz się z kulawymi, to sam zaczniesz utykać - Louie SIMMONS
Członkowie Westside Barbell pobili ponad 100 rekordów świata, a jego zawodnik, oraz jego zawodniczka, dzierżą obecne rekordy wszech czasów. "Mamy najsilniejszego trójboistę w historii świata i najsilniejszą trójboistkę w historii świata."
Sam Louie, przez 34 lata kariery zawodniczej nie spadał z pierwszej światowej dziesiątki. Jest jednym z dwóch osób na świecie, które mając ponad 50 lat zrobiły przysiad 920 funtów (417 kg), wycisnęły 600 funtów (272 kg) oraz zaliczyły 722 funty w martwym ciągu (327,5kg).
Wszystko to pomimo tego, że nie ma obu bicepsów: "Zerwałem je sobie w 78'. Lekarze powiedzieli mi, że już po mnie. Pół roku później zdobyłem mistrzostwo USA z 3 wynikiem w historii."
Przestał startować zawodniczo w wieku 63 lat, bo traci przytomność gdy podniesie ręce ponad głowę: "Czasami trzeba powiedzieć sobie dość."
"Musi być ciężko. Po prostu czasami musisz od życia dostać lanie. W ten sposób najlepiej się uczysz. Czy to najlepszy sposób? Tego nie wiem, ale wiem, że cholernie skuteczny. W wieku 13 lat dostałem kijem i miałem pękniętą czaszkę. Potem złamaną szczękę i biodro. Złamałem każdą kość w moim ciele, dwa razy byłem stanie śmierci klinicznej, więc postanowiłem uczyć ludzi jak trenować właściwie i bez kontuzji. Całe moje życie poświęciłem jednemu - temu jak ja mogę być szybszy i silniejszy i jak pomóc w tym innym."
"Uwielbiam trójbój siłowy, bo uwielbiam wszystko co można zmierzyć. Po prostu lubię prostotę i lubię podstawy - to jak jesteś silny i to jak jesteś szybki."
"Pomimo tego, że byłem głupi jak but i musiałem dać 100$ łapówki oraz randkować z dwoma nauczycielkami by w ogóle skończyć średnią szkolę, dziś jestem właścicielem 13 patentów i autorem ponad 300 artykułów i kilku książek. A nawet nie umiem posługiwać się komputerem."
Dobra, zobaczmy zatem co leży u podstaw takiej życiowej postawy a zaczniemy od lekcji, która była dla mniej najważniejsza i ułożyła mi Simmonsa - oraz innych samców alfa - w zupełnie nowym kontekście. To lekcja absolutnie kluczowa, dlatego że daje nową, szeroką perspektywę na to czym życie, czym jest wygrywanie i czym są porażki. Dlatego zacznijmy od koncepcji #1, czyli...
ŁAŃCUCH POKARMOWY:
"Miałem ze 12 lat a mój sąsiad był sporo starszy i ważył z jakąś setkę. Graliśmy w baseball i on uznał, że był aut a ja upierałem się, że piłka była w polu. Więc strzelił mnie na odlew w twarz tak mocno, jak tylko mógł. Lekcja z tego była prosta - ja nie mogłem mu dokopać, bo był za silny, więc jeśli ktoś taki mówi, że był aut, znaczy że był aut. To właśnie w ten sposób dorastałem. Wiedziałem czym jest hierarchia, wiedziałem czym jest kolejność dziobania. Porządek dziobania polega na tym, że kumasz gdzie jest twoje miejsce. Jaki jest porządek rzeczy. Dziś nikt już tego nie rozumie. Każdy uważa, że może mieć wszystko co chce i że wszystko się należy.
6/22/2019 • 1 hour, 18 minutes, 38 seconds
Ari GOLD czyli jak motywować się WROGIEM
Niech za motyw przewodni tego wpisu posłużą nam słowa cynicznego Francois de La Rochefoucauld, który w swoim zgrabnym dziełku, czyli "Maksymach i rozważaniach moralnych" napisał:
Powodzenie w świecie częściej zawdzięczamy naszym wadom niż zaletom.
Radosny sadyzm w akcji...
Zanim przejdziemy dalej, zastanówmy się nad tymi słowami, bo być może stanowią one coś więcej niż jedynie zgrabny aforyzm. Nie jest przypadkiem, że biografia jednego z największych biznesowych wymiataczy końca XX i początku XXI wieku, byli byłego włodarza F1, Bernie Ecclestone'a nazywa się - "Nie jestem aniołem" a biografia najbogatszego człowieka w Kalifornii, założyciela i szefa firmy Oracle ma tytuł: "Jaka jest różnica pomiędzy Bogiem a Larry Ellisonem? Bóg nie uważa, że jest Larry Ellisonem."
W wielkim skrócie, ludzie sukcesu, mają - delikatnie rzecz ujmując - ego. I ego to może uwierać postronnych obserwatorów bo nie jest społecznie docięte i ugładzone. A nie może być społecznie docięte i ugładzone, bo masz to co tolerujesz, więc jeśli chcesz mieć więcej - jeśli chcesz mieć dużo, dużo, dużo więcej, musisz wymagać od siebie i od innych znacznie, znacznie, znacznie więcej. Czyli posługiwać się presją. A to jest i będzie powszechnie odbierane jako wada.
Cztery główne "wady" które zapewniają sukces (na ile cokolwiek może go zapewnić) które najczęściej zaobserwowałem u ludzi mega-sukcesu to:
nietolerancja
niecierpliwość
nieustępliwość
oraz bycie niezrażonym
czyli - w znacznym stopniu - cecha, która w Wielkie Piątce nazywa się bardzo niskim poziomem ugodowości. Jeśli w tym temacie interesuje Cię więcej, sprawdź moją TRUMPNOZĘ, bo Prezydent Trump jest ikoną tego typu egocentrycznej postawy.
https://youtu.be/BGymvS--s0Q
SUKCES zależy od dyktatorskich skłonności - Bernie Ecclestone
Swoją drogą zabawne, ale Ari GOLD, bo on będzie głównym bohaterem tego wpisu, nie jest nawet prawdziwą postacią. To bohater - i to wcale nie główny - z serialu HBO "Entourage". Skomplikujmy sprawę bardziej, bo Ari GOLD, który jak już wiesz jest postacią fikcyjną, staje się w 2015 roku autorem małej i błyskotliwej książeczki pod tytułem "The Gold Standard: Rules to Rule By", która, co ciekawe, jest jedną z najlepszych biznesowych książek jakie znam. Jest to również najlepiej przeczytany audiobook jaki miałem przyjemność słyszeć, bo czytał go - w najbardziej błyskotliwy z możliwych sposobów, odtwórca filmowej roli, czyli Jeremy Piven.A rzadko zdarza się, żeby gwiazda tego typu kalibru zajmowała się czytaniem książek.
Postać Ari Golda inspirowana jest autentyczną postacią wszechpotężnego (byłego) agenta gwiazd takich jak Vin Diesel, Mark Wahlberg czy sam Donald Trump - czyli postacią Ari EMANUELA, który obecnie zarządza jedną z największych agencji talentów na świecie - William Morris Endeavor. To właśnie Ari EMANUEL jest bezpośrednim szefem Dany WHITE'a czy Conora McGREGORA, jako, że jest (między innymi) właścicielem UFC. I, już na sam koniec tego wątku pobocznego, to Ari EMANUEL namaścił Jeremy Pivena do roli Ari GOLDA. Powiedział po prostu, że nie zgodzi się na nikogo innego.
Dwóch Władców Wszechświata, czyli Prezydent Donald Trump i Ari Emanuel
Prawdziwych autorów książki "The Gold Standard" jest kilku ale fakt jest jeden: wiedzą oni bardzo dokładnie, by nie rzec intymnie, na czym polega zdobywanie i utrzymywanie władzy & fortuny w dżungli zwanej Hollywood. Zobaczmy zatem jakie lekcje możemy wyciągnąć dla siebie!
AGRESJA ZDECYDOWANIE PRZEBIJA PASJĘ
"Chciałbym ci powiedzieć, że mój sukces w Hollywood napędzały pasja i kreatywność, to byłoby to kłamstwo. Napędzały mnie czysta agresja oraz ambicja."
"A najważniejsza zasada sukcesu brzmi: 'Nie masz żadnej władzy póki nie masz pełni władzy'. Jako władzę rozumiem nie zajmowane stanowisko a realną możliwość wprowadzania zmian na zawołanie. (...) Na szczęście bardzo szybko skumałem, że władzy nie zdobywa się szukając bezpiecznych dróg na skróty. Władzę zdobywasz dzięki WIZJI,
5/29/2019 • 52 minutes, 11 seconds
Taśmy MAZURA & GORZYCKIEGO #1: TRANSFORMACJA w życiu & biznesie
Wszyscy wszystkich nagrywają, więc postanowiliśmy z potężnym i wpływowym Adrianem Gorzyckim - pomysłodawcą i prowadzącym rosnący w siłę kanał Przygody Przedsiębiorców nagrać naszą rozmowę dotyczącą transformacji, która zaszła tak w naszym życiu jak i w biznesie.
Tak więc jeśli lubisz być "muchą na ścianie" i chcesz dowiedzieć się, jakie wnioski wyciągnęliśmy dla siebie i innych po latach pracy nas sobą, ten materiał jest dla Ciebie!
https://youtu.be/GMxo9PNxM3E
A pod spodem, najlepszy wywiad jaki ze mną przeprowadzono, czyli moja rozmowa z Adrianem z kwietnia 2018:
https://youtu.be/llq_TFLK-Uw
5/25/2019 • 1 hour, 52 minutes, 23 seconds
Tim GROVER o tym jak zostać WYMIATACZEM
Na dobrą sprawę ten wpis mógłby mieć podtytuł: Co by się stało, gdybyś naprawdę (ale to naprawdę) sobie zaufał. Oraz co by się stało gdybyś naprawdę, ale to naprawdę zaczął od siebie wymagać WIĘCEJ. A potem WIĘCEJ, a potem JESZCZE WIĘCEJ. Zresztą, zapewne bardzo dobrze wiesz co by się stało - i zapewne bardzo się tego obawiasz.
Zatem zmieńmy to i zobaczmy jak to jest być WYMIATACZEM.
Kobe Bryant powiedział o nim, że jest absolutnym mistrzem mentalnej twardości, który pomaga osiągnąć zawodnikom wyniki o których nawet nie marzyli. Dwyane Wade ufał mu bezwarunkowo i słuchał jak wyroczni. Michael Jordan, jego najbardziej znany klient, przez pewien czas płacił mu dodatkowo za to by nie pracował z nikim innym w NBA. Pierwotnie Jordan zdecydował się jedynie na 30 dni współpracy. Ostatecznie pracowali ze sobą 15 lat. Zajmował się jego ciałem oraz jego umysłem. Z brutalną i bezwzględną obowiązkowością, o której zaraz się dowiesz. "Jeśli zobaczę cię w mojej okolicy, odstrzelę cię" - powiedział mu Jordan po zakończeniu sportowej kariery.
Nie mów mi co czujesz, pokaż mi WYNIKI
Tim Grover, bo o nim właśnie mowa, jest legendą wśród zawodowych sportowców, którzy w rekordowym czasie muszą stanąć na nogi - dosłownie i w przenośni - wychodząc z beznadziejnych kontuzji i mentalnego bagna. Jego książka - "Relentless - from good to great to unstoppable" jest od 5 lat kultową pozycją w kręgach sportu i biznesu. "Tim Grover wie o mentalnym aspekcie sportu więcej niż ktokolwiek inny. Ta książka pozwoli ci odkryć do czego jesteś zdolny, osiągnąć wyniki o których nawet nie marzyłeś i sięgnąć po najwyższe poziomy sukcesu. A potem wspiąć się jeszcze wyżej." - napisał na okładce sam Kobe Bryant.
Zobaczmy zatem jak wyglądają niepoprawnie politycznie lekcje wchodzenia na szczyt - i utrzymywania się tam całymi latami. Lekcje podzieliłem po swojemu, w większe grupy tematyczne, szatkując tym samym książkę w sposób niechronologiczny. Dzięki ułożeniu fragmentów w sposób tematyczny całość układa się w bardziej logiczną całość i daje się znacznie łatwiej przełożyć nie tylko na sport, ale i na biznes czy życie prywatne.
PRZESTAŃ MYŚLEĆ! Już teraz wiesz co masz zrobić i jak to zrobić. Więc co cię zatrzymuje? - Tim GROVER
MASZ TO W SOBIE
"Wcale nie chodzi tu o motywację. Skoro czytasz tę książkę, już jesteś wystarczająco zmotywowany. Teraz musisz przenieść to na działania i rezultaty. Wszystko co niezbędne do wielkości masz już w sobie. Większość ludzi rezygnuje, bo inni wmówili im ograniczenia a pozostanie w strefie komfortu jest i łatwiejsze i bezpieczniejsze. Zatem w jaki sposób stajesz się NIE-DO-ZATRZYMANIA? Poprzez usunięcie wszelkich narzuconych sobie ograniczeń. Chcę, żebyś chciał WIĘCEJ i osiągał WSZYSTKO czego pragniesz."
"Bycie najlepszym oznacza takie ZAPROJEKTOWANIE swojego życia, że nie spoczniesz póki nie osiągniesz tego czego chcesz. A gdy już będziesz to miał, zaczniesz sięgać po NASTĘPNE. I następne i następne. NIEUSTĘPLIWIE. Odrzucasz wszelkie ograniczenia. Po cichu lecz intensywnie robisz co trzeba by mieć to co chcesz. Bo rozumiesz swój nienasycony nałóg sukcesu. Bo to on kształtuje całe Twoje życie."
Wszystkie środki niezbędne do osiągnięcia celu masz już w sobie - Chris Hyatt
BYCIE NIEUSTĘPLIWYM
"Bycie NIEUSTĘPLIWYM oznacza WYMAGANIE OD SIEBIE WIĘCEJ niż ktokolwiek kiedykolwiek mógłby od ciebie wymagać, zdając sobie sprawę z tego, że gdy za każdym razem się zatrzymujesz, wciąż masz niewykorzystany margines sił i możliwości. MUSISZ ROBIĆ WIĘCEJ. Z chwilą gdy twój umysł mówi "Koniec" twój instynkt krzyczy "NASTĘPNY!" Nie ma w tym nic skomplikowanego. To CZYSTY ZWIERZĘCY INSTYNKT."
Ten kawałek, jako żywo, przypomina "Zasadę 40%" którą spopularyzował David GOGGINS. Zasada ta jest prosta i leży u podstaw treningu operatorów Navy SEALs: kiedy twoja głowa mówi ci, że nie masz już sił, wyczerpałeś je w 40% co realnie oznacza, że 60% baku wciąż jest pełne. Mówiąc inaczej, większość ludzi rezygnuje nie wykorzystawszy nawet połowy ...
4/30/2019 • 1 hour, 41 minutes, 29 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #9 – o autorytetach
W tym odcinku skupiamy się nad prostym acz mającym głębokie konsekwencje pytaniem: W jaki sposób dobierać sobie autorytety. Jest bowiem wiele psychologicznych pułapek w które można bardzo szybko i automatycznie wpaść. Na co zatem uważać, na co zwracać uwagę i jakie są nasze - czyli moje i Marcina - strategie na dobieranie autorytetów. To, oraz bardzo wiele innych elementów, już w tym długim bo 75- minutowych odcinku.
2/27/2019 • 1 hour, 16 minutes, 26 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #8 – na żywo o życiu & biznesie
Stało się! Spotkaliśmy się na żywo - po raz drugi w życiu zresztą - a (prawie) wszystko nagrała ekipa filmowa Marcina. Tematu przewodniego tym razem nie było co czyni ten odcinek wyjątkowym, bo po prostu usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać nie wiedząc gdzie trafimy. Teraz masz okazję podejrzeć co z tego wyszło, co nas różni i co łączy. Zatem MIŁEGO OGLĄDANIA :)
https://youtu.be/2vOxvQixI-0
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
2/3/2019 • 53 minutes, 21 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #7: POTRZEBA AKCEPTACJI
Jak żyć niezależnie od opinii innych ludzi?
W końcu! Wiecznie zielony temat czyli POTRZEBA AKCEPTACJI. Czy jest "zła"? Czy jest "dobra"? Czy (po)trzeba się jej pozbywać czy może wykorzystać jej siłę? W tej części wraz z Marcinem omawiamy ten temat - ZOBACZ zatem co z tego wyszło i do jakich wniosków w 66 minut doszliśmy!
https://youtu.be/6WKue8gg3dE
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
1/26/2019 • 1 hour, 6 minutes, 47 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #6: Relacje
Powrócili! A śmichom-chichom nie było końca...
A oto długo oczekiwana szósta część moich rozmów z Marcinem Osmanem - tym razem poruszamy temat RELACJI tak w życiu prywatnym jak i w biznesie. Na przykładach i błędach z własnego życia omawiamy to jak bardzo relacje są ważne, jak je budować i czego - przede wszystkim - NIE robić. A wszystko to po to, by mieć od życia to czego pragniesz i to, na co zasługujesz!
https://youtu.be/sIN83MqkyiE
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
1/19/2019 • 1 hour, 5 minutes, 9 seconds
Jak zostaje się graczem #2 – swoboda i wdzięk we wszystkim
O ile Machiavelli w "Księciu" opisuje jak utrzymać władzę, którą się już ma, jezuita (co ważne!) Baltasar Gracian w "Sztuce doczesnej mądrości" (wydanej również jako "Sztuka roztropności") podaje sposoby na to, jak władzę i status zdobyć. Przy czym zdobyć ją nie na polu walki, tylko w warunkach dworskiej etykiety a więc w sposób, który nam, współczesnym, jest najbardziej bliski. W czasach ogólnej nadwrażliwości, narcyzmu i politycznej poprawności to właśnie metody natury dworsko-dyplomatycznej sprawdzają się najlepiej. A tym samym, jeśli marzysz o tym by zwiększyć zakres swojego posiadania i panowania i wciąż wspinasz się po drabinie społecznej, znacznie bardziej przydadzą Ci się porady Graciana niż Makiawela.
Wielki Czarodziej, Kusiciel & Uwodziciel. Foto: JustWatch.com
A szczególnie ten, gdzie w punkcie 127 (a jest ich w książce 300) Gracian doradza:
"Swoboda i wdzięk we wszystkim. (...) To pogłębia wiarę w siebie i pomnaża doskonałość. (...) Przewyższa zalety, roztropność, rozwagę i sam majestat. To najkrótsza droga do osiągnięcia zamiarów i elegancki sposób na ominięcie kłopotów."
Ten fragmencik może wydawać się banalny i behawiorystyczny, czyli odnoszący się jedynie do zachowania - jednak banalny nie jest. Zresztą post o tym jak zachowywać się w sposób swobodny i o tym jak unikać napięcia już od dawna jest. Ta swoboda i lekkość, o której będziemy rozmawiali tutaj, jest swobodą innego, bardziej subtelnego rodzaju. Chodzi bowiem o aspekt bardzo swobodnego i bardzo lekkiego podchodzenia do tego, co jest PRAWDĄ i co za PRAWDĘ uchodzi.
Bez tego rodzaju kreatywnej giętkości stanie się GRACZEM będzie zapewne niemożliwe...
PRAWDA: zasada uważana powszechnie za niepodważalną oraz przedstawienie czegoś zgodne z realiami - SJP
W kinach leci najnowszy film Paolo Sorrentino 'ONI' będący luźną formą biografii jednego z największych GRACZY sceny biznesowo-politycznej, czyli Silvio Berlusconiego. I są w tym filmie trzy fantastyczne sceny, które dokładnie pokazują to o czym wspomniałem, czyli to o czym będzie dzisiejszy post.
https://youtu.be/xN8V6BS2euM
W pierwszej z nich, Silvio rozmawia ze swoim wnukiem, pouczając go - w sposób pełen swobody, lekkości, wdzięku i gracji - że prawdą nie jest prawda obiektywna. Prawdą jest to, w co Ty uwierzysz. Wnuczek twierdzi, że dziadek wdepnął właśnie w kupę a dziadek stwierdza, że to nie gówno tylko grudka ziemi. Jeśli - tym samym - Silvio przekona wnuczka, że to nie placek tylko grudka, placek stanie się grudką o co od początku chodziło. Rzeczywistość jest plastyczna i dosyć łatwo w rękach Czarodziejów daje się formować i przekazywać dalej.
Mówiąc inaczej, idąc za Szekspirem, dla Berlusconiego (i nie tylko dla niego jak się zaraz przekonamy), życie to scena, on sam jest aktorem a jego zadaniem jest przekonać innych do swojej wizji. Co jest niemożliwe bez lekkiego, swobodnego, nonszalanckiego i uwodzicielskiego traktowania prawdy, dogmatów i innych świętości. A to z kolej przywraca nam na myśl najbardziej agresywnego i krzykliwego burzyciela służalczości prawdom odgórnie narzuconych, a mianowicie Maxa Stirnera, któremu poświęciłem jakiś czas temu oddzielny post:
"W hierarchii żyjemy po dziś dzień, uciskani przez tych, którzy podpierają się pojęciami – pojęcia stanowią świętość. (...) O wszystkim mają decydować pojęcia; pojęcia kierują życiem, pojęcia rządzą. Wszystko robi się pod dyktando oklepanych pojęć, a rzeczywistego człowieka, tzn. MNIE zmusza się do tego bym żył według tych prawideł."
"Neron jest 'złym' człowiekiem jedynie w oczach 'dobrych' ludzi. (...) Neron nie był gorszy od swoich czasów, w których mogło się być tylko albo dobrym albo złym."
Powstań!
oraz
"Nie mogę okazać słabości i dopuścić do tego by zrodził się jakiś „Absolut”, który pozbawi mnie mej władzy i decydowania. Byłbym przez to skazany na zasadę stałości, tę właściwą zasadę życiową religii, która dba o to, by tworzyć „nienaruszalne świątynie”, „wieczne prawdy”,
1/12/2019 • 51 minutes, 22 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #5: OPÓR
Tak, masz WROGA...
Tak, to już piąta część naszych z Marcinem Osmanem rozmów i tym razem temat, który nas szczególnie połączył. Czyli OPÓR - oczywiście OPÓR w rozumieniu Stevena Pressfielda. To jedna z najważniejszych i najbliższych mi koncepcji, o której - bez przesady - mogę powiedzieć, że uratowała mi życie.
Książka więcej niż ważna!
Z rozmowy tej dowiesz się czym jest OPÓR, jak już objawia się w Twoim życiu oraz co zrobić, żeby go przechytrzyć i pokonać. Nasza rozmowa zbiegła się z premierą nowej wersji książki Pressfielda, która teraz nosi tytuł POCIĄGNIJ ZA SPUST. Polecam zatem posłuchać co w temacie tym mamy do powiedzenia a potem - o ile uznasz, że to dla Ciebie korzystne - kupić tę wyjątkową książkę.
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
12/3/2018 • 1 hour, 19 minutes, 17 seconds
(nie taki) Krótki przewodnik po tym, jak zostaje się GRACZEM
W sumie to powiem Ci, że nie mam pojęcia, czy przewodnik ten będzie krótki czy długi a nie mam z tego powodu, że w jakiś - wciąż mi bliżej nieznany acz karkołomny sposób - połączę w jednym wpisie starożytność (w postaci Seneki) z historią nowożytną (w postaci Talleyranda) z postacią nam całkowicie współczesną, czyli Floydem Mayweatherem. A wszystko to po to by zbliżyć się do prawdziwej i obowiązującej w realnym świecie strategii BYCIA GRACZEM.
Sceptyczny & makiawelliczny
Oto, i to już na wstępie, myśl przewodnia tego wpisu: nie ma znaczenia jaką GRĄ się w życiu zajmujesz - biznesem, polityką czy inną formą relacji ze sobą lub innymi. Jeśli chcesz być GRACZEM, jeśli naprawdę masz takie ambicje, to co robisz musi stać się dla Ciebie przede wszystkim GRĄ INTELEKTUALNĄ. SZARADĄ do rozgryzienia. ZAGADKĄ do rozwiązania. PUZZLAMI do ułożenia. A to realnie oznacza, że musisz postawić na intelekt, czyli chłodne, logiczne i racjonalne kalkulowanie a nie na afekt - czyli nie na emocje, odczucia czy hormony.
A to z kolej oznacza, że za pomocą TRENINGU DYSTANSU & DYSCYPLINY musisz iść pod prąd naturze ludzkiej. Co jest trudne, co jest bolesne oraz praco- i czasochłonne. I dokładnie z powodu tego, że jest to trudne i bolesne będziesz wygrywać. Będziesz wygrywać, bo większość ludzi pozostanie głupia i słaba, szarpana odczuciami i bez przerwy rzucana pomiędzy strachem a chciwością, zawiścią a próżnością.
Powtórzę to jeszcze raz bo jest to najważniejsza myśl tego wpisu. Jeśli naprawdę ją zrozumiesz, odmieni już na zawsze Twoje życie. GRACZE żyją na innej planecie. GRACZE myślą i kreują podczas gdy reszta jedynie czuje i reaguje. GRACZE to ludzie z planety JAK? a nie ludzie z emocjonalnej planety CZY? GRACZE są z planety logicznej a nie dramatycznej, z planety kalkulującej a nie pulsującej, z planety skuteczności a nie dogmatyczności i emocjonalności.
Sukces jest procesem logicznym, którym zarządzają istoty emocjonalne - Steve CHANDLER
GRACZE rozumieją bowiem bardzo prostą i często przegapianą prawdę. W życiu wygrywają ci, którzy popełnią mniej głupich, kardynalnych błędów. Tak się bowiem dziwnie składa, że podstawą wygrywania jest nie-przegrywanie, tak jak podstawą zarabiania jest nie-tracenie pieniędzy. A głupie i kardynalne błędy to te, które eliminują Cię z gry i których można uniknąć. Co jest główną przyczyną i matką głupich i kardynalnych błędów? Emocjonalność, czyli odwrotnością chłodnego, strategiczne myślenia, sceptycyzmu i bycia przygotowanym na różne warianty.
A tym samym, każdy GRACZ, świadomie lub nie, przestrzega trzech przykazań króla dyplomatów, WIELKIEGO GRACZA de TALLEYRANDA. O przykazaniach tych za chwilę, ale najpierw w pary słowach o tym, kim był Talley. Był on francuskim arystokratą i dyplomatą, przez chwilę nawet biskupem i jak mówi nam Wikipedia: "Do historii przeszedł jako zręczny dyplomata, cyniczny i bezwzględny. Stanowił najdoskonalsze wcielenie typowego dla swej epoki pragmatyka, amoralnego polityka i męża stanu, choć inni widzą w nim żarliwego patriotę niezmiennie walczącego o francuską rację stanu (...)."
Niech o jego wyrachowaniu i strategiczności świadczy ta oto piękna i krótka historyjka. Kiedy kanclerz Austrii, Metternich, który osobiście znał Talleyranda, dowiedział się o jego śmierci, spytał: "Jestem ciekaw po co to zrobił..."
Tak więc Talleyrand wśród GRACZY nie jest legendą. On jest gracza IKONĄ i ucieleśnieniem - a oto jego trzy podstawowe zasady postępowania w życiu, polityce i biznesie:
WIELKI GRACZ Talleyrand - czyli DYSTANS & DYSCYPLINA
Nigdy nie jesteś równie daleko od celu jak wtedy, kiedy nie wiesz dokąd zmieszasz:
Musisz - absolutnie musisz - wiedzieć czego chcesz. Czyli musisz wiedzieć o co grasz. Nie możesz ułożyć strategii (czytaj - nie możesz być GRACZEM) jeśli nie wiesz co chcesz ugrać. Za każdym razem kiedy brakuje Ci jasności, w Twoim świecie następuje ciemność. Musisz wiedzieć czego chcesz! O tym czego chciał Talleyrand dowiesz się już wkrótce w dalszej części w...
11/25/2018 • 58 minutes, 29 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie: Pasja w biznesie
Pasje wasze, konta nasze!
W części czwartej cieszącej się coraz większą i większą popularności serii rozmów Mazura z Osmanem omawiamy temat PASJI W BIZNESIE. Na ile pasja jest w biznesie niezbędna, na ile może Ci zaszkodzić i w ogóle o jakiej pasji w ogóle mowa? Przy okazji Marcin zdradza kilka swoich biznesowych strategii a ja ujawianiam kilka strategii najbogatszych ludzi na ziemi oraz moich najbogatszych klientów. Słowem: KONIECZNIE!
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
11/13/2018 • 1 hour, 13 minutes, 1 second
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #3 – Nieustępliwość
Wygrywanie jest nawykiem. Niestety, przegrywanie również...
Tak więc uszom Waszym oddaję długo oczekiwany i jak zwykle błyskotliwy podcast z serii "Rozmów o drapieżnictwie", w którym razem z Marcinem Osmanem zajęliśmy się tematem (nie)poddawania się czy (nie)ustępliwości. Kiedy zwolnić, kiedy się zatrzymać a kiedy docisnąć? Oto temat, którym zajmujemy się w tym odcinku!
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
11/6/2018 • 1 hour, 4 minutes, 17 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #2 – Pewność siebie
Po entuzjastycznie przyjętej części pierwszej dotyczącej tego jak się zmotywować, tym razem stery rozmowy przejąłem ja i tym razem zajęliśmy się z Marcinem tematem nie mniej potrzebnym - a mianowicie pewnością siebie. Naszą rozmowę poprowadziliśmy tak abyś nie potrzebował(a) niczego więcej - narzędzia, które w niej podajemy są wystarczające by budować tak pewność siebie jak i poczucie własnej wartości a co za tym idzie skuteczności.
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
10/20/2018 • 1 hour, 2 minutes, 53 seconds
Mazura i Osmana rozmowy o drapieżnictwie #1 – Jak się zmotywować?
W tej nowej i unikalnej formule "Rozmów o drapieżnictwie" rozmawiam z Marcinem Osmanem (OSMPower.pl) na tematy związane z rozwojem osobistym oraz zwiększaniem skuteczności. W pierwszym odcinku na tapetę wzięliśmy nieśmiertelny i wiecznie zielony temat MOTYWACJI oraz tego JAK SIĘ ZMOTYWOWAĆ...
Posłuchaj sobie co z tego wyszło...
A jeśli interesuje Cię współpraca indywidualna możesz zgłosić się poniżej:
10/15/2018 • 1 hour, 11 minutes, 36 seconds
Być jak Conor McGregor #5 – Subtelna Sztuka Emocjonalnej Dominacji
Co łączy wszystkich charyzmatycznych (lub jeśli wolisz hipnotycznych) przywódców, niezależnie od areny, na której występują? Odpowiedź jest jedna i prosta: jednostki te potrafią SKUPIAĆ i NAKIEROWYWAĆ UWAGĘ innych ludzi. Co wcale nie jest jakimś kosmicznie trudnym zadaniem, bo jak zauważył Blair Warren, potrzeba umysłowego zaangażowania, czyli ciągłego nakierowywania na coś naszej uwagi jest piętą achillesową naszego umysłu. Bez odpowiedniej umysłowej dyscypliny, umysł skoncentruje się na tym, co najbardziej przyciągające. A dyscyplina to ostatnia rzecz, którą naszemu gatunkowi można zarzucić....
Krok #1 - Ściągnij na siebie ich całą uwagę...
I do tego właśnie sprowadza się przywództwo, sprzedaż, marketing czy showbusiness - do przyciągnięcia i utrzymania naszej uwagi. Z tego żyją też media. Zaangażować się, zaangażować się, zaangażować się – w cokolwiek... A wszystko to po to by uniknąć tego, czego boimy się panicznie – nudy. Nie jest więc przypadkiem, że za szczyt emocjonalnej dojrzałości uznaje się umiejętność przebywania z samym sobą w samotności i ciszy.
Ci, którzy angażują nasz umysł posiadają klucz do umysłów i serc. A więc do naszych działań i portfeli... - Blair Warren
A dodatkowa dobra wiadomość jest taka, że wcale postrzegamy ich nie jako manipulatorów czy złodziei czasu. O nie! Postrzegamy ich wręcz jako zbawców. Ratują nas oni bowiem od „śmierci” zwanej nudą. Co prowadzi wprost do bardzo prawdziwego acz ironicznego faktu, że to inni ludzie mają więcej kontroli nad naszą uwagą niż my sami.
A teraz zobaczmy jak mechanizm ten wykorzystać dla naszych szczytnych i altruistycznych celów! Zanim jednak do tego przejdziemy, dla porządku ustalmy sobie, że przyciągnięcie uwagi jest podstawowym warunkiem i jedynym staniem, w którym możliwe jest wywieranie wpływu. To pierwszy z trzech kroków niezbędnych kroków - przejdźmy zatem do omówienia ich wszystkich...
https://youtu.be/xKtDdCGjCQo
Patrząc i analizując wybitne i charyzmatyczne jednostki popełniamy bardzo często tak zwany podstawowy błąd atrybucji, czyli rozpatrujemy ich wpływ na świat jedynie (lub głównie) przez pryzmat cech, które ludzi ci posiadają. Jeśli jednak chcesz - podobnie jak i oni - urywać światu dupę, potrzebujesz pomyśleć o temacie w sposób nieco bardziej całościowy i nieco bardziej precyzyjny.
Zatem pomyśl sobie o reakcji, którą chcesz wywołać, jako o OGNIU. Aby Twój OGIEŃ mógł efektownie płonąć, potrzebujesz trzech elementów:
Iskry
Paliwa
Tlenu
Iskrą oczywiście jesteś Ty - przyszły Władca Wszechświata, przywódca totalny, lider charyzmatyczny i hipnotyzer mas. Paliwem są ci, których uwagę przyciągasz. Bez nich gówno zwojujesz, tak się bowiem (nie)szczęśliwie składa, że musi dojść do wymiany: Ty musisz uratować ich od nudy i dać im swoją uwagę i energię a oni, wdzięczni i zbawieni, pójdą za Tobą dając Ci to czego chcesz. Jednak to wszystko, i ta iskra i to paliwo potrzebuje tlenu a tlenem tym są okoliczności - a więc środowisko tudzież kontekst.
Kontekst jest absolutnie kluczowym i jednocześnie najczęściej pomijanym elementem. Żeby dowiem doszło do hipnozy - również tej masowej - potrzeba, jak uczył wybitny hipnotyzer Jeff Stephens, dwóch elementów:
Intencji
Kontekstu
Mówiąc inaczej - musisz wiedzieć czego chcesz i że tego chcesz i musisz stworzyć lub znaleźć środowisko, w którym do wydarzenia tego może dojść. Dla przykładu, niemal wszyscy wielcy historyczni przywódcy (z dyktatorami włącznie) przejmowali władzę w sytuacji takiego czy innego kryzysu. To nie musiała być wojna - wystarczyło społeczne niezadowolenie, zagubienie, frustracja czy znudzenie. Wiedzą o tym również sekty: ludzie zagubieni i na życiowym zakręcie są na wpływ dużo bardziej podatni niż ci, którzy są zaspokojeni i zadowoleni.
Towarzysz Stalin w dobrym nastroju!
Dlatego zwróć swoją drogą uwagę na moment w historii MMA (czyli na kontekst) w którym Conor McGregor pojawił się na międzynarodowej scenie.
10/6/2018 • 48 minutes, 29 seconds
Felix DENNIS o zdobywaniu pieniędzy jako grze
Jak mówi w "Ozark" (zajebistym serialu Netflix) główny bohater: "Pieniądze, na dobrą sprawę, są miarą ludzkich wyborów." W tym krótkim wpisie zobaczymy jakiego mentalnego wyboru możesz dokonać by zwiększyć szansę ich posiadania w ilościach dużych czy nawet nadmiernych. A opowie nam o tym - własnymi słowami - współbohater najbardziej popularnego w historii ZenJaskiniowca wpisu o Robercie Grynie, jego duchowy i strategiczny przewodnik - Felix Dennis.
Miliarder. Cynik. Poeta.
To co wyróżnia Felixa na tle innych autorów książek to drobny fakt - o ile jeszcze tego nie wiesz - że on najpierw zarobił prawie 1 miliard dolarów a dopiero potem, bez szczególnego opieprzania się i politycznej poprawności, napisał o tym jak wyczyn ten można powtórzyć. W wielkim skrócie odwrócił model finansowych guru, którzy specjalizują się w mówieniu o tym jak miliony zarobić grubo przed tym jak sami to zrobią.
Felix Dennis w interesującym nas tutaj temacie zdobywania zbyt dużej ilości pieniędzy popełnił dwie pozycje: kultową "How to Get Rich" oraz nieco późniejszą, mniej znaną "88 the Narrow Road" (w USA wydaną pod tytułem "How to Make Money"). Pozycja druga ma dwie zalety, których nie ma ta pierwsza. Jest skondensowaną esencją tej wcześniejszej, napisaną jako krótki podręcznik zawierający 88 porad i uwag o robieniu ciężkich pieniędzy. Czyli jest uproszczoną, szczupłą lecz muskularną wersją dla tych, którzy szukają konkretnych rozwiązań konkretnych biznesowych problemów.
Druga różnica jest oto taka, że "88 the Narrow Road" wyjdzie już niebawem po polsku o czym w tej krótkiej wiadomości, nagranej specjalnie dla czytelników tego bloga (i słuchaczy tego podcastu) poinformuje Cię wydawca polskiej wersji, czyli potężny i wpływowy Marcin OSMAN:
https://youtu.be/SVkeJcopOQ0
A teraz przejdźmy do tego co robić i jak myśleć by zarobić za dużo pieniędzy. Przed Tobą parę perełek z jego drugiej książki o wąskiej ścieżce do bogactwa... A wszystko to po to, byś, jak mówi autor: "Przestał być dzieckiem strachu oraz płodnym rodzicem tysięcy wymówek"!
KTO MA NAJWIĘKSZE SZANSE NA SUKCES?
Zatem odpowiedź na pytanie o to 'Kto ma szanse największe?" wygląda z grubsza w ten sposób: NIE ci, którzy tego chcą, NIE ci, którzy tego potrzebują i NIE ci, którzy na to zasługują, ale ci, którzy wykażą się pełną DETERMINACJĄ, bez względu na koszt dla siebie czy dla otoczenia.
Oraz:
Nie ma żadnego cudownego sposobu i nie ma żadnej sekretnej formuły. Cała sprawa sprowadza się do dwóch jedynie pytań:
Do jakiego stopnia gotowy jesteś poświęcić całego siebie temu zadaniu?
Jak wiele razy, nim odniesiesz sukces, gotów jesteś upadać - niejednokrotnie publicznie i upokarzająco?
Co na dobrą sprawę, jest jednym i tym samym pytaniem. (...) nic bowiem nie może równać się z WYTRWAŁOŚCIĄ. Ostatecznie, to właśnie WYTRWAŁOŚĆ przebije wszystkie pozostałe cechy - nabyte czy wrodzone. Bowiem każdy zdeterminowany i wytrwały w zdobywaniu pieniędzy wcześniej czy później odniesie sukces (...)
Zielone, czyli zdrowe!
I tu mała uwaga ode mnie, czyli od miłościwie piszącego (i mówiącego) Ci te słowa Rafuszka...
Jednym z powodów, dla których w dzisiejszych czasach tak mało ludzi osiąga poziomy wybitności jest zapomniana sztuka doceniania monotonności i rutyny. Wszyscy chcą emocji, pasji, radości i świetnej zabawy - ciągle i bez przerwy. Ale jeżeli chcesz być w czym naprawdę dobrym, jeśli chcesz być w czymś KUREWSKO DOBRYM - musisz doceniać nudę powtarzalności.
Kiedy przeanalizowano grupę ludzi, której udało porządnie schudnąć i utrzymać niższą wagę przez więcej niż 5 lat, jednym z powtarzających się elementów było to, że ludzi ci żywili się monotonnie. Mówiąc inaczej - wciąż trzymali się jakiegoś modelu, bo ta "monotonia" dawała im kontrolę nad wynikiem - czyli ciałem jakiego chcieli.
Jako ktoś kto sam schudł ponad 30 kilogramów potwierdzam - jem niemal ciągle to samo i w niemal ten sam "nudny", monotonny i powtarzalny sposób ćwiczę. Nie ma w tym żadnej pasji, żadnego ognia,
10/2/2018 • 35 minutes, 38 seconds
O byciu agresywnym i zmotywowanym
Jerry Weintraub obudził się o 3-ciej w nocy po bardzo dziwnym acz przyjemnym śnie. Śniło mu się, że nad wejściem do Madison Square Garden widniał wielki napis: "JERRY WEINTRAUB PRZEDSTAWIA ELVISA". W tamtych latach, czyli połowie lat 60-tych, było tylko dwóch graczy kategorii super-ciężkiej: Elvis Presley i Frank Sinatra. Problem polegał jednak na tym, że o ile wszyscy wiedzieli kim jest Presley, nikt nie wiedział kim jest Weintraub. Z Presley'em włącznie. Co gorsza - o tym kim jest Weintraub nie wiedział również płk. Tom Parker - wszechmocny i trzymający Elvisa za jaja menadżer odpowiadający za całość jego kariery.
Rano Weintraub zdobył telefon do pułkownika i dzwonił do niego - uwaga - przed 364 dni pod rząd, dzień w dzień o 8: 30 rano. Odpowiedź zawsze brzmiała "NIE" - nie tylko dlatego, że Parker o Weintraubie wcześniej nie słyszał, ale również dlatego, że Elvis w tym czasie w ogóle nie koncentrował. Dnia 365-go Parker się złamał: "Jeśli autentycznie chcesz zabrać mojego chłopaka w trasę, bądź za dwa dni w Vegas, z milionem dolarów w gotówce".
Nieustępliwy Jerry Weintraub w jednym ze swoich domów
Problem polegał na tym, że Jerry nie miał miliona. A dokładnej rzecz ujmując, miał 65 tysięcy długu. Spędził dobę na poszukiwaniu pieniędzy. Nieskutecznie. Mimo tego wsiadł do samolotu i już na miejscu, w Vegas, na parę godzin przed spotkaniem, ktoś wskazał mu prawnika, który miał bogatego klienta, który z kolej miał pierdolca na punkcie Elvisa. W zamian za ustną obietnicę 50% zysków, Jerry dostał milion dolarów i stał się promotorem Elvisa.
Parę dni później był samodzielnym milionerem, parę lat później organizował również koncerty dla Franka Sinatry, Boba Dylana, Beach Boys czy Led Zeppelin. Zarabiał tyle pieniędzy, że kupił sobie dom w Hollywood a potem o nim zapomniał. Przypomniał mu o nim księgowy, zdziwiony po co Jerry mieszka po hotelach, skoro ma własną rezydencję. Dziś kojarzyć możesz go jako producenta takich filmów jak oryginalny Karate Kid oraz cała seria Ocean's Eleven, Twelve i Thirteen.
Jerry w pracy... foto: news-entertainment.net
Bob Macauley pracował z Matką Teresą dość regularnie a tego dnia lecieli razem do jednego z domów opieki w RPA. Wraz z nimi około 100 innych pasażerów. W pewnym momencie obsługa zaczęła wydawać posiłki. Kiedy stewardessa podeszła do Matki Teresy, ta zapytała ją ile taki posiłek kosztuje. "Około 5-ciu dolarów" - odpowiedziała. "A jeśli go nie zjem, czy dacie mi te 5$ na jedzenie dla głodujących?" Zapanowała pewna konsternacja i po kontakcie z zarządem firmy linie lotnicze wyraziły zgodę. Matka Teresa oddała z uśmiechem swój posiłek, a za nią podążyli siedzący obok Bob i - uwaga - cała reszta pasażerów samolotu.
Samolot wylądował po czym niezwykle dumny ze swojego poświęcenia Bob usłyszał komendę:
- Idź po nie
- Po co?
- Idź po te posiłki.
- Przecież już nam zapłacili za to, że ich nie zjedliśmy.
- I tak nie mogą ich więcej wykorzystać. Idź, żeby się nie zmarnowały.
I znowu linie lotnicze wyraziły zgodę na to by posiłki wydano. Bob czuł się zbawcą świata. Przez chwilę...
- Idź po vana Bob.
- Jakiego znowu vana?
- Przecież musimy przetransportować to jedzenie dla potrzebujących. Idź dowiedzieć się, czy linie lotnicze użyczą nam furgonetki.
Matka Teresa na szczytach władzy foto: https://guardian.ng
Co łączy historyjkę Matki Teresy i Jerry'ego Weintrauba? To że byli AGRESYWNI. Nie w znaczeniu kryminalnym - nie popełniali przestępstw i nie stanowili zagrożenia dla innych ludzi. Byli AGRESYWNI w sensie swojej mentalnej postawy. Wiedzieli czego chcą i nie obawiali się tego żądać. Nie reagowali na rzeczywistość tylko ją kształtowali.
Jerry po prostu, w sposób czysto mechaniczny, codziennie rano podnosił słuchawkę i wykręcał numer. To było jego zadanie. Nie miało znaczenia to, że Elvis nie koncertuje. Nie miało znaczenia, że Parker ma kolejkę innych promotorów, których już zna i którym już ufa. Nie miało znaczenia, że nie ma ani środków ani doświadczenia.
8/24/2018 • 39 minutes, 14 seconds
Robert GRYN: Jak zostać drapieżnikiem doskonałym
By stać się bogatym, musisz zachowywać się jak drapieżnik. Musisz się nim stać. (...) Pamiętaj, że w przeciwieństwie do ich ofiar, większość drapieżników ma szczęście przez większość swojego życia - Felix Dennis
Problem z ludźmi, jak ja to widzę, jest tylko jeden: w swojej większości i w trybie domyślnym jesteśmy głupi i słabi. Nie dlatego, że musimy być głupi i słabi, tylko dlatego, że tak jest łatwiej i tak jest szybciej. I kiedy patrzę na - akurat w tym wypadku rozwijającą się na naszych oczach - historię jednostek takich jak Robert Gryn to widzę historię kolejnej owcy, która się zbuntowała i postanowiła zostać wilkiem.To jest dla mnie historia kogoś, kto gra w jedyną grę, która tak naprawdę się liczy - w grę powiększania swojej WŁADZY OSOBISTEJ.
Robert paczy...
Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że władza równa się polityka. Że władzę ma prezydent, premier, posłowie i senatorowie a na końcu o wszystkim i tak decyduje Kaczyński. I to jest prawda - ale nie o ten rodzaj władzy mi chodzi. Chodzi mi o władzę przede wszystkim nad sobą samym - bo dopiero kiedy potrafisz skutecznie zarządzać sobą samym, możesz skuteczniej zarządzać innymi.
CENĄ JAKĄ PŁACI DOROSŁY ZAMIENIONY W DZIECKO JEST SABOTAŻ I ZALEŻNOŚĆ - Christopher Hyatt
Kiedyś cynicznie nie dowierzałem, kiedy najbogatsi mówili, że tak naprawdę nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Bo nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Chodzi o WYGRYWANIE, bo, jak mówił nam Max Stirner: ludzie dzielą się na tych którzy mogą i na tych którzy nie mogą. Chodzi o to, żeby móc a potem, żeby móc więcej. Nic innego w życiu się nie liczy: móc i móc więcej w jak największej ilości życiowych kontekstów (takich jak stan ciała, stan ducha i stan konta). I to, że nie chodzi wyłącznie o pieniądze absolutnie nie oznacza, że zostawiasz na stole negocjacji z życiem choćby jeden grosz więcej niż musisz. Bierzesz ile się da lub ile chcesz - chodzi jednak o to, że pieniądze są formą władzy, są tej władzy potwierdzeniem, a GRA we władzy zdobywanie jest jedyną grą, której masz prawo namiętnie się oddawać (o czym nieco później).
Stanisławski, którego aktorska metoda wydała nam takie diamenty jak Brando, Nicholson, de Niro, Pacino czy Streep uczył, że dla aktora (wszak życie jest sceną, zdaniem Szekspira) najważniejsze pytania brzmią:
Kim jestem?
Czego chcę?
Jaki przeszkody muszę pokonać, by to zdobyć?
Robert łowi (zdjęcie https://jolygram.com/profile/rob.gryn)
Całkowita abstrakcja dla słabych i głupich, bo proces poznania i zdobywania wymaga introspekcji i pokonywania wewnętrznych słabości oraz zewnętrznych ograniczeń. Problem ze słabymi i głupimi, właściwie jeden z problemów, polega na tym, że pomimo wszystkich targających nimi kompleksów ich własne ego jest dla nich tak cenne, że nie chcą i nie potrafią zadać mu bólu, by pozbyć się tego czego nie cierpią i by móc mieć to, czego chcą. Taki zabawny paradoks - nie chcesz zrezygnować z tego czego tak naprawdę nie chcesz, by móc mieć to, czego rzekomo tak bardzo pożądasz.
UNIKANIE CIERPIENIA MIAŁOBY SENS GDYBYŚMY ŻYLI WIECZNIE - Walter Kaufmann
"(...) Miej na uwadze, że większość ludzi NIE zmieni się, żeby nie wiem co. Dla większości osób podkreślenie swojej 'niezależnej tożsamości' jest ważniejsze niż bycie skutecznym, potężnym i pragmatycznym. Bowiem większość ludzi ma swój 'program roszczeniowy'. Jakimś cudem, w głębi duszy wierzą, że życie jest im coś winne. Ramię w ramię z 'programem roszczeniowym' idzie 'program bycia cennym'. Program ten brzmi oto tak: niezależnie od tego kim jestem i jak bardzo - czasami lub zawsze - siebie nienawidzę, jestem wyjątkowy i jestem cenny. 'Program bycia cennym' gwarantuje porażkę. Zmiana, czyli DEZINTEGRACJA, zawsze zachodzi w bólach a trudno jest zadawać ból czemuś co uważa się za cenne i unikalne." - pouczał nas Hyatt.
Zdaje się jednak, że żonglując wątkami, koncepcjami i cytatami zapomniałem wspomnieć kim Robert Gryn jest. W wieku 30 lat dostaje się na polską listę Forbes,
7/7/2018 • 1 hour, 9 minutes, 51 seconds
O zapomnianej sztuce nonszalancji
Wyobraź sobie taką oto sytuację - jest coś czego bardzo pragniesz. Bardzo pragniesz. I nagle dostajesz okazję przeniesienia się do przyszłości, widząc, czując i słysząc tym samym, że to czego tak bardzo chcesz stało się Twoją rzeczywistością. Masz to. Jest Twoje. I masz na to niezbite dowody. Świetnie. I co teraz? Teraz wracasz do tu i teraz. Jak się zachowujesz, jak się czujesz wiedząc, że to czego pragniesz teraz już jest Twoją rzeczywistością tylko rzeczywistość jeszcze tego nie wie? Jak się czujesz mając pewność, że to czego pragniesz będzie Twoje tylko czas musi Cię dogonić? Otóż pozwól, że powiem Ci jak się czujesz - czujesz spokój, pewność i rozluźnienie.
"Why so serious?"
A teraz, zamiast do przyszłości, przenosimy się do umysłu Arnolda Schwarzeneggera, który potwierdzi nam powyższą mapę. Arnold jest postacią wyjątkową - osiągnął wszystko we wszystkich dyscyplinach, za które się zabrał: sport, biznes, aktorstwo i polityka. Gość, który w kurwidołka w Austrii wspiął się na sam szczyt. Jak? Oto jak:
"Kiedy widzę wielkich ludzi mówi do siebie: „Też tak mogę! Siła polega na tym, by się nie poddawać. Wszyscy posiadamy wielką wewnętrzną moc. Tą mocą jest WIARA W SIEBIE. Nim wygrasz, musisz postrzegać siebie jako zwycięzcę. I musisz czuć głód. Musisz pragnąć podbojów. Każde marzenie niesie ze sobą jakieś ryzyko, szczególnie ryzyko niepowodzenia. Ale mnie ryzyko porażek nie zatrzymuje bo nie można wiecznie przegrywać.
Potrafię w pełni 'zafiksować' się na wizji tego, gdzie chcę być w przyszłości. Widzieć to przed sobą niemal tak wyraźnie, jak rzeczywistość. A potem ZACZYNAM MIEĆ TO USPOKAJAJĄCE UCZUCIE, że nie muszę już się więcej spinać, bo czuję, ŻE JUŻ TAM JESTEM. To tylko kwestia czasu. Działanie jest tylko fizyczną konsekwencją, przypomnieniem wizji, na której się koncentrujesz."
Tyle od Arnolda a my teleportujemy się do Włoch epoki renesansu. Powstały tak wtedy dwa wielkie działa: w 1514 roku Machiavelli napisał działo wszech czasów - "Księcia". Książę to podręcznik mówiący o tym jak utrzymać zdobytą władzę. Podręcznik, który - gwarantuję - przerobili od deski do deski wszyscy głodni władzy i światowego panowania: Napoleon, Mussolini, Lenin czy Stalin, który trzymał ją przy łóżku...
O ile jednak "Książę" jest książką o tym jak władzę utrzymać, w 1528 roku pojawia się książka o tym jak się na dworze takiego władcy utrzymać. Napisał ją Baldassare Castiglione a książka nosi tytuł "Dworzanin". A rasowy dworzanin epoki odrodzenia był jak James Bond: elegancja, maniery i pewność siebie w służbie dobra publicznego, zdobywanie przyjaźni i szacunku rządzących poprzez bycie autentyczną i niezastąpioną pomocą, osiągnięcia w sporcie i walce, umiejętność barwnego mówienia i zgrabnego pisania, flirtowania, grania i tańczenia. A wszystko to - i tu pojawia się element łączący i najważniejszy - wykonywane bez napięcia, na luzie, jakby od niechcenia - słowem z NONSZALANCJĄ.
https://youtu.be/WD_vWWp3nFU
I to właśnie ta NONSZALANCJA, ten wysiłek bez wysiłku i wyniki od niechcenia, właśnie to jest najważniejszą i ukrytą bronią rasowego dworzanina: SPREZZATURA, czyli ukryta, tajemnicza siła, która stanowi źródło gracji, elegancji i lekkości, która czyni z dworzanina arystokratę próby najwyższej.
SPREZZATURA to sztuka ukrywania sztuki, wysiłek włożony w ukrywanie wysiłku
A tym samym, SPREZZATURA jest po naszemu NONSZALANCJĄ, która zgodnie ze słownikiem języka polskiego oznacza: "niedbały, swobodny a nawet lekceważący sposób zachowania się." Przy czym - nonszalancja o której będę mówił tutaj NIE znaczy olewactwa, ignorancji i wyjebania na świat. Oznacza osiąganie własnych celów poprzez usunięcie wroga największego - NAPIĘCIA...
Każdy sportowiec i każdy psycholog sportowy powie Ci to samo: nic nie spieprzy wyników tak bardzo jak "staranie się". Staranie się powoduje napięcie. Napięcie powoduje staranie się. Niezależnie od tego gdzie jest punk wejścia - w staraniu się czy w napięciu - efekt jest ten sam: nie ufasz sobie,
5/22/2018 • 34 minutes, 57 seconds
O tym jak poradzić sobie ze stresem i presją
Spokojnie, to tylko panika!
Ten temat nie wyjdzie z mody nigdy - po raz kolejny otrzymałem pytanie: "ALE CO MAM ROBIĆ KIEDY SIĘ STRESUJĘ, KIEDY CZUJĘ PRESJĘ I ZACZYNAM PANIKOWAĆ? Ten podcast odpowiada właśnie na to pytanie. Dowiesz się z niego co robić - i co najważniejsze - czego NIE robić, kiedy adrenalina i kortyzol idą w górę razem z Twoim ciśnieniem i biciem serca.
A jeśli współpraca indywidualna interesuje również i Ciebie, możesz zgłosić się poniżej:
5/4/2018 • 18 minutes, 53 seconds
O najważniejszym elemencie wyróżniającym ludzi sukcesu
Jeśli chcesz posłuchać, jak w sposób BEZCEREMONIALNY I NIECENZURALNY omawiam z moim Klientem to co naprawdę wyróżnia ludzi sukcesu od całej reszty, ten podcast jest właśnie dla Ciebie!
Atak. Presja. Agresja...
Omawiam w nim najważniejszy element na drodze do sukcesu - niezależnie od tego czym ten sukces dla Ciebie jest - mówię co zrobić, by sukces odnieść. Ponieważ jest to fragment zapisu współpracy indywidualnej - NIE jest to materiał dla ludzi o nadwrażliwych uszach czy delikatnych sercach.
A jeśli współpraca indywidualna interesuje również i Ciebie, możesz zgłosić się poniżej:
4/24/2018 • 40 minutes, 6 seconds
O 90-cio dniowym roku
90 dni. 2 tygodnie. 5 zadań...
W tym krótkim nagraniu omawiam:
powody, dla których "klasyczne" cele skazują Cię na niepowodzenie
powody, dla których 90 dni jest okresem optymalnym
sposoby na zwiększenie siły ciągu na cel
oraz grę w 'Wygraj TEN Dzień'...
4/17/2018 • 9 minutes, 29 seconds
(nie) Być Jak Conor McGregor 4 – Ciemna Strona Wygrywania
"Zwycięstwa i porażki kształtują nas znacznie bardziej niż geny czy leki." - dr Ian Robertson, autor książki o efekcie zwycięzcy.
Odgrażałem się, że więcej postów z serii "Być jak Conor McGregor" nie będzie bo temat uznałem już za wyczerpany a i moja fascynacja Conorem zaczęła słabnąć. Jednak Conor wspiął się na nowe wyżyny - tym razem głupoty i krótkowzroczności - więc tym razem spojrzymy na niego nie jako na inspirację tylko jak na ostrzeżenie. Ostrzeżenie pokazujące mianowicie co dzieje się, kiedy stracimy władzę nad własną władzą.
Za dużo wygrywania?
Ale najpierw, w skrócie i dla niezorientowanych, najnowsze osiągnięcie Conora. Tuż przed najnowszą galą UFC, UFC 223 na korytarzu spotkali się dwaj Rosjanie. Jednym z nich był obecny mistrz UFC i prawdopodobnie najgroźniejszy z potencjalnych rywali Conora, Chabib Nurmagomiedow który ściął się z Artjomem Lobowem i strzelił go z liścia w twarz. Wszystko, jak to dziś bywa, zostało nagrane i wrzucone na YouTube.
Tak się składa, że Artjom jest bliskim przyjacielem Conora. Conor zebrał ekipę składająca się z około 20 krewkich Irlandczyków, zapakował siebie i ich do prywatnego odrzutowca i przyleciał z pianą na ustach prosto z Irlandii do Nowego Jorku. Można by sądzić że to czas wystarczająco długi by lekko ochłonąć, ale nie. Skończyło się tym, że cała irlandzka ekipa zrobiła w garażu hali widowiskowej niemałą rozpierduchę, której centralnym punktem był sam Conor rzucający wózkiem w okna autokaru, by - zapewne - trafić Chabiba. Chabibowi nic się nie stało, stało się za to dwóm innym zawodnikom, z których jeden miał rany cięte twarzy a drugi rany cięte rogówki, czyli samego oka. Obaj przestali być - dzięki głupocie Conora - zdolni do walki.
Wyczyny Conora "Waleczne Serce" McGregora możesz od zewnątrz i od środka zobaczyć na tym filmie:
https://youtu.be/za0qXbofvc0
Rodzi się pytanie - jakim cudem tak bystry i wykalkulowany człowiek jakim jest (lub był) Conor McGregor mógł zrobić coś tak głupiego i szkodliwego? To, że będzie go to kosztowało miliony - to już pewne. Domyślam się, że jedynym prawnikiem w USA, który nie składa przeciwko niemu w tej chwili pozwów jest ten, który będzie go bronił. Grozi mu 7 lat więzienia i całe miesiące medialnych egzekucji poprzez ćwiartowanie i obdzieranie ze skóry. Straty wizerunkowe to kolejne miliony.
Co mu zatem odjebało?
Odpowiedź, w skrócie, brzmi - władza. To władza mu odjebała. Zobaczmy zatem ten ciekawy mechanizm. Roboczo i być może nazbyt optymistycznie wykluczam czynniki takie jak kokaina i/lub sterydy. Nie mam pojęcia czy bierze i czy wciąga - chociaż wątek kokainy przewija się po forach już od wielu miesięcy. Skupmy się jednak na tym co wiemy na pewno - czyli na tym jak wygrywanie i związane z nim zwiększanie władzy działa na nasz mózg - a działa jak kokaina właśnie.
Zanim wrócimy do Conora, pogadamy sobie o rybkach, a dokładniej o rybkach z rodziny pielęgnicowatych. Spójrz na zdjęcie:
Samiec alfa i samiec dupa...
Trudno w to uwierzyć, ale na zdjęciu widzisz samców tego samego gatunku. Ten z lewej, tak zwany samiec T (samiec z terytorium) to umięśniony, kolorowy, agresywny, dominujący i przyciągający rybie lachony ogier. Samiec z prawej to nudny, szary, niepłodny i zakompleksiony samiec-dupa. Co zrobić, takie życie powiesz. Okazuje się, że nie do końca. Zamiana samca-dupy w samca-ogiera zajmuje tylko parę dni i jest pełna. Okazuje się bowiem, że jaskrawe ubarwienie i bycie królem rybiego podwóra przyciąga uwagę mew. Mewy mają przykry zwyczaj polowania na to co rzuca się w oczy a tym samym populacja samców T zostaje przetrzebiona. Co daje ogromną szansę szarakowi, czyli samcowi NT ('no territory' czyli bez terytorium) by awansować jeśli chodzi o status. I kiedy pojawia się próżnia, bo zwalnia się - dzięki mewom - teren, dosłownie w jednej chwili, szarak zamienia się w wypierdalacza: powiększa się, robi się płodny, kolorowy, agresywny i dominujący. Jednym słowem - wraz z jego pozycją w stadzie zmienia się jego fizjolog...
4/10/2018 • 24 minutes, 52 seconds
Trzy kręgi wysokiej skuteczności
Rozwijaj je jednocześnie!
W tym podcaście omawiam 3 kręgi składające się na wysoką skuteczność, czyli:
To na czym się koncentrujesz (Uwaga)
To co naprawdę umiesz (Umiejętności)
I to na co uważasz, że zasługujesz (Poczucie wartości)
„Klucz do sukcesu trzyma nie osoba, która jest najmądrzejsza czy najlepsza,
ale przede wszystkim ta, która z pełnym przekonaniem może powiedzieć:
‚ZASŁUGUJĘ NA TO!’
Wszystko kręci się wokół frazy:
‚DLACZEGO NIE JA?’
I nie chodzi o to, że po prostu tak mówisz.
Chodzi o to, że musisz tak czuć!”
3/30/2018 • 11 minutes, 12 seconds
Jak natychmiast zmotywować się do działania?
W tym podcaście omawiam temat prokrastynacji - a dokładniej jak szybko i skutecznie przejść z nie-robienia do robienia tego co trzeba.
Burn motherfucker!
Zatem poznaj:
jaki bliźniacze siły rządzą Twoją psychiką
czym tak naprawdę jest ta słynna prokrastynacja
jaka jest - moim zdaniem - jej prawdziwa przyczyna
dlaczego większość ludzi motywuje się odwrotnie niż trzeba
jak ja motywuję się do natychmiastowego działania
jak wykorzystać WSTYD na swoją korzyść
w jaki sposób motywują się ultra-skuteczni ludzie
co możesz zrobić teraz by ruszyć już za 5 sekund
3/22/2018 • 20 minutes, 39 seconds
Filozofia 'DLACZEGO NIE JA?’
Ten krótki podcast stanowi "przedłużenie" wpisu o poczuciu własnej wartości.
A niby dlaczego nie?!?
Omawiam w nim:
pytanie-filozofię 'DLACZEGO NIE JA?'
zdrowy narcyzm...
jego brak i patologiczny nadmiar
poczucie zasługiwania rozumiane jako wysoki status wewnętrzny
rolę społeczeństwa w zastraszaniu i onieśmielaniu Cię
i sposoby zwiększania swojego statusu oraz pozycji w życiu
3/18/2018 • 14 minutes, 8 seconds
O poczuciu własnej wartości
"Klucz do sukcesu trzyma nie osoba, która jest najmądrzejsza czy najlepsza, ale przede wszystkim ta, która z pełnym przekonaniem może powiedzieć: 'ZASŁUGUJĘ NA TO!' Wszystko kręci się wokół frazy: 'DLACZEGO NIE JA?' I nie chodzi o to, że po prostu tak mówisz. Chodzi o to, że musisz tak czuć!" - napisał w swojej książce kultowy Donny Deutsch (ten na zdjęciu poniżej) a my dziś zajmiemy się tym jak naprawdę poczuć, że zasługujesz na to czego chcesz i na jeszcze więcej!
Bez zdrowego narcyzmu życie staje się chore
Pomyśl o tym tak: Twoje poczucie własnej wartości jest jak system odporności (skoro się rymuje, znaczy że prawda!) Twojego umysłu i ducha. Wygląda to mniej więcej tak: otacza nas świat zewnętrzny, czyli wszystko to co wokół Ciebie. Ale na to co robimy w świecie zewnętrznym wpływa to co dzieje się w naszym świecie wewnętrznym. Ten świat wewnętrzny to OBRAZ SIEBIE, czyli sposób w jaki świadomie i podświadomie postrzegasz siebie i własne możliwości. W tym wewnętrznym świecie na tronie zasiada Pan i Władca Twojej przyszłości - POCZUCIE WARTOŚCI właśnie.
To poczucie wartości własnej jest podstawową przyczyną Twoich sukcesów, porażek, zaradności, bezradności, skuteczności czy autosabotażu (zwanego samoutrudnianiem). To ten Król decyduje co "jest dla Ciebie" a co nie jest, czego jesteś wart i o czym nawet nie pomarzysz. To jakie masz marzenia i czy za nimi gonisz, to na ile Twoje życie jest radosnym osiąganiem czy żałosnym wegetowaniem - to poczucie wartości właśnie.
Poczucie wartości to koło napędowe życia - Lee Pulos
Upraszczając już sprawę całkowicie, Twoje poczucie własnej wartości odpowiada na pytania takie jak:
Czego jestem wart?
Na co zasługuję?
Czego jestem godzien?
Co oczywiście działa w obie strony, bo jeśli Twoje poczucie wartości jest wysokie, nie będziesz tolerował(a) byle czego i byle kogo. A dla przypomnienia:
Masz to co tolerujesz
Zatem, im wyższe i bardziej zdrowe jest poczucie Twojej wartości, tym mniejsza tolerancja (zgoda) na rzeczy, które Ci szkodzą i nie licują z powagą Twojego wewnętrznego Króla. Dodatkowo, ludzie w wysokim poczuciem własnej wartości czują się ze sobą po prostu dobrze i komfortowo. Nie oznacza to, że nie mają ambicji, planów czy celów - mają (o czym nieco później) jednak to, że nie są w życiu tam gdzie chcą być absolutnie nie oznacza, że nie lubią siebie. Mówiąc prościej: lubią i szanują samych siebie DLATEGO dają sobie szanse i chcą rosnąć i rozwijać się. Przy czym: czują się ze sobą dobrze RÓWNIEŻ w obliczu niepowodzeń czy popełnionych błędów.
To jak postrzegasz siebie wpływa na to jak postrzegasz innych i świat
Jak zapewne wiesz, wszyscy rodzimy się z działającym mózgiem. Wiem, że czasami trudno w to uwierzyć oceniając ludzi po ich twarzach i czynach - ale jest jak jest i nie będziemy się z rzeczywistością szarpali. Tak więc my mamy mózgi a nasze mózgi mają swoje fale. Przez pierwsze 24 miesiące (z grubsza) jesteśmy w falach DELTA (1,5-4 Hz). Pomiędzy 2 a 6 rokiem, falami dominującymi są szybsze fale THETA (4-8 Hz). Pomiędzy 6 a 12 rokiem fale znowu przyspieszają i znajdujemy się głównie w ALFA (8-12 Hz). Potem wpadamy w BETA (12-40 Hz). Nie ma większego sensu zapamiętywanie tego wszystkiego a piszę to jedynie po to, by pokazać Ci, że jestem mądrzejszy niż naprawdę jestem. Forma narcyzmu taka...
To co jest do zapamiętania to drobny fakt, że kiedy ludzki mózg jest w stanie hipnozy - czyli szczególnej podatności na wpływ i programowanie - są to fale THETA i ALFA właśnie. Tym samym pomiędzy 2 a 12 rokiem życia najbardziej formuje się nasz obraz siebie i nasz Król, Pan i Władca - poczucie wartości. Nie oznacza to, że po 12 roku życia jest już pozamiatane i nie da się niczego zrobić. Da się i to dużo - nie zmienia to faktu, że jedni mają z górki a inni mają bardziej pod górkę... Ponieważ ludzkim zachowaniem rządzi nasz system przekonań, to co sądzimy o sobie (obraz siebie) i naszej wartości ma decydujące znaczenie.
THERE IS NO SPOON!
3/15/2018 • 38 minutes, 34 seconds
Czy widziałeś kiedyś pogodnego Wikinga?
W tym odcinku omawiam:
genetyczne predyspozycje do szczęśliwości, pogodności i radosności
oraz ich przeciwieństwo...
do której grupy zaliczają się najczęściej ludzie sukcesu...
i co jest alternatywą dla "poszukiwania szczęścia"
oraz jak pobudzić się do działania jeśli nie jesteś "pozytywną osobą"
2/24/2018 • 16 minutes, 24 seconds
Friedrich Nietzsche jako Twój mentalny trener
Nie wiem czy wiesz, ale Nietzsche uważał siebie, przede wszystkim, za psychologa, chociaż nim formalnie nie był. Był za to filologiem klasycznym - i to wybitnym - a to realnie oznacza, że wiedział co nie co o starożytnych Grekach czy Rzymianach. Nawet nie będę udawać, że jestem specjalistą od Nietzsche albo że w pełni rozumiem o co mu chodziło. Bo nie rozumiem. Nie jestem w stanie ogarnąć swoim małym rozumkiem tego, co ten geniusz miał na myśli. Nie zmienia to faktu, że coś tam sobie wiem i wychodząc z założenia, że filozofia to nie coś coś stoi na półce tylko coś co ma pomagać Ci w realnym życiu, pobawmy się przez chwilkę psychologią Nietzsche tak jakby miał on okazję doradzać nam osobiście.
W skrócie - będzie to post o paru elementach jego filozofii nie w odniesieniu do wydarzeń historycznych czy społeczno-kulturowych, tylko w przełożeniu na nasze światu dupy urywanie. A pomoże nam w tym profesor Raymond Geuss z Cambridge University, w oparciu o którego wykłady ten wpis właśnie tworzę.
„Powinieneś stać się tym, kim jesteś.”
NIHILIZM:
Gdybyś chciał wprowadzić Fryderyka w stan największego obrzydzenia i pieniactwa, warto byłoby popisać się nihilizmem i chęciami nihilizmu promowania. Kiedy mówimy tutaj o nihilizmie, chodzi o BRAK SENSU, podejście, czy filozofię życiową, która odbiera SIŁY WITALNE zamiast ich dodawać. Pozwól, że podam Ci bardzo prostacki przykład:
Jeśli mówisz, myślisz i postępujesz zgodnie z założeniem, że: "Każdy może być zdrowy, szczęśliwy i bogaty, więc i ja taki będę!" to DODAJESZ sobie sił, NADAJESZ sobie kierunek, ZWIĘKSZASZ ilość ENERGII. Teraz - być może to założenie jest błędne i złudne. To akurat ma trzeciorzędne znaczenie - znaczenie największe ma fakt, że Ci SŁUŻY.
Z kolej, jeśli powiesz sobie, że jesteś tylko nic nie wartym puchem marnym, bezwładną i bezładną marionetką w rękach losu, Fortuny, czasu, historii oraz innych ludzi to ODBIERASZ sobie siły, ODBIERASZ sobie SENS, ODBIERASZ sobie energię i sprawiasz, że Fryderykowi się cofa... Owszem, być może tak jest, i możemy prowadzić sobie akademickie dysputy na ile Twoja prawda jest prawdziwa - nie zmienia faktu to, że 'manie racji' przy okazji odbierania sobie SENSU nie ma sensu.
A nie ma sensu z prostego powodu: SENS MA SENS. A dlaczego ma sens? A dlatego, że jak naucza nas Nietzsche:
SENS = WITALNOŚĆ
NIHILIZM = IMPOTENCJA
A celem życia jest jego AFIRMACJA, czyli UZNAWANIE ŻYCIA ZA DOBRE. Lekka chujnia z trąbką kiedy żyjesz swoje jedyne życie uważając, że sam proces życia jest bez sensu i życie jest 'złe'. Żebyś jednak afirmował życie, niegłupio byłoby afirmować SAMEGO SIEBIE, jako, że to życie, że tak powiem, przez siebie samego przeżywasz. Owszem, nie musisz być ideałem i możesz mieć wiele brudku pod pazurkami, ale to Ty jesteś własnym centrum, to Ty jesteś początkiem całej reszty więc wyrzekanie się samego siebie NIE MA SENSU.
Graj żeby wygrać!
Czy to co napisałem MA SENS?
Dlaczego ludzie tak bardzo lubią ten bezsens, dlaczego nihilizm i dekadencja są obecnie powszechne i panujące? Z prostego powodu - otóż motywacją do nihilizmu jest UNIKANIE ODPOWIEDZIALNOŚCI. No bo za co masz niby odpowiadać, skoro nie masz realnego wpływu na swoje życie lub skoro nie widzisz sensu w podejmowaniu jakiegokolwiek konstruktywnego działania?
Temat SENSU i BEZsensu uważam za liźnięty. Załóżmy jednak, że Nietzsche został Twoim mentalnym trenerem i pytasz go co masz zrobić, żeby zwiększyć ilość mocy, żeby zwiększyć ilość SENSU, żeby mieć więcej energii i witalności. Witaj zatem w starym jak świat podziale na Panów i Niewolników...
PANOWIE & NIEWOLNICY
Tu Fryderyk się nieco rozchmurza. "Zwróć uwagę, że kiedy mówię Ci o sensie i nihilizmie - mówi Ci Fryderyk - to mówię o KONTRAŚCIE. A kiedy mówię o kontraście to mówię o KONFLIKCIE. A kiedy mówię o konflikcie, to mówię o ENERGII, bo każdy konflikt, z definicji, generuje ENERGIĘ. Skoro jest przeciwieństwo, skoro jest kontrast to jest NAPIĘCIE a napięcie to dobra i bardzo wzmacniająca rzecz...
2/16/2018 • 33 minutes, 7 seconds
Michel Villette o tym jak naprawdę powstawały największe fortuny
Miliarder Bernie Ecclestone powiedział kiedyś, pół żartem pół serio, że najpierw trzeba się wzbogacić aby dopiero później można było zostać uczciwym człowiekiem. Bardziej łagodny spin-off stwierdzenia Balzaca, że za każdą wielką fortuną kryje się zbrodnia. Może właśnie dlatego socjolog Michel Villette i historyk Catherine Vuillermot postanowili, za pomocą szerokiego zestawu narzędzi i analizując biografie oraz dokonania 32 wielkich biznesmenów z Europy i Ameryki Północnej, odpowiedzieć na 3 proste pytania:
Kim tak naprawdę są najlepsi przedsiębiorcy?
W jaki sposób zrobili swoje fortuny aż tak szybko?
Jak różni się ich zachowanie i moralność od tego co powszechnie przyjęte?
Efektem badań jest książka, wydana we Francji w 2005 roku, a która ukazała się po angielsku w roku 2009. Jej tytuł rozwiewa złudzenia: "From Predators to Icons" - czyli "Od drapieżników do ikon biznesu". I co prawda autorzy nie doszukali się pod fundamentem fortun zbrodni, znaleźli jednak pewne elementy, które stoją w całkowitej sprzeczności z tym co powszechnie i robieniu majątków się sądzi i z tym, co sami przedsiębiorcy lubią publicznie opowiadać...
Mieć & Być
Oto najważniejsze wnioski z książki:
MIT RYZYKANTÓW
"Zgodnie z tym co mówią nam Villette i Vuillermot, najlepsi z najlepszych w biznesie są całkowitym zaprzeczeniem ryzykantów. To drapieżniki, a drapieżnik podczas polowania, jak ognia unika zbędnego ryzyka." - podsumował książkę Malcolm Gladwell.
Ludzi ci szukają najniżej wiszących owoców, tego co daje im jak najwięcej pewności, że inwestycja będzie jak najmniejsza a zysk maksymalny. Innymi słowy, są to ludzie którzy aktywnie i agresywnie szukają wielkiej asymetryczności - wydać jak najmniej, ryzykować jak najmniej a zarobić jak najwięcej. Jednym z podstawowych sposobów unikania ekspozycji na ryzyko jest używanie OPM - Pieniędzy Innych Ludzi.
Ryzyko, swoją drogą, jest ciekawą i dziwaczną koncepcją, bo to co jest ryzykiem dla Ciebie nie musi być nim akurat dla mnie. Jeśli dla przykładu ja zupełnie inaczej postrzegam rzeczywistość, albo jeśli mam wiedzę i umiejętności, których Ty nie masz, to co przez Ciebie może być odbierane jako szaleństwo dla mnie może być po prostu wykalkulowanych i chłodnym działaniem. Zresztą, zobacz ten filmik i odpowiedz sobie, czy ten facet jest szaleńcem czy najwyższej próby profesjonalistą:
https://youtu.be/N4qDQwNozWU
Model przedsiębiorcy jako ryzykanta sugerował nam że największa przewaga podczas budowania własnej fortuny znajduje się po stronie temperamentu. Model przedsiębiorcy jako 'drapieżcy' mówi zupełnie co innego - przewaga nie leży w cechach osobowości tylko we wglądzie, w sposobie patrzenia i oceniania sytuacji. To nie przewaga temperamentu, tylko przewaga UMIEJĘTNOŚCI analitycznych.
(...) najczęściej ludzie sukcesu to „rekombinatorzy", którzy istniejące już na rynku usługi i produkty łączą w jeden biznes. (...) Steve Jobs nie jest genialnym twórcą, lecz sprawnym obserwatorem. Dostrzegł to, czego nie widzieli inni – że pliki MP3, serwery do ich wymiany oraz ciekawie zaprojektowany gadżet można połączyć w jeden dobrze prosperujący biznes." - mówił w 2010 roku w wywiadzie dla Wprost (12/2010 [1416]) polski miliarder, Zygmunt Solorz-Żak.
Mówiąc inaczej - widzą linię tam, gdzie inni widzą kropki. Porządek tam, gdzie inni widzą chaos.
Więc dlaczego nie ryzykują? A po co mają ryzykować, jeśli widzą luki, jeśli dostrzegają słabości, które łatwiej, szybciej i taniej mogą lewarować? Przypominam, że to KONTROLA JEST ŚW. GRAALEM ŻYCIA a wielkie ryzyko, z definicji, jest cholernie ryzykowne.
Zresztą, to co łączy najlepszych, niezależnie od tego czy są w biznesie czy w inwestowaniu, to całkowicie obca amatorom zasada:
"Chroń się przed stratami bo zyski zajmą się sobą same."
Jeśli wciąż jeszcze nie dowierzasz, że najlepsi i najwięksi NIE są ryzykantami, pozwól, że przytoczę parę cytatów:
Bardzo przyziemna zasada bardzo odlotowego Ryśka
Wart 1,
2/9/2018 • 26 minutes, 11 seconds
PANUJ & POSIADAJ – Wstęp do głębokiej transformacji
„Bo, wierzcie mi! – tajemnica, by zebrać żniwo największego urodzaju i największej rozkoszy z istnienia, zwie się: żyć niebezpiecznie! Budujcie miasta swe na Wezuwiuszu! Wysyłajcie swe statki na niezbadane morza! Żyjcie w wojnie z równymi sobie i z samymi sobą. Bądźcie łupieżcami i zdobywcami, dopóki nie możecie być władcami i posiadaczami, wy poznający! Czas wkrótce minie, gdzie starczyć wam mogło żyć skrycie w lesie, podobnie płochym jeleniom! W końcu poznanie wyciągnie dłoń po to, co mu się należy: będzie chciało panować i posiadać, a wy wraz z nim!” - Nietzsche
„Kiedy ktoś w postępowaniu kieruje się nielicznymi, lecz zawsze tymi samymi motywami, postępki jego nabywają wielkiej energii i wywołują poczucie czystego sumienia. Nieliczne motywy, postępowanie energiczne i czyste sumienie stanowią to, co się nazywa mocą charakteru.” - Nietzsche
„Najbardziej powszechną formą ludzkiej głupoty jest zapominanie o tym co chcemy osiągnąć.” - Nietzsche
Mój powód do dumy
Wszyscy czegoś chcemy. Wszyscy czegoś pragniemy. Wszyscy chcemy się jakoś dopełnić, wszyscy chcemy poczuć się bardziej kompletni.
Żeby tak się stało, potrzebujemy – i o tym jest ten program - DOKŁADNIE wiedzieć JAKA jest nasza FILOZOFIA, jaka jest nasza MISJA i jakie PROCESY prowadzą do naszego sukcesu.
FILOZOFIA to FILTR, przez który odbieramy rzeczywistość. To nasz SENS. Twoja filozofia mówi Ci KIM JESTEŚ - jaki jest SENS Twojego bycia tutaj. Filozofia to Twoja KONSTYTUCJA.
Bezpośrednio z Twojej filozofii wynika Twoja MISJA, czyli Twoje zadanie na najbliższe 18 do 36 miesięcy. To Twój CEL, to powód dla którego rano wstajesz i robisz to co trzeba.
Kiedy znasz już swoją FILOZOFIĘ i kiedy znasz już swoją MISJĘ znasz SYGNAŁ - sygnał w otaczającym nas oceanie chaosu i szumu. Sygnał, który pozwala dostroić Ci się do tego, co jest dla CIEBIE najważniejsze... Sygnał, który stanowi dla Ciebie światełko w tunelu. Sygnał, który jest przywołującą Cię latarnią morską pośród bezkresnych i chaotycznych wód oceanu.
JEDNAK - żeby zrealizować misję i być wiernym swojej filozofii, potrzebujesz PROCESÓW. Moja definicja procesu jest bardzo prosta: PODSTAWOWE RUCHY WYKONYWANE CODZIENNIE.
Część z tych procesów będzie indywidualnie Twoja, bo będzie zależała od Twojej misji. Jednak część z nich jest wspólna dla każdego z nas - bo to te procesy, które pomogą Ci dostrajać się do sygnału i ignorować szum. To te procesy, które pozwalają Ci powrócić na właściwą drogę, kiedy na chwilę się pogubisz. To te procesy, które pozwalają Ci na drodze tej pozostać...
Czyli: FILOZOFIA -> MISJA -> PROCES.
KIM jestem → CZEGO chcę → JAK to osiągnąć
Do tego to wszystko się sprowadza.
Wiesz KIM jesteś i PO CO tu jesteś? Foto: http://famousface.us
Jeśli wiesz KIM jesteś, jeśli wiesz CZEGO chcesz, jeśli wiesz CO robić i jak pozostać na torze - Twoje szanse na osiągnięcie celu są duże. BARDZO DUŻE.
FILOZOFIA to Twoje korzenie z których wszystko wyrasta.
MISJA to Twoje niebo w stronę którego rośniesz.
PROCES to twardy grunt po którym stąpasz.
O tym właśnie jest ten program, czyli PANUJ i POSIADAJ i nie żartuje i nie przesadzam mówiąc, że najbardziej wartościowego i najbardziej dojrzałego. Bo jest to program oparty DOKŁADNIE o system, o metodologię, którą stosuję w indywidualnej pracy z ludźmi.
I miałem wątpliwości czy to upubliczniać. Bo po co miałbym ujawniać wszem i wobec model, który zarabia mi pieniądze? Jednak rozumiem, że nie każdy może i chce pracować ze mną indywidualnie. Co więcej - wiem również i rozumiem, że ja NIE zrealizuję MOJEJ MISJI jeśli będę pracować z ludźmi wyłącznie indywidualnie czy osobiście. Nie wystarczy mi na to ani czasu ani sił. Dlatego wykładam wszystkie karty na stół. Dosłownie wszystkie.
Pokaże zatem, krok po kroku, jak określić własną filozofię, jak określić własną misję i pokaże 4 MENTALNE procesy, które - jeśli włożysz w to codzienną pracę - ZAGWARANTUJĄ Ci:
* podłączenie się do sygnału (intencji)
* większą pewność siebie
* znacznie mniej stresu
1/19/2018 • 21 minutes, 29 seconds
O tym jak dotrzymać postanowień noworocznych (i nie tylko!)
Zaprawdę powiadam Wam - ludzie są bardzo zabawni. Zmienia się godzina a co za tym idzie zmienia się data - w tym wypadku także i rok - i ludzie, w całej swojej naiwności i uniesieniu sądzą, że z nową datą stają się nową osobą. Pozwól, że przebiję ten balonik - nie kurwa, nie jesteś nową osobą. Jesteś dokładnie tą osobą, którą byłeś o 31 grudnia o 23:59 roku pańskiego 2017. Jesteś DOKŁADNIE tą samą osobą co jeszcze 3 minuty temu, dlatego szansa, że pozostaniesz w starych torach jest ZNACZNIE, ZNACZNIE większa niż to, że je zmienisz.
Jednak to, że jesteś tą samą osobą nie oznacza absolutnie, że nie możesz ZACZĄĆ STAWAĆ się osobą NOWĄ, lepszą i silniejszą. Dobra i zła wiadomość jest bowiem taka, że za każdym razem gdy coś robisz albo wzmacniasz nawyk już istniejący (stary) albo wyrabiasz sobie nawyk nowy. A ponieważ jesteśmy naszymi nawykami, zobaczmy jak wyrobić w sobie NAWYK dotrzymywania obietnic. Nie tylko tych noworocznych.
Przejdźmy zatem do rzeczy, jeśli pozwolisz.
No więc jadę sobie z moją żoną w samochodzie i mówi mi ona, że może napisałbym coś o dotrzymywaniu noworocznych postanowień, bo doczytała się gdzieś, że już po 2 tygodniach stycznia 35% ludzi porzuca robienie (lub nie robienie) tego, na czym im rzekomo tak bardzo zależało. Ostatecznie postanowienia noworoczne dotrzymuje jedynie około 8% ludzi - z czego zapewne połowa kłamie. Co idealnie pokrywa się nam z zasadą głoszoną przez jednego z najbardziej niepoprawnych politycznie psychologów w historii ludzkości, nie-świętej pamięci Chrisa Hyatta, czyli zasadą 5/95. Zasada ta mówi nam, że 95% ludzi stanowi jedynie POKARM dla 5%, którzy cele swoje osiągają...
Robota pod presją i te nadgodziny!
Mniej więcej tylko 5% z nas ma szansę cokolwiek osiągnąć. Reszta jest POKARMEM. Cały postęp cywilizacyjny zawdzięczamy tej właśnie nielicznej grupce. Jest to DUCHOWA ARYSTOKRACJA, która spojrzała prawdzie w oczy i odrzuciła ILUZJĘ SKOMPLIKOWANEGO ŚWIATA - Chris Hyatt.
Pokarmem kogo? Pokarmem czego? Pokarmem dla innych ludzi, pokarmem dla swojej słabości, pokarmem dla swoich stanów emocjonalnych, pokarmem dla okoliczności, dla 'przeciwieństw losu', dla 'braku motywacji', dla 'nie wiem jak' czy 'to i tak nie ma sensu'. W skrócie - są ofiarą bo tak, de facto, wybrali. Pragnę przypomnieć, że to my, ludzie, jesteśmy jedynym gatunkiem, który może świadomie wybrać, czy chce być ofiarą czy też mieć realny wpływ na własny los.
Tak więc ten post NIE będzie o jakimś tam dotrzymywaniu jakiś tam noworocznych postanowień - które i tak w większości przypadków są życzeniami rodem z dupy. Tu będziemy rozmawiali o tym jak możemy przenieść się do elitarnej formacji DUCHOWEJ ARYSTOKRACJI - czyli jak przeżyć nasze życie jak najbardziej jak najbardziej na NASZYCH WARUNKACH. Jak przeżyć nasze życie GODNIE, MOCNO, z SIŁĄ i DUMĄ. Oraz, oczywiście - SKUTECZNIE, bo jak powszechnie NIE wiadomo: SIŁA SKUTECZNOŚCI NIE MA SŁABYCH STRON!
No więc ludzie nie dotrzymują noworocznych postanowień, bo ludzie, generalnie, nie dotrzymują absolutnie niczego i w swojej większości są tak dysfunkcyjni, że aż bezużyteczni. Zasada którą głosił Hyatt wynika z innej, bardziej ogólnej zasady 80/20, która mówi nam (w tym kontekście), że w każdej grupie mniej więcej 80% ludzi nie osiągnie niczego, nawet jeśli da się im wsparcie, wiedzę, narzędzia czy zasoby, natomiast 20% poradzi sobie - od radzenia sobie koncertowego po radzenie sobie jako-tako.
Bystre i kumate ludzie zajrzali więc wgłąb zasady 80/20 i zobaczyli, że bardziej precyzyjna dystrybucja wygląda mniej więcej tak:
80% z uporem godnym lepszej sprawy pozostanie w dupie, żeby nie-wiem-co
15% osiągnie zadowalające wyniki (słowo klucz - zadowalające, o czym nieco później)
5% będzie urywać światu dupę na lewo i na prawo
Czyli, model dystrybucji SUKCESU jest bardzo nieliniowy i bardzo niesymetryczny i wygląda mniej więcej tak: 5 - 15 - 80, co, jeśli go uprościmy nadamy mu nieco więcej KONTRASTU (o czym też nieco później) w wersji czarno-białej wyg...
1/7/2018 • 1 hour, 11 minutes, 1 second
ED MYLETT o tym jak myślą i jak postępują ultra-bogaci
Pewnie go nie znasz - ja jeszcze niedawno całkowicie o nim nie słyszałem, a słucham wiele i od dawna. Jest szefem World Financial Group - jednego z najbardziej dochodowych finansowych MLM-mów w historii świata. Jest bardzo bogaty, jest bardzo napakowany i mówi prosto z mostu i z sensem. Jest przyjacielem Sylvestra Stallone, Tony Robbinsa i Granta Cardone. W wielkim skrócie - jest człowiekiem od którego sporo można się nauczyć. Ja jestem pod wielkim wrażeniem a kilka omawianych przez niego koncepcji na stałe wejdzie do mojego repertuaru.
Urodził się w niższej klasie średniej - jego zdaniem najgorszym miejscu:
"Gdybym urodził się w biedzie, być może od razu wiedziałbym, że tego nie chcę, kojarzył ją z bólem. Gdybym urodził się w klasie wyższej być może byłbym pretensjonalny czy roszczeniowy, ale rozumiałbym czym jest sukces, znał ludzi, których można naśladować. A jednak urodziłem się po środku - a środek uwielbia nijakość i żywi się wygodą. Środek przepada za przeciętnością. Dlatego było mi dużo, dużo trudniej.
Jednak, podobnie jak mój przyjaciel Tony Robbins WIEM, że rzeczy nie przydarzają się nam, tylko przydarzają się DLA NAS. Są po to, żeby służyć TOBIE a nie po to, by tworzyć wymówki. SENS jaki im nadasz nada kierunek Twojemu życiu.
To jak alchemia życia - zamieniasz gówno w złoto. Nie spotkałem ani jednego człowieka sukcesu, który nie umie zamieniać przeciwieństw losu w lekcje i wyzwania, który nie rozumie koncepcji patrzenia na życie z właściwej perspektywy."
Zobaczmy zatem czego możemy nauczyć się od Eda Myletta [czytaj MAJLET].
Dobre wejście w stylu Eda Myletta...
PODEJMIJ DECYZJĘ:
"Większość ludzi żyje pod dyktando innych, robiąc to co rzekomo robić powinni, zamiast żyć zgodnie z tym kim są NAPRAWDĘ. Dlatego WEŹ ODPOWIEDZIALNOŚĆ za własne życie! Bo nie możesz bez przerwy oglądać się na innych w poszukiwaniu właściwych odpowiedzi czy wymówek. Nie możesz dopuścić do tego, by to co się dzieje wkoło rujnowało Twoje życie. Nie ma chuja, żeby jakieś losowe zdarzenia pozamiatały MOJE życie! Pod żadnych pozorem nie możesz dopuścić do tego, by przysypano Cię ziemią NIM spotkasz, w rzeczywistym świecie, tego człowieka, którym możesz się stać."
"Dlatego każdy z nas musi podjąć decyzję: czy moje życie jest już pieśnią przeszłości czy też opowieścią o przyszłości. Co NOWEGO ma się w tej historii wydarzyć? W jaką GRĘ będziesz grać? Jak wygląda NOWA, ULEPSZONA WERSJA?"
Jedna z największych egzystencjalnych rozkmin brzmi: czy jest coś takiego jak przypadek, czy też wszystko jest w jakiś sposób zaplanowane, celowe. Większość ludzi uważa, że w życiu nie ma przypadków. Ja z kolej uważam, że życie składa się głównie z przypadków i ta niewygodna i przerażająca losowość sprawia, że szukamy celowości tam gdzie jej nie ma. Nie zmienia to jednak faktu, że CELEM naszego życia powinno być usuwanie tej przypadkowości, usuwanie i porządkowanie chaosu. Po to jest ten blog i po to - jak mi się wydaje - Ty tu teraz jesteś: żeby zwiększyć swoje szanse poprzez wprowadzenie porządku, czyli struktury, w pierdolniku.
I o tym - według mnie - mówi nam Mylett: nie myśl, że coś dzieje się Tobie, myśl że dzieje się dla Ciebie, nadaj temu sens, który Cię wzmocni i zrób wszystko co można, by siły chaosu i rozpadu nie zdominowały Twojego życia. Jak? Poprzez wzięcie za nie pełnej, 100% odpowiedzialności - nawet jeśli rządzi nami losowość i przypadek. A każde wzięcie odpowiedzialności poprzedzone jest podjęciem decyzji, dotyczącej tego, co też chcesz ze SWOIM życiem zrobić.
Ukochana córusia tatusia... - foto Twitter
O BYCIU PRZEDSIĘBIORCĄ:
"Im bardziej rozumiesz siebie i im bardziej zdajesz sobie sprawę z tego KIM NAPRAWDĘ jesteś - tym lepszym przedsiębiorcą będziesz. Dlatego bycie przedsiębiorcą w 100% polega na odkrywaniu tego kim jesteś oraz tworzeniu nowych, lepszych wersji siebie. To najlepszy program samodoskonalenia jaki istnieje i - co więcej - nie tylko najlepszy ale również i najbardziej finansowo opłacalny."
Co, realnie,
12/23/2017 • 1 hour, 18 minutes, 41 seconds
Miliarder RAY DALIO: Jak osiągać własne cele i mieć to czego chcesz
Wiele osób o nim w ogóle nie słyszało a facet jest właścicielem i szefem największego funduszu hedgingowego na świecie. Mowa o założonym w 1972 roku Bridgewater Associates, który zarządza aktywami wysokości - uwaga - 150 miliardów dolarów. Najbliższy rywal funduszu jest ponad dwa razy mniejszy. Majątek samego Dalio szacowany jest na 17 miliardów dolarów. Oczywiście nie da się być w biznesie inwestycyjnym - na dobrą sprawę nie da się być w żadnym biznesie - przez ponad 4o lat, jeśli nie ma się wglądu w to, jak być skutecznym w osiąganiu własnych celów.
Zobaczmy zatem czego uczy nas o skuteczności 'Pan 17 Miliardów', czyli Ray Dalio w swojej wypuszczonej na rynek w 2017 roku książce - "Principles". Oto fragmenty tego działa (bo to jest dzieło...).
Ray Dalio - ambicja, pokora i miliardy $$$
Dalio twierdzi - i nie ma powodu by mu nie wierzyć - że wykonanie tych 5-ciu kroków czyni Twój sukces właściwie pewnym - na ile cokolwiek w życiu może być pewne. Oto jego model skuteczności najpierw w ogólnym zarysie a potem w szczegółowym opisie:
Miej jasno określone cele
Określ a następnie absolutnie NIE toleruj wszelkich problemów stojących na drodze to osiągnięcia Twoich celów
Precyzyjnie zdiagnozuj problemy i ich prawdziwe przyczyny
Nakreśl plan który pozwoli Ci problemy te pokonać lub obejść
Rób wszystko co trzeba by nakreślony plan przyniósł wymierne wyniki
Dalio podkreśla, że te pięć kroków tworzy PĘTLĘ - czyli, przypominając Model Arnolda, jest to SERIA składająca się z 5 powtórzeń. A Twój sukces składa się właśnie z codziennych potworzeń ułożonych w serie. Mówiąc inaczej, jest to MODEL, który stosujesz i powielasz codziennie, codziennie, codziennie. Podkreślam, że NIE jest to model teoretyczny tylko praktyczny, pragmatyczny i sprawdzony w bojach.
a wiara NIE wymaga dowodów...
Jak uczy nas życie, Ty wyznaczasz sobie cele a cele wyznaczają Tobie kierunek. Oraz powodują pojawianie się problemów. Problemy - a przynajmniej niektóre z nich - uwypuklają Twoje obecne słabości. To z kolej powoduje ból - ból emocjonalny zazwyczaj. To jak na ten ból konfrontacji zareagujesz będzie determinowało Twoje osiągnięcia i jakość Twojego życia. Możesz reagować w sposób odruchowy, emocjonalny i popędliwy (czyli tryb domyślny Twojej biologii, czyli tryb z 'mózgu') lub w sposób spokojnym, chłodny, opanowany i analityczny - czyli z umysłu, jak przystało na człowieka, który chce być więcej niż jedynie biologią. Oczywiście, Dalio poleca metodę 'z umysłu', czyli spokojne diagnozowanie, tworzenie rozwiań oraz zdecydowane i agresywne (ale rozsądne) działanie.
Myk polega na tym, że SERIA jest kompletna tylko wtedy, kiedy wykonasz wszystkie 5 elementów. Jednocześnie, elementy te wykonujesz oddzielnie. Dla przykładu - kiedy wyznaczasz swoje cele, skupiasz się na tym czego chcesz a nie na tym, jak to osiągnąć czy na tym co może się po drodze zesrać. Tym zajmiesz się później. Kiedy zajmujesz się diagnozowaniem problemów, zajmujesz się właśnie tym a nie dumaniem nad sposobami ich rozwiązywania. Tak więc nie zamazuj granic pomiędzy tymi krokami. Każdy z nich jest samodzielny, jednak dopiero wszystkie pięć tworzy działający i pulsujący skutecznością SYSTEM.
Domyślasz się również zapewne, że koleś żyjący ze skutecznego inwestowania nie zajmuje się myśleniem życzeniowym czy bujaniem w obłokach, tylko w zimny i bezwzględny sposób robi wszystko, by mieć kontakt z rzeczywistością a więc, by podłączyć się do PRAWDY - w tym również prawdy o sobie i własnych możliwościach. A do tego - potarzam to jeszcze raz: potrzeba trzeźwej i chłodnej oceny.
Dalio przyznaje, że to co osiągnął NIE byłoby możliwe bez medytacji (Grafika: Insider Money)
"Byś mógł być opanowany i skuteczny, udawaj, że Twoje życie jest SZTUKĄ WALKI lub GRĄ, celem której jest poradzenie sobie z WYZWANIAMI i osiągnięcie założonego CELU. I kiedy ZAAKCEPTUJESZ już zasady tej gry, przywykniesz do DYSKOMFORTU wynikającego z ciągłej FRUSTRACJI. Bo wiesz,
11/30/2017 • 44 minutes, 33 seconds
Jak przestać przejmować się tym co myślą inni
Prośba - pomyśl o kimś kogo podziwiasz, o kimś, kto Cię inspiruje. Serio - zrób to TERAZ.
Już? OK. Oczywiście nie wiem kim ten ktoś jest, ale pozwól, że zgadnę:
jest postacią SILNĄ a nie słabą
nastawiony jest na OSIĄGANIE a nie na unikanie
widzi MOŻLIWOŚCI tam, gdzie większość dostrzega zagrożenia
żyje w sposób DUMNY, co jest zaprzeczeniem wstydu
Zgadłem? Zgadza się? Zapewne się zgadza. I bardzo dobrze, oby się zgadzało, bo to oznacza, że masz TAKI POTENCJAŁ w sobie. To właśnie mówi nam "ZASADA STRUNY": podziwiasz tych, którymi możesz być! Gdybyś nie miał(a) tej struny już w sobie, nie wydawałaby ona dźwięku zwanego podziwem czy inspiracją. Bo pomyśl - dlaczego z dziesiątek tysięcy ludzi na świecie wybrałeś akurat TĘ postać? Ano właśnie dlatego - dlatego, że reprezentuje ona dla Ciebie PUNKT ODNIESIENIA. Dlatego, że - jak to mawiają - GRA Ci w duszy...
Mówiąc inaczej - podziwiamy ludzi, którzy NIE WSTYDZĄ i NIE BOJĄ się okazywać KIM SĄ i CZEGO CHCĄ. Czyli podziwiamy ludzi, którzy WYBRALI EKSPRESJĘ. Tą ekspresją może być sztuka, biznes, sport, polityka, działalność charytatywna czy duchowa. To bez znaczenia. Ale to ludzie, którzy NIE UKRYWAJĄ za czym się opowiadają (się zrymowało).
Dobra. Czyli sporo już wiemy. Chcesz od swojego życia WIĘCEJ i przeszkadza Ci to, że - chociażby czasami - przejmujesz się tym co pomyślą sobie inni.
Skusisz się?
Otóż pozwól, że rozprawimy się z tematem od razu. To że przejmujesz się czy martwisz tym co inni pomyślą czy powiedzą NIE jest problemem. To JEDYNIE OBJAW. Problemem jest to, że:
PRZYWIĄZUJESZ SIĘ do tego co myślisz i czujesz
Brakuje Ci wielkiego i ambitnego PROJEKTU
Przywiązujesz się do swoich myśli i odczuć bo nie WYTRENOWAŁEŚ w sobie UMIEJĘTNOŚCI działania POMIMO tego co myślisz i POMIMO tego co czujesz. A musisz nauczyć się działać POMIMO tego co myślisz i czujesz z tego prostego powodu, że nie masz pełnej kontroli nad tym co myślisz i czujesz. Za to masz kontrolę nad tym co robisz i nad tym co IGNORUJESZ.
Zwróć uwagę na ten cytat:
Tym co myśli są same myśli - William James
Nie masz wrażenia, że Twoje myśli robią się jakby same? Że po prostu są bytem niezależnym od Ciebie? Ja mam, bo tak jest i u mnie i u Ciebie. I tak będzie, bo na tym polega ta GRA. Myśli są. Odczucia są. Jednak Ty NIE jesteś swoimi myślami. I nie jesteś swoimi ODCZUCIAMI. Jeśli myśli, emocje i odczucia są spójne z tym co chcesz robić, jeśli Ci pomagają to zajebiście - będzie Ci dużo łatwiej. Jednak nie zawsze są i nie zawsze będą - dlatego musisz nauczyć się żyć i działać POMIMO. Co, prostym językiem oznacza, że masz nauczyć się je IGNOROWAĆ czyli mieć W DUPIE.
Przyzwyczailiśmy się do myślenia, że nasze myśli i odczucia mają niezwykłą moc. Moc rządzenia naszym życiem i - niestety - rozbijania nas o życiowe skały. I to prawda - ta mgła może stać się betonem o ile jej na to pozwolisz. Jednak to wciąż jedynie mgła a betonem staje się TYLKO wtedy, kiedy myśli i emocje zamienisz w działanie. Poza tym przypadkiem myśli i odczucia NIE mają mocy sprawczej. Gdyby myśli i odczucia miały moc sprawczą, żaden samolot nie miałby szans dolecieć do celu, bo większość pasażerów myśli i odczuwa rychło nadchodzącą lotniczą katastrofę.
A więc nastawiasz się na OSIĄGNIĘCIA czy na UNIKANIE?
Tak więc, jeśli jeszcze raz spojrzysz na tych, których podziwiasz, zobaczysz, że nie byli ani ludźmi-myślami ani ludźmi-odczuciami, tylko byli ludźmi-czasownikami, a więc ludźmi, którzy zajmowali się WYRAŻANIEM SIEBIE (ekspresją) poprzez robienie. Nawet jeśli podziwiasz filozofa albo myśliciela, to podziwiasz go tylko i wyłącznie dlatego, że pozostawił po sobie jakiś ślad, czyli coś ZROBIŁ. Czyli - co omówimy sobie nieco dalej - miał swój PROJEKT i zajmował się jego REALIZOWANIEM. Realizowaniem a nie RUMINOWANIEM...
Ruminacje – rodzaj obsesyjnych myśli, charakteryzujący się ciągłymi wątpliwościami co do jakości i faktu wykonanych czynności (...) Określenie oznacza również uporczywe myśli koncen...
11/6/2017 • 36 minutes, 13 seconds
DAVID GOGGINS 2: Jak usuwa się strach i słabość
Parę dni temu na fanpage'u ZenJaskiniowca napisałem takie słowa:
"Ostatecznie wszystko sprowadza się do chęci wyrażenia tego, kim jesteśmy. Każdy cel, każde marzenie: od bycia miliarderem, po sportowe samochody, inną dupę każdej nocy, po bycie rodzicem dzieci swoich czy przybranych a nawet papieżem.
To wszystko forma ekspresji. Ale, żeby się wyrazić, trzeba się narazić: bo ci, którzy siedzą pasywnie w loży szyderców zajmując się krytykowaniem i obserwowaniem życia innych ludzi też chcą "się wyrazić".
Ale żeby dostać to czego od życia chcesz, musisz wyciągnąć po to ręce. A żeby móc wyciągnąć ręce - musisz opuścić gardę, musisz się odsłonić - bo nie da się wygrać rywalizacji jedynie się broniąc.
W skrócie - ODSŁOŃ SIĘ i NARAŹ SIĘ. Na szczęście krytyka, krzywe spojrzenia innych i pogardliwe uśmieszki nie zabijają.
Przestań ciągle grać w obronie. Są wolne miejsca na przodzie w ataku. To że zarobisz w cymbał - nie raz - to pewne. I co z tego? Na co się tak kurwa oszczędzasz? Na życie wieczne?"
A mówią, że aeroby szkodzą masie mięśniowej...
Ten wpis jest właśnie o tym jak się ODSŁONIĆ, jak się NARAZIĆ, jak DOSTAĆ W CYMBAŁ, ale, ostatecznie, jak to WSZYSTKO WYGRAĆ. Cokolwiek to znaczy dla Ciebie. Nie będę ponownie przytaczał tego, kim jest David Goggins - jeśli znasz pierwszą cześć to już to wiesz. Jeśli nie znasz, zacznij od początku a potem wróć tutaj. Powiem tylko tyle: GOGGINS jest jednym z największych twardzieli na świecie. Nie dlatego, że się takim urodził, tylko dlatego, że takim się STWORZYŁ.
W tym wpisie wejdziemy GŁĘBIEJ w jego mroczną duszę i poznamy LEPIEJ mechanizmy ZMIANY. Całość materiału oparta jest o wywiad, który przeprowadził z Gogginsem wybitny psycholog sportowy, Michael Gervais. To Gervais jest kolesiem, którego wezwano do Felixa Baumgartnera, który, w ramach projektu RedBull Stratos miał skoczyć z wysokości 40 km i - co zabawne - nabawił się w trakcie przygotowań zarówno lęku wysokości jak i klaustrofobii. To właśnie Gervais stawiał go na mentalne nogi tylko po to, by Baumgartner mógł rzucić się w przepaść.
Tak więc jest to rozmowa faceta, który zadziwia świat z facetem, który zajmuje się mentalnym przygotowaniem ludzi, którzy świat zadziwiają. W oryginale, podcast znajdziesz tutaj. Ale zanim to TY zadziwisz świat, musisz wprowadzić w sobie wiele trudnych i głębokich zmian.
Zobaczmy zatem jak to zrobić...
Dr. Michael Gervais, który wygląda jak Tom Cruise i zabiera ludzi - mentalnie - w stratosferę
Co jest najpewniejszym motywatorem do głębokiej osobistej zmiany? BÓL. Ludzie najbardziej zmieniają się pod wpływem bólu. Powiem więcej - ludzie zmieniają się JEDYNIE pod wpływem bólu.
Pozwól, że pokażę Ci prosty model skutecznej osobistej zmiany:
Znajdź ranę
Pogłęb ranę
Nakieruj na zmianę
Najgorsza rzecz jaką możesz zrobić bliskiej Ci osobie to zabrać ją od bólu lub zmniejszyć jego intensywność. Dotyczy to również relacji z samym sobą.
Co zatem jest rzeczą najlepszą? Rzeczą najlepszą jest sprawić by ten ktoś ból ten BARDZO DOBRZE POCZUŁ, by wycedził przez zęby: 'NIE KURWA, DOŚĆ TEGO!' i odpowiedział Ci na bardzo proste pytanie:
'CO W TAKIM RAZIE ZAMIERZASZ ZROBIĆ Z TYM CAŁYM CIERPIENIEM?'
A teraz zobacz że dokładniej według tego schematu działał David Goggins:
BÓL i CIERPIENIE jako NAPĘD
"Innych ludzi można okłamywać non stop, jednak sobie bez przerwy kitu wciskać nie możesz. Z lustra zerkał na mnie kłamca, słabiutka postać i za wszelką cenę chciałem odmienić odbicie w tym jebanym lustrze."
Czujesz w słowach Gogginsa WSTRĘT? Wstręt, czyli obrzydzenie, jest bardzo silnym odczuciem, które niemal zawsze prowadzi do mocnej reakcji - zamiast rozbijać lustro, Goggins rozbił samego siebie. Przy czym nie trzeba czuć wstrętu do siebie - wystarczy do swojej sytuacji, do swoich działań lub do ich braku...
WSTRĘT: to silna emocja na bazie somatycznej, wyrażająca odrazę do czegoś, kogoś, jakiejś sytuacji. (...
10/24/2017 • 1 hour, 9 minutes, 46 seconds
Jak wyrobić nawyk wygrywania?
To może być najważniejszy wpis na ZenJaskiniowca - a bez wątpienia jeden z najbardziej praktycznych. Będzie krótki i na temat - tak jak i metoda, którą opiszę. Stosuję ją od jakiegoś czasu i efekty jakie uzyskuję - czyli i wyniki w świecie rzeczywistym i przełożenie na to jak się dzięki temu czuję są - delikatnie mówiąc - rewelacyjne.
Zanim przejdę do metody, parę słów wstępu, aby ustawić ją w kontekście.
Po pierwsze mamy podział na PROCES i mamy podział na WYNIK. Wynik, niestety, nie zawsze i nie w pełni zależy od nas, za to PROCES już owszem. Mówiąc inaczej, mamy to co możemy kontrolować i to na co mamy wpływ i mamy to, czego kontrolować nie możemy. Jeśli chcesz zwiększać w swoim życiu ilość mocy i skuteczności, koncentruj się na tym co możesz kontrolować i na co możesz wpływać - czyli skupiaj się na PROCESIE.
PROCES czyni cuda...
Dlaczego? Dlatego, że jeśli Ty zajmiesz się PROCESEM, proces zajmie się WYNIKAMI. Czyli - jeśli naprawdę zależy Ci na wyniku, zajmij się PROCESEM.
Po drugie wszyscy znamy i kochamy koncepcje takie jak pewność siebie, poczucie wartości, samoocena, motywacja, inspiracja i tak dalej i tym podobne. Dowcip polega jednak na tym, że wszystkie one bledną przy pojęciu dużo mniej znanym - a mianowicie przy pojęciu POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI.
Pojęcie POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI to niezwykle udane dziecko współczesnego geniusza psychologii - kota, który nazywa się ALBERT BANDURA. Profesor Bandura ma 92 lata i wciąż urywa dupy w światku psychologii. Jest takim współczesnym Williamem James'em, który idzie swoją drogą i nie zgadza się z opiniami większości, tylko po to by po latach okazało się, że to jednak on miał rację.
Przekot psychologii, Albi Bandura
O POCZUCIU WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI być może nie słyszałeś, ale to ono - w ogromnym stopniu - wpływa na Twoje życie. Według definicji, jest to:
siła przekonania, iż jest się w stanie zrealizować określone działanie lub osiągnąć wyznaczone cele.
Im wyższa jest Twoja SKUTECZNOŚĆ WŁASNA tym mniejsze są lęki i zahamowania związane z działaniem, tym wyższe stawiasz sobie cele, tym więcej w Tobie determinacji nawet w obliczu wyzwań i przeszkód. W skrócie - mówiąc prostym językiem, POCZUCIE WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI to połączenie UMIEJĘTNOŚCI z JAJAMI. Ludzi o wysokim poziomie SKUTECZNOŚCI WŁASNEJ prowadzą bardziej spełnione, bardziej szczęśliwe i bardziej bogate - pod wieloma względami - życie.
Fantastycznie. Pytanie zatem brzmi - czy się z tym czymś rodzi czy też to coś się nabywa? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej możesz to sobie WYROBIĆ, czyli WYTRENOWAĆ i już za chwilę poznasz na to najlepszą metodę.
Jednak zanim podam metodę, musisz wiedzieć, że najlepszym sposobem wyrabiania POCZUCIA WŁASNEJ SKUTECZNOŚCI jest zamienienie tego co masz robić w GRĘ. Gra, zgodnie z jedną z definicji to:
dobrowolne pokonywanie zbędnych przeszkód.
Podkreślam słowo: DOBROWOLNE! I już wyjaśniam o co chodzi: badania na namiętnych graczach gier wideo pokazują, że przegrywają oni przez około 80% czasu spędzonego przed ekranem. Zatem, przegrywają przez 80% czasu a jednak wciąż namiętnie grają. Dlaczego? A dlatego, że zrobienie z czegoś GRY oznacza, że na dobrą sprawę:
albo WYGRYWASZ albo się UCZYSZ
Te 80% przegranych to, realnie, proces uczenia się tego jak wygrywać. To raczkowanie po to, żeby móc chodzić a potem biegać. To dlatego dzieci uczą się tak szybko - bo dla nich wszystko jest GRĄ czyli życie jest procesem POZNAWANIA i UCZENIA się tego co działa i tego co nie działa.
Czyżby miliarder Larry Ellison mówił o życiu i biznesie jak o grze?
Doskonale. Część DOBROWOLNOŚCI uznaję za omówioną. Definicja mówi nam jednak o pokonywaniu "ZBĘDNYCH" przeszkód - i tutaj spójrzmy na grę, znaną nam wszystkim, czyli na koszykówkę. Masz piłkę i masz ten cholerny kosz, zawieszony na wysokości 3, 05 metra. Co więcej, kosz jest niewiele większy od piłki. Po co? Nie lepiej byłoby postawić na ziemi odkryty kontener, żeby każdy rzut był trafiony? Nie, nie lepiej, bo:
10/14/2017 • 34 minutes, 43 seconds
DAN KENNEDY 2 czyli o życiu miłosnym wielkich pieniędzy
Zaczniemy od cytatu, ale nie z Dana Kennedy, który powraca na ZenJaskiniowca - tylko od słów kogoś znacznie od Kennedy'ego bogatszego. Oto wypowiedź Kevina O'Leary, kanadyjskiego milionera znanego szerzej z amerykańskiego programu "Shark Tank", które idealnie pasują jako wstęp do tego wpisu:
"(…) Nauczyłem się jednej z najważniejszych zasad kapitalizmu: pieniądze mogą trafiać do złych ludzi, ale nigdy nie trafiają do złych pomysłów. To dlatego ludzie, dla których robienie pieniędzy polega na tym, że 'bardzo ich chcą' albo 'bardzo starają się wizualizować korzystne okoliczności' skończą marnie.
Jedynym sposobem robienia pieniędzy jest bycie kompletnie szczerym na temat tego, czym one są. Myśl o pieniądzach jak o grawitacji. To prawo absolutne i bezwarunkowe. Możesz do woli roztrząsać to co czujesz na temat grawitacji. Tylko czy będzie to miało znaczenie gdy zwisasz z urwiska?
Ludzie myślą, że robienie pieniędzy zależy od bycia dobrym czy złym. Ale pieniędzy to nie interesuje. Podobnie nie interesujesz ich ty, twoja rodzina czy twoja ojczyzna. I wcale nie musi to być negatywne. Pieniądze są neutralne. Pieniądze podążają tylko tam, gdzie czują się bezpieczne, co na ogół oznacza bliskość innych dużych pieniędzy. Tak więc wzbogacanie się wymaga posiadania umiejętności myślenia w sposób taki, w jaki myślą same pieniądze. To z kolej oznacza nie mylenie pieniędzy z emocjami.
Co więcej, uczucia są często przeszkodą na drodze do bogactwa, ponieważ uczucia, podobnie jak pogoda, są nieprzewidywalne, zawodne, trudne do utrzymania i bardzo zmienne. Pieniądze odnoszą się ściśle i bezpośrednio do faktów. Oto prawda ostateczna na temat pieniędzy: chociaż pieniądze nie troszczą się ani o mnie ani o ciebie, wymagają tego, by bardzo troszczyć się o nie.” - Kevin O’Leary „Cold, Hard Truth”
Wujek Kevin mówi jak jest...
Skoro wujek Kevin powiedział nam, że zarabianie pieniędzy wymaga myślenia i czucia tak jak one, pozwólmy wujkowi Danowi Kennedy wyjaśnić nam, co pieniądze kochają a czego nienawidzą. Wujek Kennedy gościł już na tym blogu, zatem powtarzać się nie będę i napiszę tylko tyle: podobnie jak O'Leary, Kennedy wie co mówi i nie szczególnie owija w bawełnę.
Zatem, oto najważniejsze lekcje z życia miłosnego PIENIĘDZY:
Pieniądze mają całkowicie w dupie TWOJE potrzeby:
Jest im dokładnie obojętne czy ich właśnie potrzebujesz. Co więcej, im bardziej ich potrzebujesz, tym bardziej je od siebie odpychasz. Im bardziej ich potrzebujesz, tym bardziej przypominasz ludzi biednych, którzy, jak wiadomo, mistrzami w przyciąganiu bogactwa nie są. Oto pierwsza lekcja z myślenia tak, jak myślą pieniądze... (Dla mniej uważnych czy mniej kumatych podkreślam różnicę pomiędzy słowem 'potrzebować' a 'chcieć' czy nawet 'pragnąć'.)
Pieniądze olewają TWOJE tytuły i cechy wrodzone:
Twoje nadzwyczajne geny i pochodzenie, Twoje naukowe stopnie oraz osiągnięcia, Twoje certyfikaty, szkolenia oraz dyplomy, Twoje talenty, wybitność i unikalność - wszystko to (i jeszcze więcej) olewane jest przez pieniądze sikiem prostym, moczem ciepłym. A raczej, żeby być nieco bardziej precyzyjnym - wszystko to absolutnie NICZEGO Ci nie gwarantuje. Owszem - to może być Twoja przewaga, owszem, to może być Twoja dźwignia i karta przetargowa - ale samo z siebie gwarantuje Ci gówno a nie fortunę.
Dan Kennedy w kapeluszu z wężowo głowo
Pieniądze brzydzą się postawą roszczeniową:
Jeśli z jakiegoś powodu uważasz, że pieniądze należą się Tobie z urzędu i przez nadzwyczajny fakt, że się urodziłeś - Dan ma dla Ciebie kiepską wiadomość. Nie tylko Ci się nie należą, ale właśnie je od siebie odtrącasz, bo tego typu arogancja napawa je obrzydzeniem. Twoje "zasługiwanie" z powodu moralnej wyższości, świetnie wykonanej pracy czy szlachetnych pobudek nie robi na nich szczególnego wrażenia.
Jeśli jeszcze tego nie wiesz, oto szokujący fakt: większość dobrych ludzi jest biedna. A tak przy okazji: to że jesteś w czymś "najlepszy" albo zajmujesz się tym "od lat...
10/4/2017 • 54 minutes, 45 seconds
Ron Meyer o tym, że możesz odnieść wielki sukces bez bycia dupkiem
Zapewne go nie znasz, a to jedna z najciekawszych i najpotężniejszych postaci Hollywood - i jest tak już od ponad 30 lat. Przez dwadzieścia lat był współwłaścicielem i założycielem wszechpotężnej i trzęsącej amerykańskim showbusinessem agencji talentów CAA (Creative Artists Agency) by następnie, w 1995 roku, odejść z niej i zostać szefem czołowego studia filmowego Universal. To właśnie Universal wyprodukował "Parki Jurajskie", wszystkich "Szybkich i wściekłych" czy "Minionki".
Jest jedynym człowiekiem w historii Hollywood, który był szefem wielkiego studia przez 20 lat pod rząd - pomimo tego, iż 6 razy zmieniali się właściciele. Co więcej, kiedy James Andrew Miller, autor fenomenalnej monografii o CAA przeprowadzał wywiady w gwiazdami Hollywood, 55 osób powiedziało mu: "Ron Meyer [bo o nim właśnie mowa] jest moim najlepszym przyjacielem."
"I słowem kluczowym jest tutaj - najlepszym! Nie miałem sumienia powiedzieć im, że właśnie nieco ponad 50 osób powiedziało mi dokładnie to samo, czyli, że Ron jest ich najlepszym przyjacielem."
Ron co to mu dobrze z oczu paczy
To Ron Meyer osobiście prowadził i nadzorował karierę takich gwiazd jak Tom Cruise, Sylvester Stallone, Barbra Streisand, Meryl Streep czy Cher. Kiedy oznajmił im, że nie może ich już więcej prowadzić, bo zmienia ścieżkę kariery, płacz i rozpacz mieszały się z błaganiami o to, by zrezygnował z reszty klientów, ale prowadził ich chociaż po cichu i nieoficjalnie.
W jednej z najbardziej twardych, bezlitosnych i krwiożerczych branży na świecie Ron Meyer dokonał - wydawałoby się - niemożliwego: osiągnął ogromny sukces zawodowy i finansowy stając się jednocześnie jedną z najbardziej kultowych, lubianych - i co najważniejsze - cieszących się świetną reputacją i zaufaniem postaci w Hollywood.
Ciekawe osiągnięcie, zważywszy na to, że w latach młodości trafiał do aresztu za bijatyki i pijatyki. "Kiedyś pobiłem na ulicy faceta na oczach jego syna. Do dziś nie potrafię sobie tego wybaczyć. Okryło mnie to takim wstydem, że marzę by móc tych ludzi odszukać i błagać ich o wybaczenie."
Ron i Arnoldu Schwarzeneggeru
W wieku 17 zaciągnął się do piechoty morskiej: tam go naprostowano i nakierowano jego agresję. Do cywila wychodzi po 2 latach, odmieniony, z celem. Celem tym było Hollywood i showbusiness.
Dziś, po wielu, wielu, wielu latach, wielu, wielu, wielu sukcesach i wielu, wielu, wielu milionach dolarów mówi nam o tym, jak odnieść sukces bez bycia dupkiem i burakiem. Omówimy to sobie tutaj pokrótce a potem, już bez udziału Rona zobaczymy, dlaczego NIE WARTO być palantem i dlaczego mili ludzie NIEKONIECZNIE kończą jako ostatni.
https://youtu.be/-Fr1hql8PjA
Oto skrócone podsumowanie tego przemówienia:
Nigdy nie wiesz GDZIE, KIEDY i JAK pojawi się dogodna okazja ('otwarcie')
zatem, na drodze do realizacji marzenia, łap się każdego, nawet drobnego zajęcia
Talent to za mało, miej oczy i uszy szeroko otwarte
Nie pozwól by Twoje ego tarasowało Ci drogę do przyszłości
i zawsze patrz na sytuację z szerszej perspektywy
Czasami musisz przegrać bitwę by móc wygrać całą wojnę
Wszystko jest możliwe, szczególnie jeśli zbudujesz odpowiednią sieć kontaktów
dlatego pytaj i proś absolutnie wszystkich, których znasz i spotkasz: nigdy nie wiadomo
kogo znają i jak bardzo mogą Ci pomóc
Nie chowaj się, wyjdź na światło dziennie, szukaj ekspozycji!
Ron, Stevenu Spielbergu i jakiś brzydalu
Najważniejsze zasady i lekcje życia wg. Rona Meyera:
1) Czymkolwiek się zajmujesz, rób to NAJLEPIEJ jak potrafisz i z POZYTYWNYM nastawieniem. Pracuj ciężko, mądrze i solidnie.
2) Nie rób drugiemu co Tobie niemiłe - traktuj ludzi tak, jak sam chcesz być traktowany. Owszem: często nie odwdzięczą Ci się tym samym, ale bądź silny, szczodry, szczery, życzliwy i uprzejmy - większość ludzi jest przyzwoita a dobrzy ludzie nie muszą kończyć na samym końcu!
"Dwa razy pod rząd naiwniakiem nie będę, ale jestem gotowy zaryzykować bycie nim raz." - Ron Meyer.
9/29/2017 • 29 minutes, 18 seconds
MAX STIRNER czyli ekstremalny indywidualizm i biblia egoizmu
Max Stirner to Mike Tyson filozofii - nieszczególnie wyrafinowany ale mój Boże, przypierdolić to on potrafił.
Max Stirner działa na pogrążonych w letargu, bezradności i marazmie ludzi jak amfetamina popita potrójnym espresso i zagryziona dopalaczem. Co prawda, w ostatecznym rozrachunku nie wyjdzie Ci to na zdrowie, ale bez wątpienia doda energii i kopa na start (przy okazji: kawa jest OK, ale amfa i dopalacze są dla frajerów).
Wielu ludzi uważa, że życie dzieli się na to przed poznaniem Stirnera i to po poznaniu Strirnera. Już za chwilkę będziesz wiedzieć czy jest tak również u Ciebie. Ja dawkę Stirnera zalecałem moim klientom za każdym razem kiedy potrzeba było wybić ich z niewoli wstydu, bezradności oraz zaniedbywania własnego życia.
Portret Stirnera spod ręki Engelsa (tak, tego Engelsa)
Naprawdę ciekawym jest, dlaczego prawie nikt o nim nie słyszał i prawie nikt go dziś już nie pamięta. Jest co prawda kultową postacią w kręgach anarchistów - ale nie o jego poglądach polityczno-społecznych będziemy tutaj sobie rozmawiać. Co prawda będzie o nich - wszak kształtują nas tak geny jak i środowisko - ale dla mnie Stirner to człowiek, który otwiera nasze oczy na NAS SAMYCH, czyli jak bardzo JA jestem ważny dla SIEBIE, jaka jest MOJA rola we własnym życiu i w jaki sposób my sami - z pomocą innych ludzi - umniejszamy samych siebie.
Z jego filozofii bije agresja, gniew czy wręcz wkurwienie. Nic dziwnego: jego ojciec umarł gdy miał pół roczku, podczas studiów musiał pomagać chorej psychicznie matce, a jego pierwsza żona zmarła podczas porodu.
Jego najważniejsze działo - w oparciu o które piszę ten post - powstało w 1844 roku, gdy Stirner miał 38 lat. Umarł wyizolowany, w biedzie, w wieku 49 lat, ukąszony przez owada - przy czym nie jakiegoś dzika z Amazonii, tylko takiego zwykłego, niemieckiego, aryjskiego owada...
Mordercze owady...
Postać bez wątpienia tragiczna, zagubiona i życiowo mało skuteczna, ale dająca do myślenia.
Również bez wątpienia 'Jedyny i jego własność' to biblia egoizmu. Całość myśli tego dzieła krąży wokół trzech elementów:
JA
MOJA wolność
MOJA siła
Zatem, w imię interesu własnego, zaczynajmy...
"Wiem, że moja wolność jest uszczuplona przez to, że wobec drugiego nie mogę postawić na swoim, gdy zrzekam się SIEBIE wobec drugiego, tzn. ulegam, wyrzekam się i poddaję – wypieram się SIEBIE przez uległość i oddanie."
"Moja wolność stanie się dopiero wtedy doskonała, gdy będzie moją siłą. Dzięki niej przestanę być jedynie wolny, a stanę się Właścicielem. (...) Siła to piękna rzecz i przydaje się w wielu sprawach, gdyż 'dalej zajdziesz z garścią siły aniżeli z workiem pełnym praw.' Tęsknicie za wolnością? Wy durnie! Gdy zdobędziecie siłę, to wolność przyjdzie sama. Czyż nie widzicie, że ten, kto ma siłę 'stoi ponad prawem'? Jak smakuje Wam ta perspektywa, Wy 'praworządni'?"
Chris Hyatt napisał kiedyś jedno z moich ulubionych zdanek - a mianowicie, że:
Twoje prawa kończą się z chwilą, gdy kończy Ci się amunicja
Zwróć uwagę na to, jak dziś wielu krzyczy o wolności zapominając, że jeżeli ktoś może Ci ją dać to znaczy, że może Ci ją odebrać - czyli, że to gówno a nie wolność, plus, co jeszcze ważniejsze, zapominając, że masz tylko tyle ile sobie wywalczysz i ile będziesz umiał(a) utrzymać - czyli to siła (niekoniecznie rozumiana jako siła fizyczna czy przemoc) determinuje jakość Twojego życia.
W skrócie, bezsilni domagający się wolności to czysty Mrożek.
Bądź jak Hardkorowy Koksu: silny i delikatny zarazem!
Na czym zatem ma polegać ta SIŁA?
"SWÓJ WŁASNY staję się dopiero wtedy, gdy ani zmysłowość, ani żadna inna siła nie ma MNIE we władzy, ale JA sam; to, co MNIE służy – MNIE własnemu, zależnemu jedynie ode MNIE – oto cel mojej interesowności. Bo interesowność to najsilniejsza z pobudek. Egoista przecież nigdy nie czyni niczego dla samej sprawy, lecz zawsze z myślą o sobie; sprawa jemu ma służyć. Egoistyczne jest nie nadać żadnej sprawie „absolutnej” czy szczególnej wartości,
9/22/2017 • 26 minutes, 17 seconds
Jak skutecznie medytować – bez bzdur i ideologii
Na zdjęciu poniżej, ciekawski, otwarty i niezależnie myślący kardiolog, dr Herbert Benson, który po przebadaniu ludzi stosujących Medytację Transcendentalną zauważył, że powoduje ona reakcję dokładnie odwrotną do reakcji walki i ucieczki. Reakcję tę nazwał "REAKCJĄ RELAKSACYJNĄ" bo dokładnie taki efekt się uzyskuje: więcej koncentracji, więcej spokoju, więcej rozluźnienia i znacznie niższe ciśnienie krwi.
Dr Herbert Benson: łagodny ale buldog!
Wyrzucił więc z metody TM wszystko co zbędne - odniesienia filozoficzno-religijne, teksty o transcendencji i kosmicznej świadomości i przede wszystkim wysoką opłatę za naukę i na podstawie naukowych badań stworzył skrajnie prosty - i darmowy - model skutecznego osiągania reakcji relaksacyjnej (bo dr Benson unika słowa 'medytacja' - skupiając się na wyniku a nie na sposobie).
A oto jak poprawić swoje mentalne i fizyczne funkcjonowanie - bez bzdur, bez ideologii i bez zbędnych ozdobników.
Medalista olimpijski w Judo Flavio Canto medytuje
Aby wywołać REAKCJĘ RELAKSACYJNĄ potrzeba jedynie dwóch - powtarzam, tylko dwóch - elementów:
Powtarzania słowa / dźwięku / frazy / słów modlitwy (wybierz własną religię) lub ruchu
Pozytywnego i łagodnego ignorowania całej pozostałej aktywności Twojego umysłu,
poprzez powracanie do tego co powtarzasz
Jego metoda, jak zaraz zobaczysz, jest absolutnie niezależna od Twoich religijnych przekonań czy też ich braku, bo fraza może być "świecka" albo też religijna - wybór należy do Ciebie. Warto, żeby była krótka i najlepiej dość rytmiczna - w końcu masz ją sobie powtarzać.
Medytacja w sporcie i zagrodzie: Jordan, Kobe i LeBron
Po ponad 20 latach badań kroki medytacji / treningu uważności / prowadzącej do reakcji relaksacyjnej wyglądają tak:
Wybierz słowo, krótką frazę czy słowa modlitwy dopasowane do Twojego systemu przekonań (jeśli nie wiesz co, użyj dźwięku 'LAM', który niczego nie oznacza, ale jest miły, krótki, łagodny, rytmiczny i dźwięczny - jeśli to nie wystarcza to wiedz, że ja z niego korzystam...)
Usiądź sobie w WYGODNIEJ pozycji (żadne kwiaty lotosu nie są wymagane)
Zamknij oczy (nie mów, że nie wiesz jak...)
Rozluźnij mięśnie, zaczynając od palców stóp aż po czubek głowy - nie musisz się spinać z tym rozluźnieniem, tak jak umiesz. Aha - nie zapomnij rozluźnić języka - będziesz mniej do siebie gadać!
Oddychaj powoli ale naturalnie, przez nos i podczas WYDECHU mów (NIE na głos, tylko delikatnie w myślach) swój dźwięk czy frazę - np. 'LAM'. Czyli wdech, potem wydech + LAM, wdech, potem wydech + LAM i tak dalej.
Żadnej spinki, żadnego zamartwiania się czy wychodzi czy nie. Im mniej się starasz, tym lepiej. Daj sobie dar lekkiej nonszalancji...
Umysł zacznie podrzucać Ci myśli, obrazy i inne twory - to jest OK, potraktuj to wszystko z wyrozumiałością. Kiedy "przyłapiesz się" na tym, że się w nie wkręcasz, powiedz sobie łagodnie "TO NIC" (też jedynie w myślach) i wróć do oddychania i powtarzania "LAM".
Zacznij od 5 minut, docelowo dojdź do 20 minut, raz lub dwa razy dziennie (nastaw alarm na wibracje).
Po upłynięciu czasu, otwórz oczy i daj sobie z minutę nim wyruszysz na podbój świata.
Tyle. Nie kosztuje nic, poza 20 minutami raz lub dwa razy dziennie. Efekty masz szansę zobaczyć już po pierwszej sesji.
A teraz przestań się martwić i ZACZNIJ WYGRYWAĆ!
9/15/2017 • 6 minutes, 22 seconds
Legendarny BOB ROTELLA o tym jak myślą i jak czują mistrzowie
Zaczynał od bycia trenerem, z małą ilością założeń ale silną tendencją do obserwacji. Bardzo szybko zauważył pewien fenomen: niektórzy sportowcy są świetni na treningu ale słabi podczas rywalizacji, inni dokładnie odwrotnie. Jako jeden z pierwszych zrozumiał, że najbardziej liczy się to, czego nie mogą pokazać nam ani kamery ani zdjęcia: poza samymi umiejętnościami technicznymi sportowca, najbardziej liczą się jego mentalne i emocjonalne procesy. Czyli to co w środku.
Został psychologiem, ale psychologiem sportowym bo interesowała go doskonałość i wyjątkowość a nie patologia i bezradność. Ze sportowcami zaczął pracować jeszcze we wczesnych latach 70-tych, kiedy i mentalny coach i sportowiec z nim współpracujący w oczach trenerów i działaczy uchodzili za świry i dziwolągi. Dziś, po ponad 40 latach, świrami i dziwolągami są ci, którzy z trenerem mentalnym nie pracują. Dzięki niemu, między innymi.
Dr Bob Rotella. Pracował dla ludzi z NBA (koszykówka), NFL (amerykański futbol), Major League Baseball, NASCAR (wyścigi samochodowe), amerykańskimi olimpijskimi narciarzami oraz jeźdźcami konnymi. Jednak najbardziej znany jest ze współpracy z golfistami: "jego" zawodnicy i zawodniczki wygrali ponad 74 czołowe turnieje. To co ważne dla nas, to fakt, że golf, podobnie jak życie, jest dyscypliną dużo bardziej mentalną niż fizyczną, zatem to co sprawdza się w golfie sprawdzi się również w życiu osób, które mają ambicje sięgania po WIĘCEJ.
Masz w sobie SIŁĘ ZAUFANIA?
W 2015 roku Bob Rotella wydał książkę "How Champions Think" - a ja, teraz, na podstawie tej książki oraz notatek z jego wywiadów, zamieszczam najbardziej smakowite i przydatne elementy. I niech nie zraża Cię to, że wiele przykładów odnosi się do golfa. To akurat nie ma żadnego znaczenia. I chociaż mamy, wśród wiernych miłośników ZenJaskiniowca, wybitnego polskiego trenera golfowego, Emila Wójcika oraz paru golfistów, rozumiem, że cała reszta (ze mną włącznie) nie ma licznych punktów odniesień. To nic - model jest uniwersalny i sprawdzi się tak w Twoim życiu tak prywatnym jak i zawodowym - oraz sportowym, niezależnie od tego co uprawiasz.
Rotella to szkoła znanego nam z tego bloga Williama Jamesa, czyli szkoła psychologii kognitywnej. Zakłada ona, że możesz, dzięki sile swojego umysłu świadomego wpłynąć na to co czujesz, co robisz i jaki jesteś. Mówiąc prościej - że możesz decydować o sobie. Stoi ona w wyraźnej kontrze do tego, co nazwać możemy "szkoła freudowską" - czyli założeniem, że rządzi nami potężna i mroczna podświadomość, nasze instynkty i nasze popędy.
Oczywiście, obie szkoły są prawdziwe i jedna nie wyklucza drugiej: jeśli niczego nie zrobisz, jeśli będziesz pasywny, wygra szkoła Freuda. Jednak jeśli postanowisz wziąć na siebie odpowiedzialność i pokierować własnym życiem - przeniesiesz się do klasy Williama Jamesa. Oto jak ułatwić sobie to zadanie:
Uważaj jak o sobie myślisz, bo ZAWSZE się słuchasz...
"Wyjątkowi ludzie zaczynają JEDYNIE od AMBICJI. Bo pierwszym niezbędnym do zostania mistrzem wymogiem jest WYBÓR POSTAWY, czyli tego, w jaki sposób ZDECYDUJESZ SIĘ postrzegać siebie."
"To Ty piszesz historię własnego życia. Więc jaka ona będzie? Bohaterska, czy też będzie to historia o kimś, kto ledwo sobie radzi? Będziesz gwiazdą czy będziesz jedynie grzać ławkę rezerwowych? Bo widzisz - to co sądzimy o sobie w wielkim stopniu determinuje jakość naszego życia. Więc MOŻESZ WYBRAĆ wiarę we własne możliwości i dzięki temu osiągać, dążyć, ryzykować i rosnąć. Albo możesz wybrać kurczowe trzymanie się bezpieczeństwa i przeciętności. MOŻESZ ZOSTAĆ kimś kto nie narzuca sobie żadnych sztucznych ograniczeń, kto stawia sobie wielkie i ambitne cele i ma ogromne marzenia. Albo możesz zostać filozofem najgorszego rodzaju - czyli takim, który znajduje usprawiedliwienia dla swoich porażek i własnej przeciętności. MOŻESZ ZAKOCHAĆ SIĘ we własnych możliwościach i własnym potencjale i POSTANOWIĆ możliwości te jeszcze powiększać. Albo uznać,
9/8/2017 • 46 minutes, 47 seconds
Być jak CONOR McGREGOR 3: życie na własnych warunkach
Mam dla Ciebie dwie wiadomości: dobrą wiadomość i złą wiadomość.
Dobra wiadomość brzmi tak: nasze mózgi jest bardzo łatwo programować. To jest jednocześnie i ta zła wiadomość, bo oznacza realnie, że jesteśmy tak samo podatni na dobre jak i na złe wpływy. Mówiąc inaczej, jesteśmy maszynami, które ciągle się uczą. Zwłaszcza wtedy, gdy chcą się uczyć.
Neurobiologia mówi nam wyraźnie, że kiedy jesteś w czyjejś obecności, wasze mózgi zaczynają dopasowywać się do swoich częstotliwości. Synchronizujesz się - na poziomie biologicznym - ze swoim środowiskiem. To dlatego tak bardzo pociągają nas charyzmatyczni ludzie, to dlatego lubimy ocierać się o tych, którzy - jak to się ładnie mówi - są WIĘKSI niż życie. I bardzo słusznie, bo o ile kontakt osobisty jest najlepszym i najsilniejszym sposobem, czytanie, oglądanie, słuchanie czy nakierowane wyobrażanie również działają. A tym samym brak bezpośredniego dostępu do źródła inspiracji przestaje być wymówką: mamy dziś narzędzia o jakiś nie śniło się ludziom jeszcze 25 lat temu.
Pierwsze wejdź do środka, potem wyjdź na zewnątrz
Mam taką swoją teorię. Nie mam pojęcia jak jest z tym u Ciebie, ale u mnie to prawda absolutna. Wiem - po swoich poziomach energii i samopoczucia - że kompromisy mnie osłabiają. Wygaszają. Obniżają moje poczucie samozadowolenia, poczucie wartości i mojej mocy. Sprawiają, że czuję się mniejszy, słabszy, bardziej podatny na zranienie. To może być kilka małych kompromisów albo jeden większy - czyli może chodzić albo o ich ilość albo o ich jakość - ale tak to wygląda. Czuję się wtedy jak gówno.
Powodem dla którego tak się dzieje jest to, że życie bywa ciężkie, życie bywa niebezpieczne i życie jest - co do tego nie ma żadnych wątpliwości - związane z cierpieniem. Dlatego tak bardzo potrzebujemy sensu, dlatego tak bardzo potrzebujemy POCZUCIA kontroli, poczucia, czy też ŚWIADOMOŚCI, że mamy wpływ na nas samych (świat wewnętrzny) i na środowisko, w którym jesteśmy (świat zewnętrzny).
Co przywraca nam pierwszą myśl tego postu: skoro wiemy, że dość łatwo na nasz mózg wpłynąć, zobaczmy co zrobić, by ilość kontroli i wpływu zwiększać, by kompromisów było mniej i abyśmy mogli przeżyć życie (jak najbardziej) na naszych warunkach.
Frank Sinatra śpiewa o tym, żeby żyć PO SWOJEMU a więc na WŁASNYCH WARUNKACH:
https://youtu.be/5AVOpNR2PIs
Zanim powiem CO robić, zobaczmy na chwilę JAK funkcjonujemy. Wspominałem już o tym na blogu nie raz, ale zdaję sobie sprawę, że masz swoje życie i nie zajmujesz się uczeniem tego co piszę na pamięć, zatem parę rzeczy powtórzę - ale obiecuję, tylko tych najważniejszych.
Wiemy, że mamy coś takiego jak umysł świadomy i umysł podświadomy. To oczywiście tylko modele, metafory, skróty, które pozwalają nam zrozumieć nas samych nieco lepiej, nie zmienia faktu, że z punktu widzenia naszych tutaj potrzeb, to modele wygodne. Tak więc przy nich zostajemy: świadomość i podświadomość.
Wiele jest na ten temat teorii, ale zaproponuję Ci ten model, który uważam za najbardziej zgrabny, wygodny i elegancki. Pomyśl sobie tak: to co nazywamy podświadomością to Twój mózg, mózg rozumiany jako biologiczny organ. Czyli to co jest w czaszce.
Żab na górze to świadomość, ten zgniatany, podświadomość...
Umysł świadomy to funkcja mózgu przy czym funkcja absolutnie wyjątkowa, bo ona to właśnie odróżnia nas od zwierząt. Świadomość bowiem pozwala nam na wybór, celowe, zaplanowane działanie, logiczne i racjonalne myślenie. Nasza świadomość pozwala nam żyć z INTENCJĄ. To świadomość jest najwyższą formą człowieczeństwa.
Jeśli uznamy, że jako gatunek jesteśmy pół-Bogami, to mózg jest częścią zwierzęcą a umysł świadomy częścią boską.
Jeśli zwrócisz swoją uwagę (właśnie nakierowałem strumień światła Twojego umysłu świadomego w wybranym przeze mnie kierunku) na słowo podświadomość to zobaczysz przedrostek POD- sugerujący, kto tu powinien być podopiecznym a kto opiekunem, kto tu ma być podwładnym a kto szefem, kto ma być żołnierzem a kto generałem.
8/23/2017 • 50 minutes, 11 seconds
PODCAST: Czego terroryści-samobójcy i sportowcy uczą nas o skutecznym osiąganiu celów
Generalnie, ludzie nie osiągają celów bo nie znaleźli w tym SWOJEGO SENSU lub nie jest on wystarczająco emocjonalny i osobisty
Gdy znajdziesz SWÓJ SENS to znajdziesz i sposób
Ludzie myślą w kategoriach historii, narracji i szukamy związku przyczynowo-skutkowego
Najważniejsze pytania brzmią:
1) Kim jestem?
2) Czego chcę?
3) Dlaczego tego chcę?
4) Po co tego chcę?
5) Czy jestem gotowy zapłacić cenę?
Kiepskie tłumaczenie jest dla mózgu lepsze niż całkowity brak tłumaczenia
Eksperyment Skinnera z gołębiami udowodnił, że nawet one łączą wynik z jakiś skutkiem
Jeśli znasz SWOJE 'dlaczego' i znasz SWOJE 'po co' to masz i przyczynę ('dlaczego') i skutek ('po co')
Terroryści-samobójcy znają DOKŁADNIE odpowiedzi na powyższe 5 pytań, dlatego są tak zdeterminowani
Czego chcę, co może stanąć mi na drodze i jak sobie z tym poradzę?
Gabriele Oettingen i model WOOP czyli mentalne kontrastowanie
Przygotuj się na fuck-up ze swojej strony - zazwyczaj to Ty stoisz na swojej drodze, więc DA się na to przygotować
Każdy dobry sportowiec przygotuje się na różne warianty, również 'czarne scenariusze'
Future pacing: kiedy -> wtedy
Przygotowanie się na opór (wewnętrzny i zewnętrzny) i bardzo prosty plan da Ci ogromną przewagę - znacznie większą niż myślenie życzeniowo pod tytułem 'wszystko będzie dobrze i pójdzie jak z płatka'
MIEJ PLAN NA OPÓR!
Najprostszy plan to...
Atak! Presja! AGRESJA!
a teraz:
Przestań się martwić. ZACZNIJ WYGRYWAĆ!
8/16/2017 • 19 minutes, 41 seconds
DAVID GOGGINS czyli jak być niezniszczalnym dzięki sile umysłu
Jakiś czas temu, w ramach notatki do siebie samego, napisałem na karteczce napomnienie następującej treści:
ZWYCIĘSTWO LEŻY TAM GDZIE STRACH I BÓL
Dziś będzie właśnie o tym - i to z hukiem....
... zatem, co robisz, gdy:
masz nadwagę (ważysz 135 kg),
astmę
niedokrwistość sierpowatokomórkową (rodzaj anemii)
i wrodzoną wadę serca, którego wydolność to realnie 25%?
Co robisz gdy:
masz lęk wysokości
boisz się wody
i nie cierpisz aerobów?
Jak to co robisz? Zostajesz Navy SEALsem, czyli komandosem amerykańskiej marynarki wojennej, przechodzisz jednocześnie (jako jedyny człowiek w historii USA) selekcję do Rangersów (z wyróżnieniem) i jednostek specjalnych amerykańskiego lotnictwa.
No i - oczywiście - bez przygotowania i bez żadnego zespołu, zaczynasz biegać ultramaratony: po 160 km i więcej. Żeby nie było nudno i żeby nie poświęcać się jedynie treningowi wytrzymałościowemu, trafiasz w 2013 roku do księgi Rekordów Guinessa za 4025 podciągnięć wykonanych w ciągu 24h.
Jego pierwszy ultra-maraton? W celach charytatywnych. 160 km i 24 godziny. We wtorek się zapisuje, w sobotę już biegnie. Zero przygotowania (nie biegał od roku), nadwaga, żadnego zespołu. Tylko żona, składane krzesełko, butelka wody i paczka krakersów. Myślał, że jedzenie i picie zapewniają organizatorzy. Mylił się. Po kilkunastu kilometrach biegnie już z popękanymi kośćmi w stopach. Po 110 kilometrach siada i nie ma siły pójść do toalety. Więc sika po nogach. Krwią, bo wysiadają mu nerki. Zostało mu około 12 godzin i około 50 kilometrów. Zdobywa jakoś jedzenie. Zdobywa jakoś picie. Kończy wyścig. 21 godzin i 21 minut.
Poznaj Davida Gogginsa - gościa, który byłby mokrym marzeniem starożytnych Greków oraz Fryderyka Nietzsche z jego koncepcją nadczłowieka.
Run David, run!
Jeśli ten człowiek Ci nie zainspiruje, jeśli po tym poście wciąż będziesz miał(a) wymówki polecam następującą sekwencję ruchów:
lufa
usta
spust
W tym wpisie zobaczysz co ma do powiedzenia w temacie nie-bycia-pipą oraz jakie strategie stosuje, żeby ze słabego, zakompleksionego i sponiewieranego przez życie czarnego chłopaka nękanego przez Ku-Klux-Klan stać się najtwardszym sportowcem na świecie.
Nie zapinaj pasów - to będzie CELOWO niebezpieczna podróż.
Pierwotnie miałem do słów Gogginsa dodać wiele swoich komentarzy. Zmieniłem zdanie. Bo nie mam zamiaru niczego Ci ułatwiać. Owszem, kilka elementów podkreślę, ale reszta należy już do Ciebie. I zaraz zrozumiesz dlaczego.
CIERPIENIE:
"Byłem zakompleksionym, przerażonym dzieciakiem i jednym sposobem, by z tym skończyć było celowe przejście przez rzeczy najgorsze z możliwych. Najlepsze co mi się przydarzyło to fakt, że nikt nie chciał mi pomóc. Nikt się nade mną nie użalał. Nikogo to nie obchodziło (...)"
"By stać się osobą, którą CHCIAŁEM być zacząłem postrzegać siebie jako najsłabszego człowieka, którego Bóg kiedykolwiek stworzył. Jednak nigdy nie miałem do Niego o to pretensji. I to bycie najsłabszym człowiekiem w historii chciałem przemienić w bycie najtwardszym ze wszystkich ludzi. Aby tego dokonać potrzebne było mi przejście przez piekło - bo tylko w ten sposób mogłem zbudować potrzebny mi mózg - tylko przez BÓL i CIERPIENIE."
"Jedynym sposobem dotarcia na drugi, lepszy brzeg jest CIERPIENIE w celu wzrastania. MUSISZ CIERPIEĆ BY ROSNĄĆ. I to Ty musisz zainicjować tę podróż. I może być cholernie ciężko, ale musisz to zrobić."
"Wiesz przed czym uciekamy? Uciekamy przed PRAWDĄ. A jedynym sposobem by odnieść sukces jest BIEG W STRONĘ PRAWDY. Niezależnie od tego jak bolesny i brutalny. Ale to Cię zmieni. Zastanowiłem się: 'Co jest do kurwy nędzy nie tak z Davidem Gogginsem? Dlaczego obawiam się własnego cienia?' Wystaw swój tyłek na skopanie, rób to czego nie cierpisz i rób rzeczy, z którymi nie czujesz się komfortowo każdego dnia swojego życia."
"Podczas ostatnich 50 km tego 160 kilometrowego biegu zdałem sobie sprawę, że bycie człowiekiem wcale nie musi być aż tak bardzo ludzkie...
8/13/2017 • 1 hour, 6 minutes, 51 seconds
O tym jak się nie zesrać ze stresu i strachu
A więc, dzieci moje, do zapamiętania rzecz prosta, a mianowicie 5P - gdzie '5' to taka cyfra a 'P' to taki literek.
NA 5P składają się (rymuję!)
- Przepona
- Powieki
- Po imieniu
- Pod wodą
- Po prostu
PRZEPONA: albo oddychasz przeponowo albo oddychasz klatką piersiową. Innego wyjścia nie ma. Dzieciątka i szczeniaczki oddychają przeponowo - czyli ruszają im się ich wypukłe brzuszki. Wygląda uroczo. Dodatkowo - działa uspokajająco.
Tak... z każdym wdechem i z każdym wydechem przypominasz sobie szczeniaczki...
W wielkim skrócie - tak oddychać się powinno. Przeponą. Oddychanie klatką generuje stres i wskazuje na stres. Zatem monitoruj się - czy jesteś szczeniaczkiem czy jesteś zestresowanym dziadygą?
Sobie połóż dłonie w okolicy splotu słonczego i sprawdzaj - porusza się podczas oddychania czy nie porusza? Balonik wypełnia się powietrzem czy nie wypełnia?
Ponoć, fizjologicznie, nie jest możliwe stracenie panowania nad sobą bez utraty panowania nad oddechem. Nie wiem czy tak jest czy nie jest, bo za każdym razem kiedy próbowałem to sprawdzić i oddychałem przeponowo, tak bardzo stresowałem się tym, że w ogóle się nie stresuję, że zaczynałem oddychać klatką...
A tak na serio - dobrym ćwiczeniem nauki ŚWIADOMEGO oddychania jest liczenie. Opcje masz dwie:
Liczysz w myślach od 1 do 10 w ten sposób:
Wdech - 1; wydech - 2, wdech 3; wydech 4 - aż dojedziesz do 10. Wtedy zaczynasz od początku. Pomylisz się - np wdechy stają się parzyste albo policzysz do 17 - od początku.
Wersja uproszczona: wdech/wydech - 1, wdech/wydech 2 i tak do 10. Zasada ta sama, z tym, że cyklem jest i wdech i wydech. Nieco łatwiejsze.
POWIEKI: jako, że jesteś już szczeniaczkiem wniosek z tego prosty - nie jesteś koliberkiem. Przestań więc trzepotać powiekami jak koliberek skrzydełkami. Chodzi zarówno o częstotliwość mrugania jak i szybkość zamykania powiek (migawki, że tam powiem).
Sprawdź, które z was mrugnie pierwsze - Ty czy Osho...
Im ludzie bardziej spokojne, tym mniej mrugajo. Ponieważ, jak już wiemy, stan emocjonalny nakręca ciało a ciało nakręca stan emocjonalny, oszukujesz się w kierunku zmiany poprzez ciało - tu oddech i powieki Twoje są spokojne.
Mrugaj mniej, mrugaj wolniej - w skrócie. Jak mówi znane rosyjskie powiedzenie:
Im mniej mrugajesz, tym spokojniejszym się stajesz.
To ostatnie było, oczywiście, z przymrużeniem oka...
Dobra, czyli wolno mrugający szczeniaczek. Jedziemy dalej.
PO IMIENIU: teraz zrobi się nieco dziwnie. Bo owszem, jesteś szczeniaczkiem, ale do siebie mówisz. Szczeniaczek 2.0 taki...
Gadamy do siebie - nawet do kilku słów na sekundę. I wierzymy w to co do siebie mówimy. Problem polega tu na tym, że zazwyczaj nie jesteśmy ani dla siebie szczególnie życzliwi ani sobie szczególnie pomocni.
W sumie cofam to co przed chwilą napisałem. Nie gadamy do siebie. Szczekamy na siebie. Czyli jednak szczeniaczek 1.0 panie dzieju...
No to czas na update.
Kojarzysz te sytuacje, kiedy błyskotliwie i z nonszalancją łatwością doradzasz swoim znajomym ale dar ten znika nagle i bezpowrotnie kiedy masz doradzić samemu/samej sobie?
Ducha nie gaście moi wierni. Od tej chwili to Ty będziesz swoim najlepszym doradcą, coachem, mentorem, trenerem, treserem, przyjacielem, powiernikiem, zausznikiem a nawet sierżantem.
Właściwy człowiek na odpowiednim miejscu powiedzie Ciebie ku szczęściu...
Bo od tej chwili mówisz do siebie w 3-ciej osobie. Mówisz do siebie dokładnie tak, jakbyś mówił do kogoś, komu chcesz POMÓC. Sam dobór słów jest kontekstowy i zależy od sytuacji - bo inaczej gadasz kiedy chcesz kogoś pobudzić a inaczej kiedy chcesz wyciszyć.
Nie zmienia to faktu, że mówisz do siebie używając swojego imienia, imienia i nazwiska, ksywy czy zdrobnień.
Zdaje się, że w "Bezwstydzie" mówiłem o tym, że moment kiedy zaczynasz mówić o sobie w 3-ciej osobie jest momentem, kiedy zaczynasz wchodzić na dobrą drogę. Tu, mówisz O sobie DO siebie. To bardzo, bardzo proste, przyjemne - i jak pokazują najnowsze badania psycholo...
8/6/2017 • 12 minutes, 7 seconds
Dan Kennedy czyli o tym jak urywać dupę w biznesie
Miał i ma na mnie wielki wpływ. Frank Kern, wierny uczeń mówi o nim "stary zrzędliwy Dan". Nie taki znowu stary i nie taki znowu zrzędliwy, ale fakt pozostaje faktem: nazywany jest profesorem szorstkiej rzeczywistości i jest raczej dla tych, którym bliższa jest Ciemna Strona niż kolory tęczy i tulenie drzew.
Nie cierpi mieć pracowników i ich nie ma - ma za to wielu klientów, dzięki którym zarabia, rok w rok, miliony dolarów. Dość imponujące zważywszy na to, że zatrudnia jedynie sekretarkę. Jest jednym z najwyżej opłacanych na świecie copywriterów (stawki zaczynają się od 100 tysięcy dolarów + procent od sprzedaży) i jednym z najlepszych konsultantów biznesowych - o ile Ty przyjedziesz do niego, bo Dan nie lubi podróżować i marnować czasu na lotniskach...
Jako speaker występował na scenie między innymi ze znanymi nam już bliżej Donaldem J. Trumpem czy Gene'em Simmonsem. Regularnie pracuje z przedsiębiorcami o majątkach od kilku milionów do kilku miliardów dolarów. I właśnie o takich ludziach dzisiaj porozmawiamy. Obserwując ich z bliska i bez filtra, Dan zauważył powtarzające się wzorce, które - co ważne - KAŻDY może przełożyć na swoje życie.
Zanim do nich przejdziemy - moja ulubiona historyjka z Danem - skupiająca jak w soczewce to o czym będziemy rozmawiać.
2010 rok, Dan wchodzi z żoną do muzeum i widzi Rolls Royce'a zrobionego specjalnie dla Deana Martina. "O nie..." mówi żona, bo już wie co się szykuje. "Będę go miał!" mówi Dan. "Tyle to ja wiem..." mówi żona. "Samochód nie jest w żadnym wypadku na sprzedaż!" mówi pracownik muzeum.
Godzinę później Dan (z żoną) wyjeżdża z muzeum swoim Rolls Roycem Deana Martina.
Dan i Rolls Royce Deana Martina, który był nie-do-sprzedania
NAJWAŻNIEJSZE CECHY NAJLEPSZYCH PRZEDSIĘBIORCÓW wg DANA S. KENNEDY:
POCZUCIE WYŻSZOŚCI: Idea absolutnie centralna i kluczowa dla całej układanki. Od niej się wszystko zaczyna i o nią się wszystko opiera. Przy czym, wymaga pewnego wyjaśnienia.
Ci najlepsi, ci, którzy mają najwięcej i są najwyżej (dzięki własnym osiągnięciom) patrzą na resztę ludzi tak, jak zawodowiec patrzy na amatora, tak jak operator GROM-u patrzy na cywila. Dla nich to zwykli śmiertelnicy, pionki w grze, ludzie bez pojęcia. Przy czym, to poczucie wyższości jest zazwyczaj dobrze ukrywane: nie każdemu bowiem, jak Trumpowi, uchodzi ono płazem.
Jednostki, które odniosły największy sukces, to ci, którzy w skrytości własnych myśli WIERZĄ we własną WYŻSZOŚĆ a tym samym w ZASŁUGIWANIE na wielki MAJĄTEK i ogromną WŁADZĘ.
- powiedział nie kto inny a sam Andrew Carnegie, pierwszy amerykański miliarder.
"Powiem absolutnie szczerze, że najlepsi z tych, z którymi pracuję mają właśnie to przeświadczenie. A będąc jeszcze bardziej szczerym dodam, że sam je posiadam. Czuję się znacznie lepszy od otaczających mnie zwykłych śmiertelników." - mówi sam DK.
Oczywiście, przeciwieństwem poczucia wyższości jest poczucie niższości - jeśli masz z tym problem, skorzystaj z BEZWSTYDU i będzie po problemie.
"Najważniejszym i największym zwycięstwem jest POKONANIE przekonania, że nie powinieneś wyrażać swojego narcyzmu." Bob Bly w "Bezwstydzie"
Dodatkowo, Kennedy wskazuje na realne powody do rzeczonego poczucia wyższości - a mianowicie za tym przekonaniem, za tym głębokim przekonaniem, idą ZACHOWANIA, które je wzmacniają. Pod tym względem, co bardzo wygodne, DK jest behawiorystą: pożycz sobie zestaw przekonań (jestem lepszy od innych) a potem dodaj zestaw zachowań, które Cię w tym utwierdzą. Przekonania te - na początku - wcale nie muszą być "prawdziwe". Możesz pożyczyć je z przyszłości. Uczynisz je prawdą poprzez właściwe zachowywanie się - bo jak przecież wiemy, zachowania nakręcają przekonania a przekonania nakręcają zachowania. Tak więc punkt wejścia może być tu dowolny.
Przekonaj się własnym zachowaniem
"W większości przypadków to poczucie własnej wyższości jest pierwsze i w większości wypadków jest urojone. Jednak jeśli dodamy do tego CELOWE zachowania,
7/29/2017 • 37 minutes, 3 seconds
Krótko ale długo #1: Jak dać sobie szansę i robić to co trzeba
W Krótko ale długo #1 omawiam z charakterystyczną dla mnie błyskotliwością następujące tematy:
Jak NATURALNIE osiągać cele i realizować swoje marzenia
Dla czego życie NIE jest podróżą
Jaki jest jedyny element, który trzyma Cię w miejscu
Dlaczego NIE robisz tego, czego pragniesz
O tym, że dobre ego to WIELKIE EGO
Jaka jest różnica pomiędzy zwykłym próbowaniem a budowaniem SUPERMOCY
Co składa się na trójkąt WYJĄTKOWEJ SKUTECZNOŚCI...
... oraz omówimy to, jak działają wątpliwości
Notatki:
Główna przeszkoda to strach przed porażką
Lęk przed porażką i lęk przed sukcesem to na dobrą sprawę to samo...
... z tego prostego powodu, że obawiasz się, iż sukces okaże się porażką
Wątpliwości, lęki i obawy NIE są wynikiem Twojego PRECYZYJNEGO myślenia...
... one są wynikiem Twojego NAWYKOWEGO myślenia
Twój potencjał jest jak prezent - czas go rozpakować i zacząć korzystać
DAJ SOBIE SZANSĘ zamiast biernie podziwiać czy zazdrościć
DAJ SOBIE SZANSĘ zamiast biernie czekać aż ktoś Ci ją łaskawie da
Twoim zadaniem NIE jest "poszukiwanie siebie"...
... Twoim zadaniem jest TWORZENIE SIEBIE - codziennie, codziennie, codziennie
No i tyle w tym temacie...
Najlepszym sposobem przewidzenia przyszłości jest jej współtworzenie...
... dlatego BEZWZGLĘDNIE czyli niezależnie od tego czy Ci się chce)
i CODZIENNIE twórz swoją przyszłość
6 słów: DAJ SOBIE SZANSĘ i RÓB CO TRZEBA
Twój najważniejszy nawyk: Twój OBRAZ SIEBIE (a.k. a. STREFA KOMFORTU)
Życie polega na byciu SKUTECZNYM
Co z tego, że "będziesz sobą" jeśli "bycie sobą" nie przynosi Ci tego, czego chcesz?
Nie "masz być sobą" tylko masz BYĆ KIM TRZEBA by mieć to czego chcesz
ĆWICZENIE: odpowiedz na to pytanie:
"Kim musiał(a)bym być, by NATURALNIE osiągać wyniki, których pragnę?"
Już teraz zacznij być sobą Z PRZYSZŁOŚCI
Naturalne = nawykowe = podświadome = część obrazu siebie
Jeśli staniesz się osobą, której dany wynik przychodzi naturalnie...
... wyniki zajmą się same sobą, naturalnie!
KIM MAM BYĆ BY MIEĆ CZEGO CHCE?
Wejdź w tę postać tak, by poruszyć swoje EPO:
emocje, percepcje (wyobraźnię) i odczucia
ZOSTAŃ AKTOREM WŁASNEGO IDEAŁU:
zachowuj się właściwie, mów właściwie i wyglądaj właściwie (z pkt. widzenia wyniku)
czyli zostań TERAZ tym, kim chcesz się stać w przyszłości
NIE ANALIZUJ; NIE ZASTANAWIAJ SIĘ - zaufaj temu procesowi
Zostań kim trzeba by robić co trzeba by mieć to, czego pragniesz
Dla wielu życie JEST podróżą, bo zmierzają donikąd jako pasażer
Uważaj na swoje metafory ("życie jest podróżą") bo metafory stają się rzeczywistością
Dla osób, które chcą żyć ŚWIADOMIE życie NIE jest podróżą
Od kiedy to JECHAĆ jest ważniejsze od DOJECHAĆ?
Dla osób tych życie jest TRENINGIEM
Zasady treningu:
1) Wizja końca
2) Linia prosta
3) Podstawowe ruchy
4) Serie i powtórzenia
5) Małe zwycięstwa
Trening jest ZAWSZE aktywny i wymaga bycia ŚWIADOMYM (w przeciwieństwie do podróży)
Jednocześnie TRENING zakłada, że nie będzie wychodzić, że będą niepowodzenia (w przeciwieństwie do podróży)
KAŻDE ZWYCIĘSTWO OPIERA SIĘ O NIEPOWODZENIA i PORAŻKI
Bądź dla siebie ŻYCZLIWYM TRENEREM: zobacz co nie wychodzi i wprowadź poprawki...
... bez oceniania, bez wyrzutów i bez jechania po własnym ego
Jesteś tym co trenujesz
WRACAJ NA LINIĘ PROSTĄ
Gdybyś w dzieciństwie znał(a) pojęcie PORAŻKI, to do dziś nie umiał(a) byś chodzić!
"Jeżeli chcesz zwiększyć ilość sukcesów, musisz PODWOIĆ ilość NIEPOWODZEŃ." - Thomas Watson
Jedyna PRAWDZIWA porażka to NIE DAĆ SOBIE SZANSY
Nie ma ludzi leniwych czy bez ambicji - są tylko przestraszeni
Początkiem końca jest wygaszanie swoich pragnień i udawanie, że Ci nie zależy
LENIWY brzmi lepiej niż PRZESTRASZONY, BEZ AMBICJI brzmi lepiej niż BEZ JAJ
Im mniej ATAKUJESZ tym GORZEJ się ze sobą czujesz...
... a im gorzej się ze sobą czujesz, tym JESZCZE MNIEJ atakujesz
7/25/2017 • 39 minutes, 52 seconds
Jak psychologia sportowa zwiększy Twoją skuteczność
Oto zapis mojej rozmowy z zawodnikiem MMA. Jako, że życie to konflikt i walka, przyda się również i Tobie. Niezależnie od tego czym się zajmujesz.
To że odczucie jest nieprzyjemne, nie oznacza że jest "złe"
Pytanie nie brzmi czy odczucia i emocje są "dobre" czy "złe"
- chodzi o to czy są korzystne czy nie
Intencja Twoich emocji i odczuć jest ZAWSZE pozytywna
Im masz więcej władzy nad sobą tym wyższa jakość Twojego życia
Twoja JEDYNA władza leży w przestrzeni pomiędzy BODŹCEM a REAKCJĄ
Mówiąc inaczej: nie jesteś zwierzęciem, masz WPŁYW na swoje reakcje
Twoja reakcja może być Twoją DECYZJĄ
A co Ty najczęściej trenujesz?
"TO TRUDNE" nie oznacza niemożliwe i nie jest wymówką by tego nie robić
Ponieważ pomiędzy bodźcem a reakcją leży Twoja jedyna władza, w ramach treningu
WYSTRZEGAJ SIĘ SWOICH PIERWSZYCH ODRUCHÓW (Talleyrand)
Jak mawiają Navy SEALs: Wolno to płynnie, płynnie to szybko
Nie potrzebujesz się "naprawiać" - już teraz masz możliwość decydowania o swoich reakcjach
Twoim zadaniem NIE jest "panować nad emocjami" bo nie da się nad nimi panować
zawsze i wszędzie...
Twoim zadaniem JEST panowanie nad Twoją REAKCJĄ na to co czujesz...
bo dużo łatwiej i pewniej jest zapanować nad tym co robisz niż nad tym co czujesz
Władza NIE leży w "się czuciu" czy "się nie czuciu"...
Twoja WŁADZA leży w Twoim "robieniu" lub "nie robieniu"
CZUJ CO CZUJESZ ALE RÓB CO TRZEBA - bo liczy się tylko WYNIK
Wiesz czego chcesz? Robisz co trzeba?
Czy możesz mieć w życiu większą przewagę i ważniejszą świadomość niż ta,
że zrobisz to co trzeba niezależnie od tego co myślisz i czujesz?
CI KTÓRZY ROBIĄ, MOGĄ
ZRÓB CO TRZEBA A ZDOBĘDZIESZ SIŁĘ
(a nie odwrotnie, bo siła jest wynikiem robienia, a nie robienie wynikiem siły)
Przestań zajmować się "optymalnym stanem" - zajmij się robieniem
Swoim stanem zarządzasz nie przez zarządzanie swoim stanem tylko przez
ROBIENIE TEGO CO JEST DO ZROBIENIA (a Twój stan podąży za Tobą)
Ludzie, którzy Ci imponują ("idole") nie są od tego, żeby w wyniku porównań
wpadać w kompleksy niższości...
oni są po to by - jak latarnia morska - pokazać Ci ile można osiągnąć,
co jest możliwe i aby DODAĆ CI ENERGII
99% psychologii to nie psychologia sukcesu i osiągnięć, tylko psychologia
przywracania ludzi do "normalności" (bycia przeciętnym)
Szukasz akceptacji czy szukasz wyników?
Nie wierz we WSZYSTKO co czujesz
LINIA PROSTA to geometryczna formuła sukcesu...
Twoim zadaniem jest przejść z punktu A (gdzie jesteś teraz)
... do punktu B (czyli tam gdzie chcesz być)
Władza osobista oznacza ŚWIADOMOŚĆ i WYBÓR
Kluczem jest PSYCHOLOGICZNA ELASTYCZNOŚĆ (emocjonalne MMA)
DETERMINACJA = gniew + wpływ ("mogę coś z tym zrobić!")
FRUSTRACJA = gniew + bezradność ("nie mogę niczego zrobić!")
Nie zaniżaj lotów. Popraw skuteczność.
Warunkiem ODWAGI jest strach czy lęk i działanie POMIMO
Skąd wiesz że czujesz lęk a nie EKSCYTACJĘ i MOBILIZACJĘ?
Trenuj, pracuj i koncentruj się na tym, żeby urwać przeciwnikowi łeb
Nie ma niczego złego w tym, że się nie boisz
- złe jest to, że strach Cię zatrzymuje
Amen!
MODEL MORITY:
Zaakceptuj wszystko co czujesz
Pamiętaj o swojej intencji
Zrób to co jest do zrobienia
Przestań się martwić. ZACZNIJ WYGRYWAĆ!
7/21/2017 • 46 minutes, 18 seconds
Użyteczny egoizm: jak być silnym, skutecznym i kompletnym człowiekiem
Notatki z nagrania:
A co jeśli już bardziej gotowy/gotowa nie będziesz?
Patrz na świat NIE z punktu widzenia "dobra" i "zła" tylko tego jakim on JEST naprawdę bo tylko to może zapewnić Ci skuteczność
(czyli nie walcz z prawem grawitacji - wykorzystuj je!)
Jaką dziś masz wymówkę?
https://youtu.be/PkjvPCiX5ZA
Zacznij używać siebie zamiast być używanym/używaną przez własne myśli czy stany emocjonalne
Aby być kompletną i pełną osobą musisz czuć (i wykorzystywać) ZARÓWNO to co "dobre" jak i to co "złe", to co przyjemne i to co nieprzyjemne
(kiedy trzeba agresja, kiedy trzeba łagodność, ale zawsze elastyczność)
Bądź WSZYSTKIM, bądź "paradoksem", łącz sprzeczności
Twardość to ELASTYCZNOŚĆ
Nie ma czegoś takiego jak "negatywne" emocje - wszystkie emocje i odczucia mają pozytywną intencję i są jedynie INFORMACJĄ
Masz być własnym MENADŻEREM i sobą zarządzać a nie scedować WŁADZĘ i czekać na to, co się stanie
Optymizm jest przereklamowany - liczy się pozytywne działanie a nie jedynie pozytywne myślenie
Jak myślisz, co było pierwsze: nie robisz bo czujesz się "źle" czy czujesz się "źle" bo nie robisz?
Najlepsza rada? Bierz się za trudne jakby było łatwe!
A co jeśli Twoje złe samopoczucie jest informacją, wezwaniem do działania a nie do użalania się nad sobą?
Steve Jobs jako przykład kompletnej osoby, używającej i "jasnej" i "ciemnej" strony
Poczucie winy odnosi się do Twoich czynów ("zrobiłem źle") a poczucie wstydu do Twojej tożsamości ("jestem złym człowiekiem")
"Kompletna i pełna jednostka to ta która i sparowała z Diabłem i chodziła pod rękę z Bogiem." - Carl Gustav Jung ("człowiek paradoks")
Na dobrą sprawę nie ma altruizmu bez egoizmu
Skoro odczucia "negatywne" bardziej motywują - dlaczego nie chcesz wykorzystywać ich do osiągania własnych celów?
Myśl w kategorii: skuteczne - nieskuteczne, użyteczne - nieużyteczne a nie "dobre" - "złe"
No więc? Co byś zrobił(a)? I co z tym TERAZ zrobisz?
Są tylko dwa rodzaje stanów: stan z punktu widzenia Twojego celu użyteczny i stan z punktu widzenia Twojego celu nieużyteczny
Nie chodzi o Twoje nadzieje. Chodzi o Twoje decyzje
Bezwzględność to NIE okrucieństwo tylko mentalna i emocjonalna dyscyplina - robisz to co ma być zrobione niezależnie od własnego samopoczucia i wygody
Owszem, Ty istniejesz dla świata ale jednocześnie świat istnieje też dla Ciebie - więc korzystaj!
("Nie da się wykluczyć, że cały Wszechświat istnieje wyłącznie dla mnie." - Bill Gates)
Masz, w stosunku do siebie, OBOWIĄZKI - jeśli je zaniedbasz, zapłacisz cenę (np. alkoholizm, narkomania)
"Społeczeństwo jest podstawowym przeciwnikiem zdrowia psychicznego jednostki." - Andrew Salter
Jak piesek służy?
Zalecenia Saltera dla osób introwertycznych: EGOIZM; AGRESJA i SADYZM (patrz tu)
Przeciętne społeczne standardy są dobre dla przeciętnej osoby - jeśli chcesz czegoś WIĘCEJ, musisz być PONAD tę przeciętność
Nie chodzi o to, żeby zrywać z obowiązują moralnością i zasadami, tylko, żeby lekko się "rozepchać", wynegocjować sobie nieco lepsze warunki...
Polub konflikt, rywalizację, walkę i przezwyciężanie - w imię KONSTRUKTYWNYCH celów (a nie demolki i destrukcji)
Lektura dla chętnych i odważnych: Max Stirner "Jedyny i jego własność" Wydawnictwo Naukowe PWN
Przestań się martwić. ZACZNIJ WYGRYWAĆ!
7/17/2017 • 20 minutes, 21 seconds
Być jak Conor McGregor 2 – Prawdziwa afirmacja życia
To nie będzie liniowy post, w tym sensie, że poruszę kilka wątków i - pisząc te słowa w tej chwili - nie mam pojęcia czy zepnę to później w całość. Co nie ma większego znaczenia, bo ani życie ani nasza podświadomość nie są liniowe. A taki jest mój plan - wprowadzić zmiany na poziomie Twojej świadomości, podświadomości a co za tym idzie, całego życia.
To była pierwsza sprawa. Druga sprawa jest taka, że przeglądam sobie notatki na podstawie których ten post powstaje i widzę, że samego Conora tutaj prawie nie ma. Z tego prostego powodu, że służy on tutaj jedynie jako punkt odniesienia, jedynie jako inspiracja do tego, co można ze swoim życiem zrobić. Tak więc nie ma znaczenia czym się zajmujesz albo czym chcesz się zajmować. Conor McGregor jest po prostu żywym symbolem, przykładem że można.
Skąd wiesz, że się (nie) uda?
Zresztą, każda osoba, która próbuje ślepo i wiernie go naśladować pokazuje, że nie rozumie mechanizmu jego sukcesu - Conor odnosi sukcesy głównie dlatego, że jest inny i nie naśladuje nikogo - co nie oznacza, że nikim się nie inspiruje (wpływy Floyda są bardzo, bardzo wyraźne, więc w pewnym sensie, Conor będzie walczył ze swoim mentorem).
A teraz, po to, aby zainspirować Ciebie, poznaj faceta, który nazywał się Walter Kaufmann - a przedstawię go następującym cytatem:
"Pozostańmy w nadziej na życie wieczne dla ludzi, którzy nie wiedzą co ze sobą zrobić, marnotrawiąc czas na czytanie magazynów i oglądanie telewizji (...) Życie, którego ja pragnę nie jest życiem, które mógłbym znosić wiecznie. To życie pełne intensywności, cierpienia i tworzenia, czyli wszystkiego tego, co czyni życie wartościowym a śmieć mile widzianą. Bo żadnego innego nie chcę. Ani też nie chciałbym żyć wiecznie." - Walter Kaufmann
Parę rzeczy, które warto o facecie wiedzieć: Walter Kaufmann, co najważniejsze, żył dokładnie tak jak głosił - intensywnie, twórczo, nie bojąc się "ryzyka", nie bojąc się krytyki i nie bojąc się tego, co powszechnie nazywa się porażkami. Czyli przeszedł najważniejszy test spójności: robił to co mówił. Napisał kilkanaście książek ale najbardziej znany jest jako tłumacz (z niemieckiego na angielski) dzieł Nietzsche, dlatego jego życie było inspirowane tym niemieckim filozofem. Bycie żydowskim tłumaczem dzieł Nietzsche tuż po II wojnie światowej było mniej więcej tak samo na miejscu jak przyznanie się na niedzielnym rodzinnym obiedzie w Toruniu, że jest się gwiazdą gejowskiego porno. Medali za to nie przyznawano, że tak to ujmę.
Nawet nie próbuj odpowiadać...
Nie zmienia faktu, że cel Kaufmanna był prosty: SPROWOKOWAĆ ludzi do myślenia. Dosłownie. "Nie ma lepszego sposobu na to, by ludzie zaczęli myśleć niż bycie prowokacyjnym" pisał. Głosił, że owszem, nasze życie jest tragedią, ale tragedią, którą możemy przywitać z otwartą przyłbica, z zachowaniem wielkości, godności i piękna. Owszem, ostatecznie wszyscy polegniemy, ale nie oznacza to, że mamy kurczyć się w kącie z podwiniętymi ogonami.
Oznacza to, uczył Kaufmann, że mamy żyć intensywnie, twórczo i odważnie - bo tylko takie życie ma sens. Zupełnie jak w tym powiedzeniu, że:
Nie liczy się wielkość walczącego psa tylko wielkość waleczności w psie
Zdaniem Kaufmanna, Twoje życie powinno wyglądać jak życie bohaterów dramatów Szekspira: nieidealni ludzie walczący o wielkość w nieidealnym i tragicznym świecie. Tu jest sens, tu jest dramat, tu jest właśnie całe piękno tragedii życia.
Jego tok rozumowania był bardzo prosty: owszem, życie to cierpienie, nie ma co do tego wątpliwości, ale unikanie cierpienia miałoby sens tylko wtedy, gdy czekało Cię życie wieczne. A nie czeka. Jesteś tu na chwilę - nie wiadomo jak długą - więc przestań unikać i bierz się do twórczej roboty, bo cierpienia nie da się pozbyć - ale można nadać mu sens i nadać mu kierunek. Bo skoro cierpisz i tak i tak - dlaczego nie cierpieć w imię tego, co Cię kręci?
Kaufmann był chłopakiem, który w swoich książkach szczególnie się nie opieprzał - bycie prowokacyjnym oznacza również byci...
7/13/2017 • 59 minutes, 1 second
Seks, status i sens czyli wszystko sprowadza się do władzy
Parę dni temu wrzuciłem na fanpage ZenJaskiniowca kilka moich przemyśleń dotyczących tego, co nami rządzi. Jeśli ich nie znasz, oto one. Jeśli je znasz - polecam odświeżyć pamięć, bo dziś pójdziemy głębiej.
..........................................................................................................................................................
LUŹNE PRZEMYŚLENIA
Tak sobie wczoraj doszedłem do wniosku, że (generalizując) ludzkim życiem rządzą 3 litery S.
3) SEKS - w znaczeniu popędu, siły biologicznej, potrzeby przekazania genów, ale i przyjemności oczywiście, jako że to przyjemność ma zwiększać szansę, że będziemy się rozmnażali.
Powszechnie uważa się, że to właśnie seks rządzi światem. Jestem nieco innego zdania, dlatego jest na honorowym, ale 3-cim miejscu.
"Na tym świecie wszystko sprowadza się do seksu. Poza samym seksem, który sprowadza się do władzy." - Oscar Wilde
2) STATUS - jeśli znasz już "Amię Małp" czyli dokument Discovery, o którym parę dni temu wspomniałem, to wiesz, że tak one (szympansy) jak i my (ludzie) jesteśmy stworzeni do życia w grupie.
Grupa to, oczywiście, hierarchia, czyli jedni są wyżej a inni są niżej. W "UWOLNIJ ZAKŁADNIKA - dlaczego nie osiągasz celów i jak to zmienic" omawiam połączenie serotoniny i statusu - w skrócie, im wyżej jesteś, tym lepiej się czujesz - i fizycznie i emocjonalnie.
Powiedziałbym (napisał?) tak: Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o STATUS. Ludzie zrobią wszystko / wiele aby, w najgorszym wypadku, nie zaniżać swojego statusu (jak bardzo lubisz kompromitować się publicznie?) a najchętniej, żeby swój status podnosić.
Zaryzykuję, że to co nazywamy "obrazem siebie" czy "poczuciem wartości" to inna, wewnętrzna forma postrzegania naszego statusu - w oczach własnych i oczach innych ludzi.
I nie oszukujmy się - z punktu widzenia istot społecznych, to co inni myślą o Tobie jest ważniejsze niż to co myślisz sobie przed lustrem Ty.
Im wyższy STATUS tym więcej możliwości SEKSU - i, że tak nieładnie określę - seksu z materiałem genetycznie bardziej atrakcyjnym.
Gdybyśmy zatrzymali się na poziomie wspomnianych szympansów (a wielu, Bóg mi świadkiem, tam się zatrzymało) to byłoby na tyle: SEKS i STATUS.
Ale... mamy jednak dar i przekleństwo (czasami, tylko czasami!) ŚWIADOMOŚCI. Co prowadzi nas, do tego, co moim zdaniem jest NUMERO UNO
Subtelne podkreślenie swojego statusu jeszcze nikomu nie zaszkodziło...
1) SENS - który wynika z potrzeby kontroli. Życie jest - nie oszukujmy się - cierpieniem. Nie mówię, że wyłącznie, ale w sporym stopniu. I właśnie po to Ci SENS - żeby to cierpienie umieścić w jakimś kontekście.
Co jest tym sensem - powiem dość cynicznie - to nie ma większego znaczenia, z tego prostego powodu, że byle jaki sens jest lepszy niż jego brak.
Weźmy przykład pierwszy z brzegu: przypowieść o Hiobie. Miał, powiedzmy to sobie szczerze, dość przejebane, ale "przeramowanie" tego przejebane jako próbę wiary nadaje cierpieniu sens.
Twoje cele, marzenia, plany - to jakiś SENS właśnie. W skrócie, SENS to jakaś NARRACJA, historyjka, interpretacja, którą przyjmujesz, żeby cierpienie mniej bolało, żeby życie było bardziej znośne - lub lepsze, po prostu.
Nietzsche mówił - i mówił słusznie - że naszym największym wrogiem jest NIHILIZM - czyli brak sensu właśnie. Kiedy oznajmił, w znanych słowach, że "BÓG UMARŁ" to nie chodziło mu o to, że umarł dziadek z brodą mieszkający w chmurach, tylko właśnie pewien PORZĄDEK RZECZY, pewien SENS, który religia sobą reprezentowała.
W skrócie - stare wartości zostały naruszone "dzięki" rozwojowi przemysłu i nauki, ale nie pojawiły się nowe. A raczej, te nowe się nie sprawdzają. Czyli ten brak SENSU prowadzi do nihilizmu i DEKADENCJI.
Im więcej wyparcia, tym więcej nihilizmu. Im więcej nihilizmu, tym mniej władzy.
Do pierdolnika, frustracji i konfuzji, mówiąc bardziej dosadnie.
Podam Ci przykład, który łączy 3S - załóżmy, że młode małżeństwo decyduje się na dziecko. Są typową parą,
6/19/2017 • 35 minutes, 15 seconds
Mark Stevens czyli bogacenie się jako religia
Nie ma to jak zacząć od dobrej historyjki. Zatem - jesteśmy w Bedford, stan Nowy Jork, tuż po tenisowym meczu przedsiębiorcy i autora książek, Marka Stevensa z jego sąsiadem, miliarderem, specjalistą od wrogich przejęć, Carlem Icahnem. Aha - jest połowa lat 90-tych XX wieku i Carl wart jest wtedy marne 1,2 miliarda dolarów (dziś ma ma 81 lat i wart jest prawie 17 miliardów). Carl właśnie przejął linie lotnicze TWA i pewna organizacja około-rządowa próbuje dobrać mu się do dupy, żądając okrągłego miliarda. W skrócie - grozi mu (niemal) bankructwo.
Mark, zamożny, ale w porównaniu do Carla jedynie jakoś-tam-sobie-radzący amator, snuje swój plan ratowania kasy: "Jeśli ukryjesz w Liechtensteinie z 50 milionów Carl, będziesz chociaż miał coś ukryte na wypadek, gdybyś musiał zaczynać od zera..." - radzi.
"Nie podoba mi się ten pomysł z Liechtensteinem, Mark..." - odpowiedział Carl i spojrzał mu prosto w oczy, zastanawiając się czy może powierzyć mu jeden z sekretów swojego sukcesu i finansowej metodologii.
"Nie podoba mi się, bo pieniądze są moją armią, a armię trzeba mieć zawsze przy sobie." - zdradził.
To ważny moment - i później do niego wrócimy.
Carl Icahn – filozof, mizantrop, miliarder. Zwróć uwagę na układ ust: niski poziom ugodowości, wysoki poziom wstrętu.
Na książkę Marka Stevensa, czyli tego od planu z Liechtensteinem, trafiłem parę lat temu. Ponieważ poziom prawdziwego zrozumienia zależy od poziomu świadomości, zrobiłem sobie z niej notatki a potem o temacie zapomniałem, zwabiony innymi, bardziej seksownymi i błyszczącymi materiałami. Błąd. Szkoda. Byłbym dziś w dużo lepszym miejscu. Ale wszystko jest zasobem a nasze błedy - o ile je przeżyliśmy - są jednym z najważniejszych źródeł mądrości. Zatem zróbmy tak, żebyś Ty, po lekturze tego tekstu, nie marnował już więcej ani czasu ani pieniędzy, OK?
Tak więc, niezależnie od tego kim jesteś i gdzie jesteś, za chwilę dowiesz się, że bogacenie się może być Twoją religią... i co to realnie oznacza. Bo tak (mniej więcej i w wolnym tłumaczeniu) brzmi tytuł wspomnianej książki Stevensa: "Rich is a Religion".
Oto jej najważniejsze fragmenty - z moimi wyjaśnieniami i w moim tłumaczeniu. Swoją drogą, Carl Icahn będzie bohaterem jednego z kolejnych wpisów na ZenJaskiniowca - teczka na niego jest już zebrana...
Pomysł książki jest prosty - Mark, który zna a czasami nawet "przyjaźni się" (o ile tacy ludzie miewają przyjaciół) z milionerami i miliarderami, na podstawie tego co zaobserwował i na podstawie tego co mu powiedzieli, dzieli ludzi na dwie grupy: ATEIŚCI religii pieniędzy i WYZNAWCY religii pieniędzy. I akurat w tym wypadku, ateiści to zdecydowana większość. Zobaczmy co charakteryzuje każdą z tych grup i jak trafić do tej bardziej elitarnej.
...powiedział wszechwładca F1, który sam do niewolników prawdy nie należy... [wartość majątku ok. 3 miliardy $]
WYZNAWCY: wybrana (bo takiego wyboru dokonali, lub tak zostali wychowani) grupa ludzi, którzy pieniądze traktują jako NARZĘDZIE zwiększania niezależności, pewności i rosnącej wartości.
ATEIŚCI: cała reszta, która pieniędzy używa tylko do tego, by zaspokajać swoje niepohamowane potrzeby i chwilowe zachcianki np. poprzez kupowanie zbytecznych dóbr luksusowych.
WYZNAWCY: pieniądze są bardzo ważne, ale życie jest jeszcze ważniejsze. Ponieważ dzięki pieniądzom możesz zwiększać jakoś i pewność swojego życia, posiadanie ich jest ważniejsze niż ich wydawanie.
ATEIŚCI: pieniądze nie mają "wewnętrznej, własne wartości", warte są tylko tyle ile mogę za nie kupić, zatem liczy się jedynie to ile mogę zarobić i ile mogę za to kupić. W skrócie: zarobić = wydać, bo pieniądze są jedynie środkiem płatniczym, środkiem wymiany gospodarczej.
Tutaj mamy pierwszą i jedną z najważniejszych różnic: po pierwsze dla "Wyznawców" pieniądze są czymś ZNACZNIE więcej niż przyjemnością kupowania. One są SYMBOLEM, są AKTYWATOREM, są MOCĄ, którą należy gromadzić i inwestować, po to by mieć ich więcej.
...czyli możemy śmiało powiedzieć,
6/12/2017 • 28 minutes, 1 second
Gene Simmons 2 czyli jeszcze więcej o tym jak mieć więcej!
Jako że otrzymuję bardzo dużo pozytywnego feedbacku w związku z pierwszą częścią tekstu, którego bohaterem jest Gene "Więcej" Simmons - stosując się do jego porad, zapraszam na jeszcze więcej o tym jak mieć jeszcze więcej!
Oto kolejna porcja filozofii życia i biznesu jednego z najbardziej poukładanych i najbogatszych muzyków świata:
"Przestań żyć w kłamstwie. Stań dumnie i bez żadnego wstydu czy skrępowania powiedz: 'KOCHAM GOTÓWKĘ. TO DZIĘKI NIEJ MOGĘ MIĘĆ WSZYSTKO CZEGO ZAPRAGNĘ.' Zrozum to i uwierz."
"Słowo WIĘCEJ kupiłoby samego Boga. Nawet on je lubi, gdy taca krąży wśród wiernych..."
A po co Ci WIĘCEJ pieniędzy?
"Powietrze jest za darmo. Jedzenie już nie. Czyli pieniądze są niezbędne. Im WIĘCEJ tym lepiej. Tuż po pieniądzach potrzebna może być MIŁOŚĆ. Mówię, że może być potrzebna, bo bez wątpienia nie jest niezbędna a nazywanie jej 'najpotężniejszą siłą na świecie' jest grubym nadużyciem..."
"'Miłości nie da się kupić'. Tylko biedny idiota mógł coś takiego powiedzieć..."
"Twoje jedyne narzędzia to 5 zmysłów plus intelekt. To one umożliwiają Ci zarabianie kasy. To dlatego alkohol i narkotyki są Twoimi wrogami: okradają Cię z czegoś znacznie więcej niż same zmysły. Okradają Cię z możliwości trzeźwego oglądu sytuacji, trzeźwego myślenia a nawet bycia przytomnym."
Amy Winehouse zdyscyplinowana przez Matkę Naturę...
Pragnę przypomnieć, Szanowni Państwo, że nie ma emocji bardziej destrukcyjnej niż WSTYD. Jak wskazywał nam Nietzsche, prawdziwą wolnością jest przestać wstydzić się samego siebie - czyli również tego, czego od świata chcesz. To nie ja wymyśliłem fakt (bo to jest fakt), że światem rządzą dwie siły:
siła umysłu i
siła pieniędzy
Na nasze szczęście, dziś "niskie" urodzenie nie stoi na przeszkodzie awansu społecznego i majątkowego. Większość najbogatszych ludzi świata (np. tych z listy Forbes) to ludzie, którzy dorobili się sami, w pierwszym pokoleniu. Jednak o umysł trzeba dbać - stąd kompulsywne podkreślanie przez Simmonsa absolutnego przymusu unikania gówien, które Cię osłabią i ostatecznie zabiją. Zresztą: nadużywanie tego jest bezpośrednio związane ze wstydzeniem się samego siebie. Omówiłem to szeroko w BEZWSTYDZIE.
I znajduje to potwierdzenie w tych słowach:
"System kapitalistyczny daje Ci możliwość bycia tym, kim chcesz być. I niczego więcej nie potrzebujesz od niego oczekiwać. Bo reszta zależy już wyłącznie od Ciebie!"
"Myślenie w sposób niezależny nie przysporzy Ci zbyt wielu przyjaciół. Ale zarobi Ci od cholery pieniędzy!"
"To biblioteka jest Domem Boga! Wiedza to władza, więc zamknij dziób i zostań wampirem. Wysysaj wiedzę do sucha! Odwiedzaj biblioteki. Otaczaj się ludźmi, którzy już osiągnęli sukces. Ja nigdy nie nauczyłem się niczego wartościowego mówiąc. To edukacja jest najbardziej świętą religią świata."
"Właściwie wykształcenie to Twoje zadanie. Musisz umieć przemawiać i wywierać wpływ na innych ludzi. To Ty masz próbować (a zazwyczaj nie będzie Ci wychodziło) swoich sił w przeróżnych przedsięwzięciach. Reszta to połączenie CIĘŻKIEJ PRACY, bycia we właściwym miejscu, we właściwym czasie, z właściwą ofertą - aha... i do tego jeszcze WIĘCEJ niekończącej się CIĘŻKIEJ PRACY."
Służba nie drużba (ale ktoś musi się poświęcać)
Czas na nieco kapitalistycznego darwinizmu:
"Zwycięzcy nie przyjmują słowa 'NIE' do wiadomości. W dniu, gdy nie masz nic do zrobienia, wyszukaj sobie coś do robienia. Stwórz sobie pracę, stwórz sobie zadania. Bo gdy jesteś zwycięzcą, życie polega na OSIĄGANIU. Na WIĘCEJ! Nie mniej. Nie spoczywaj na laurach. Jako zwycięzca odpoczniesz już w grobie..."
"Wbrew temu co się powszechnie sądzi, zwycięzcy nie są otoczeni innymi zwycięzcami. Z tego prostego powodu, że inni zwycięzcy są zbyt zajęci wygrywaniem i czynieniem innych wygrywających przegranymi. Bo - jak już mówiłem - zwycięzcy ZAWSZE chcą WIĘCEJ. I podkreślam - słowem kluczowym jest tutaj WIĘCEJ. Tak więc, zwycięzca jest, zazwyczaj, otoczony przegranymi. To przegrani są pokarmem wygrywających.
5/19/2017 • 19 minutes, 50 seconds
Gene Simmons czyli życie jako sztuka bezwstydnego sięgania po WIĘCEJ (również pieniędzy)
Dziś wpis nieco mniej egzystencjalny niż ostatnimi czasy, choć jego główny bohater, Gene Simmons absolutnie by się z tym nie zgodził. Gene uważa, co zaraz zobaczysz, że PIENIĄDZE, a właściwie WIĘCEJ PIENIĘDZY to droga jak najbardziej egzystencjalna.
Gene pojawiał się już tutaj i na fanpege'u ZenJaskiniowca nie raz i nie dwa, ale wiem, że w Polsce nie jest szczególnie dobrze znany, dlatego, dosłownie w paru słowach o tym kim jest i dlaczego warto go posłuchać.
To co podoba mi się z nim najbardziej to fakt, że absolutnie nie krępuje się tego kim jest i czego pragnie od życia. A tym samym wpisuje się w nurt BEZWSTYDU - czyli żądania od siebie, od innych i od świata tego, co uważa za ważne. Gene jest również jedną z niewielu postaci, która nie udaje: jest oportunistą, jest egoistą i pod wieloma względami - hedonistą, jednak z paroma bardzo znaczącymi ograniczeniami.
Jako założyciel jednego z największych amerykańskich zespołów rockowych, KISS, Gene nigdy nie pił, nigdy nie ćpał i nigdy nie palił. Nie uprawia też hazardu. Nie robi absolutnie niczego, co może pozbawić go pieniędzy lub zmniejszyć możliwości ich zarabiania. Pieniądze, więcej pieniędzy, kobiety i więcej kobiet - oto Gene Simmons. Jego majątek szacowany jest na 300 milionów dolarów a Gene łapie się w pierwszej dwudziestce najbogatszych muzyków świata.
Zobaczmy zatem co ma nam do powiedzenia w kwestii pieniędzy, zarabiania pieniędzy, oraz, oczywiście, w kwestii zarabiania JESZCZE WIĘCEJ pieniędzy.
Gene i jego prawdziwy romans, czyli z miłości do pieniędzy
"Moja filozofia jest prosta: żyję, więc chcę cieszyć się życiem a sposobem na to jest posiadanie dużej ilości pieniędzy. Bo pieniądze kupują wszystko, czego miłość kupić nie może. (...) Tak więc mam obowiązek, w tym wypadku względem siebie, by zarobić pieniędzy WIĘCEJ a nie mniej. Jeśli esencją wszystkiego co robisz, od momentu kiedy wstajesz rano do chwili kiedy kładziesz się spać, będzie pytanie: 'JAK MOGĘ ZAROBIĆ WIĘCEJ PIENIĘDZY?' będziesz absolutnie zszokowany tym, ile zdołasz ich zarobić."
Pamiętaj, że Twoja podświadomość działa na zasadzie pętli - ciągle "mieli" coś w tle. Parę rzeczy ma pierwszeństwo i priorytet - a są to między innymi pytania. W przypadku pytania, podświadomość próbuje "zamknąć" otwartą pętlę znajdując satysfakcjonującą odpowiedź. Tym samym, koncentrując się na "JAK" zwiększasz szansę otrzymania odpowiedzi, na zasadzie tego, co w psychologii po polsku nazywa się "torowaniem" a po angielsku "primingiem". W skrócie - Twój umysł świadomy wyznacza cel a Twoja podświadomość - jak snajper - szuka okazji do wykonania zadania.
"Słowo 'pragmatyczny' oznacza 'wiodący do pieniędzy.'
Obok definicji pragmatyzmu Williama James'a ("prawdą jest to co działa") definicja Simmonsa jest moją ulubioną...
"Nie chcę twojego klepania po ramieniu. Chcę twoich pieniędzy w MOJEJ kieszeni."
...czyli niekrępowana postawa przypominająca bezpośrednio kolejnego "bezwstydnego" żniwiarza pieniędzy, Conora McGregora...
Kto $zuka ten ma
"Jeśli nie jesteś gotowy mówić wszystkim wkoło kim jesteś i czym się zajmujesz, ryzykujesz porażkę. Reklamuj się! To TY jesteś swoim najważniejszym produktem! To TY znasz siebie najlepiej! A przynajmniej, powinieneś. To TY jesteś swoim największym potencjałem na zbiór najbardziej żyznych plonów jakie życie może zaoferować."
Przypominam, że bycie swoim najważniejszym potencjałem i domaganie się tego co najlepsze ma swoją cenę: musisz być autentycznie, rynkowo, coś wart(a). A więc, będąc swoim najważniejszym narzędziem, musisz rozwijać się i musisz o siebie - pod każdym względem - dbać. Przypominam, że Gene, pomimo bycia rockowcem, nie pije, nie pali i nie ćpa. Nie dlatego, że już nie może, tylko dlatego, że od samego początku podjął taka DECYZJĘ.
"Moja sugestia jest prosta: ZOSTAŃ SWOIM NAJWIĘKSZYM FANEM. Ja jestem sobą absolutnie zafascynowany (...) To JA jestem swoim bohaterem. Tak więc, jeśli Twoje 'TY' nie działa, zmień je! Zrób wszystko co trzeba! Bądź elastyczny!"
I tak,
5/17/2017 • 18 minutes, 24 seconds
Krótki wpis o problemie z alkoholem
W jednym z komentarzy na moim kanale YouTube, ktoś zapytał mnie o alkohol i o sposoby radzenia sobie z nim. Oczywiście, dodać to muszę, nie jestem specjalistą, fachowcem czy macherem od tego czym są nałogi i jakie są sposoby radzenia sobie z nimi - więc jeżli uważasz, że masz problem (albo że możesz go mieć) skorzystaj z fachowej pomocy - cokolwiek to w tym wypadku ma oznaczać.
Ale skoro razem już tu jesteśmy, oto parę moich przemyśleń i doświadczeń dotyczących tego srogiego nauczyciela - Alkohola.
A zaczniemy od gościa, który często tutaj bywa - i nie, nie jest to William James. Zaczniemy od czcigodnego Friedricha Nietzsche (będzie go dziś sporo!) i od tego oto cytatu:
"Dwa wielkie narkotyki europejskie: alkohol i chrześcijaństwo (...)" - Nietzsche, Zmierzch Bożyszcz
Panie i panowie - zacznijmy, że tak powiem - od tyłu. Otóż a mianowicie, nie wchodząc w szczegóły, w tym kontekście "chrześcijaństwo" oznacza nadwrażliwość, uczynienie ze słabości, marności, kruchości i litości głównych filarów życia społecznego. Zwrot "baranki boże" oddaje to, o czym mówi tu Fryderyk.
Fryderyk ostrzega: "Nie bądź pizdą i frajerem!"
No dobra, ale dlaczego alkohol? A to już wyjaśni nam krajan Adolfa Hitlera, Zigiego Freuda i Arnolda Schwarzeneggera, austriacki neurolog i psychiatra, o Friedricha Nietzsche się mocno wspierający, Viktor Frankl:
W przeciwieństwie do tego, co głosi teoria homeostazy, napięcie nie jest czymś, czego należy bezwarunkowo unikać, tak jak nie powinno się bezwarunkowo gloryfikować spokoju umysłu czy spokoju ducha. Pewien stopień napięcia, jaki wyzwala w nas na przykład chęć wypełnienia określonego sensu, jest człowiekowi absolutnie niezbędny i stanowi warunek zdrowia psychicznego. Tym, czego potrzebujemy przede wszystkim, jest napięcie wynikające z ukierunkowania. Freud stwierdził kiedyś, że ‘ludzie są silni dopóty, dopóki bronią ważkiej idei’.
(…) Tym, czego człowiek naprawdę potrzebuje, nie jest stan wewnętrznej równowagi, lecz raczej wewnętrzna walka, dążenie do osiągnięcia wartościowego dlań celu czy realizacji swobodnie wybranego zadania.
No proszę, proszę - co my tu mamy? Czyżby zaprzeczenie "świętego spokoju" czy też buddyjskiej nirwany - rozumianej jako gładka tafla jeziora? Rozpakujemy to już za chwilę, bo idzie całkowicie pod prąd tego co głosi się dziś powszechnie i co baranki boże, jak na baranki przystało, unisono, zgodnie i stadnie potwierdzają - a wręcz się domagają!
To NIE jest świat dla słabych ludzi...
Ze sprzedażowo-marketingowego punktu widzenia, fajnym pomysłem jest wmówić komuś, że potrzebuje dokładnie tego, czego nie tylko nie potrzebuje - albo czego osiągnąć się nie da. Pomysł jest przedni, bo ludzi dziś sporo, a prawie każdej-jeden NIE rozumie, że ból, cierpienie, niepokój, strach czy lęk są naturalnymi składnikami naszego życia. Rozumieli to natomiast tak zwani egzystencjaliści, na czele których stał - nie zgadniesz Pan(i)! - sam Nietzsche z wcześniej i nieco bardziej na wschód mieszkającym Dostojewskim.
Chłopacy rozumiały, że życie jest twarde i że właśnie na tym polega jego urok, czar i powab. Taka "szorstka przyjaźń" jak to określił niegdyś złotousty premier Leszek Miller. Urok, czar i powab, jak to elokwentnie określiłem, polega na tym, że jesteś głównym bohaterem swojego życia - i pomimo tego, że możesz mieć co do tego czasami wątpliwości - Twoje życie ma znaczenie, bo otaczają Cię inni ludzie, na których w sposób pozytywny lub negatywny promieniujesz.
Weź sobie swój ulubiony film (poza pornosami!), książkę czy choćby komiks a zobaczysz, że fabuła prezentuje się tak: główny bohater, mniej lub bardziej (nie)zadowolony ze swojego życia, musi, nagle, zmierzyć się z aktywnymi i wrażymi siłami Chaosu. Przy czym Chaos ten jest nie tylko na zewnątrz - jest również w środku. Celem z Chaosem się zmierzenia jest zaprowadzenie Porządku.
Z CHAOSU W PORZĄDEK. Z GÓWNA W ZŁOTO...
...tak oto wygląda fabuła, tak oto wygląda CEL Twojego życia.
Dostojewski kontra Nietzsche: czyli broda w Chaosie kontra...
4/12/2017 • 26 minutes, 9 seconds
O tęsknocie do osiągnięć i pragnieniu zmiany świata
A więc jest 5 lipiec 1991 roku a my przenosimy się do Hood Canal, w USA. Tak, wiem, że nie wiesz gdzie jest Hood Canal, też nie wiedziałem, ale sobie sprawdziłem i teraz już razem wiemy, że to w stanie Washington, niedaleko Seattle. To tam swój letniskowy dom mieli rodzice Billa Gates'a a mama Billa - wtedy jeszcze nie najbogatszego człowieka na świecie (ale już na liście najbogatszych) postanowiła zaprosić na obiad Warrena Buffetta. Rzecz całkowicie normalna - czyja mama nie zaprasza na obiad miliardera, prawda?
Obaj panowie stanowili swoje przeciwieństwo - Buffett, który nie miał nawet komputera udawał, że bardzo chce przyjść a Gates, szef Microsoftu udawał, że jest zbyt zajęty aby się pojawić. Nie zmienia faktu, że do spotkania doszło. Mary Maxwell Gates, bo tak nazywała się mama, jak na panią domu przystało, zabawiała towarzystwo rozmową. W pewnym momencie zadała synowi Billowi i Panu gościu Warrenu, pytanie: Czemu zawdzięczacie swój ogromny sukces biznesowy, chopacy?
Obaj panowie, unisono (czyli jednym głosem) w tej samej chwili powiedzieli: KONCENTRACJA!
Gates i Buffett udają, że są zwykli i normalni [foto Zuma Press]
Teraz: problem z koncentracją jest taki, że zawsze się na czymś koncentrujesz. Zazwyczaj nie na tym co trzeba i zazwyczaj głębia Twojego skupienia jest na poziomie muchy owocówki - ale jednak. Mózg - a będziemy odróżniali tutaj mózg od umysłu - musi ciągle na czymś się skupiać. To AD w ADD czy ADHD - czyli Attention Deficit (deficyt uwagi) to oksymoron. Ale oczywiście wiadomo o co chodziło - i Warrenu i Billu chodziło o to, co nauki wschodu nazywają "jednopuktowością" a co guru zarządzania, Peter Drucker nazywał "monomaniakalnością."
W wielkim skrócie, chodziło to, że chłopaki mieli swój cel, czyli swoją intencję i na tej intencji się skupiali. Ponieważ - generalnie - otrzymujesz to na czym się koncentrujesz, jako że skupiali się na zarabianiu pieniędzy (ewentualnie na zwiększaniu udziałów w rynku) dostawali to co chcieli.
Dusan Djukich, pół żartem - pół serio ale całkowicie genialnie stwierdził, że my dziś nie mamy problemu z Attention Deficit Disorder (czyli ADD) tylko z INTENTION Deficit Disorder - deficytem nie atencji a intencji, z brakiem wizji, brakiem motywu przewodniego dla naszego życia. Z brakiem misji, której się - świadomie - oddajesz. I, niestety, mam przykrą możliwość obserwowania teraz, wśród ludzi mi bliskich, czym takie gówno się kończy. Bo gdy tracisz z oczu SWOJĄ prawdziwą wizję, swoją intencję (lub gdy jej po prostu nie masz) zaczynasz zajmować się celami zastępczymi - rozpraszaniem, rozpieprzaniem i autosabotowaniem.
Ale, teraz, przenosimy do starożytnej Grecji, gdzie poznajemy trzech braci: Erosa, Himerosa oraz Potosa (nie, nie pAtosa, tylko pOtosa, tam jest O a nie A!). Erosa zna każden jeden: bóg miłości i seksualnej namiętności. Himeros, ciut mniej znany, był od miłości i pożądania niespełnionego. Natomiast nam - dla naszych potrzeb - potrzebna jest uwaga na Potosa: bo on, owszem, jest i od miłości i od namiętności - ale pod kątem tęsknoty, pragnienia, dążenia i marzenia.
Potos, kaleki, ale wciąż z jajami!
Dziś, Potos, pisany czasami jako Pothos, kojarzony jest z Aleksandrem Wielkim - jednym z największych przywódców i zdobywców w historii świata. Jim Morrison z The Doors wzorował na Aleksandrze Wielkim swój look - patrz włosy i lekko przechylona na bok głowa. Ale dlaczego Potos kojarzony jest Iskanderem (bo tak Aleksandra Wielkiego wciąż nazywają Arabi...)?
"BYĆ ACHILLESEM SWOICH CZASÓW
Aleksander pragnie być Achillesem swoich czasów. Pełna symbolicznych gestów wyprawa na Persję ma być powtórzeniem wyprawy trojańskiej, a zarazem - poprzez nawiązanie do najazdu Kserksesa na Grecję - wznowieniem wojny Europy z Azją (...) W rezultacie armia Aleksandra przemierzy 22 tysiące kilometrów na trzech kontynentach i powstanie państwo o niespotykanym dotąd zasięgu w dziejach świata.
Dlaczego jednak Aleksander wyrusza na podbój Persji, a potem innych krain?
Starożytni biografowie,
3/6/2017 • 34 minutes, 43 seconds
BERNIE ECCLESTONE: O tym, że sukces zależy od dyktatorskich skłonności
W wieku raptem 86 lat, z majątkiem szacowanym na jedyne 3-5 miliardów $ i tylko po prawie 40 latach trzymania za jaja KILLERÓW z F1 odchodzi jej KRÓL - Bernie Ecclestone. Możemy być pewni, że Bernie nie jest kolesiem, który żyje jedynie wspomnieniami. Odchodzi nie dlatego, że chce - tylko dlatego, że musi. Formula One Group została sprzedana za 4,4 miliarda dolarów...
100% narcystycznego przywódcy
A oto parę biznesowych lekcji Berniego:
Bez ZYSKU nie ma zabawy
KONFLIKT jest naturalnym składnikiem zarabiania $$$
Istota WYGRYWANIA polega na bezwzględności i wyczuleniu na słabość
(ich słabości są Twoim wywyższeniem i okazją)
Niczego nie oddawaj bez WALKI
(patrz #2)
Twoja REPUTACJA jest ważniejsza niż $$$
(szczególnie jeśli to reputacja twardego i bezwzględnego gracza)
SUKCES zależy od dyktatorskich skłonności
(narcystyczny lider!)
Wzbudzaj PODZIW i TRWOGĘ
NIGDY się nie poddawaj. MUSISZ WYGRYWAĆ!
SZCZĘŚCIE polega na WYGRYWANIU za wszelką cenę
Czarodziej przepełniony pasją...
Parę cytatów KRÓLA Killerów:
"Pieniądz nigdy nie kłamie."
"Pokażcie mi kogoś, kto umie przegrywać a ja pokażę wam prawdziwego przegranego."
"Największa szansa leży w znalezieniu graczy, którzy mają pecha. Uwielbiam grać przeciwko pechowcom."
"Szczęście ogranicza się do patrzenia jak szalone ryzyko materializuje się i stawka idzie w górę."
"Tocząc boje wolę bliskie, ciche zapasy od hałaśliwej otwartej wojny."
"Nie wściekaj się - zemścij się."
"Nie lubię być na końcu czegokolwiek!"
"Jedyną przeszkodą na drodze do zrobienia tego tak jak trzeba są ludzie. Twój sukces zależy więc od Twoich dyktatorskich skłonności.
"Jeśli nie umiesz jeździć na dwóch koniach nie powinieneś pracować w cyrku."
"Najpierw wejdź do gry, potem wzbogać się a na końcu zostań uczciwym człowiekiem." [powiedziane żartem, a może nie...]
"Pieniądze mnie nie napędzają. Są produktem ubocznym, nie moją ambicją, choć miarą mojego sukcesu jest właśnie forsa."
"Jestem wystarczająco arogancki, żeby wiedzieć, że postępuję słusznie."
"W tej grze robisz to czego chcesz a nie to, czego oczekują od Ciebie inni. Nie wolno się poddać. Musisz wygrywać."
"W życiu większość rzeczy zależy od wyczucia czasu."
"Nie jestem małą dziewczynką i wierzę w walkę o to co słuszne."
"Mam gdzieś co myślą o mnie ludzie. Wykonuję swoją robotę najlepiej jak umiem."
"Ból jaki czuję w związku z porażką jest wielkim bodźcem do wygrywania. Po prostu kompletnie nie umiem przegrywać."
Nawet pobicie jest okazją do zarobienia!
Oraz kilka cytatów o nim:
"Silna potrzeba dominacji, sukcesów i wygrywania."
"Wygrywanie za wszelką cenę jako główna wartość i główne źródło szczęścia."
"Jego sukces zależy od zduszenia woli oponenta."
"Gra w jednoosobowej drużynie i żąda bezwzględnej lojalności."
"Nie znosi być upokarzany."
"Bezwzględność przysłonięta zaraźliwym entuzjazmem."
"Całkowita szczerość jest mu oba."
"Sentymenty uznaje za słabość."
"Wie czego chce i nie znosi sprzeciwu."
"Uwielbia toczyć bitwy."
"Zawsze chętny do walki o potwierdzenie swojej pozycji."
"Działa bardzo szybko."
"Zysk i interes własny zawsze na pierwszym miejscu."
"Źródłem jego fortuny jest wykorzystywanie słabości konkurentów."
"Niczego nie oddaje bez walki i za darmo."
[Cytaty pochodzą z książki Toma Bowera "Formuła 1 to ja. Bernie Ecclestone". Wyd. Marginesy, tłumaczenie: Anna Gralak]
Jeśli znasz już mój najbardziej niepoprawny politycznie program TRUMPNOZA! Królowie, killerzy i frajerzy znajdujesz w postaci Berniego 100% potwierdzenia o tym co mówiłem przy okazji Prezydenta Donalda J. Trumpa i narcystycznych przywódców opisywanych przez Michael Maccoby. Zrozumienie tego jacy są narcystyczni przywódcy pozwoli Ci zrozumieć sukces. Zrozumienie sukcesu znacznie zwiększy szansę na to, że go osiągniesz.
Jeśli nie znasz jeszcze TRUMPNOZY! i obce są Ci pojęcia królów, killerów, frajerów, pojęcie narcystycznego przywództwa i Dekalogu Trumpa i roli konfliktu oraz gniewu w osiąganiu sukcesu -...
1/24/2017 • 19 minutes, 35 seconds
Być jak Conor McGregor
Zanim przejdziemy do tego JAK ROBI SUKCES największa obecna gwiazda MMA - o ile nie sportu w ogóle - parę malutkich wyjaśnień.
Oczywiście nie chodzi o to, żeby być jak Conor - bo w życiu nie chodzi o to, żeby być jak ktoś inny. Właściwy tytuł powinien brzmieć "Jak tworzyć siebie i swoje życie w oparciu o to co robi Conor McGregor" ale ten tytuł jest po pierwsze za długi a po drugie mniej sexy a mi zależy na tym, by jak najwięcej ludzi skorzystało z tego co opiszę. Przez skorzystanie mam na myśli nie tylko przeczytanie czy posłuchanie ale ZASTOSOWANIE w swoim życiu. Wiedza, której nie wcielamy w czyn to zwykła mentalna masturbacja i przykład ukrytego strachu (bo "lenistwo" jest strachem o czym nieco później).
KONFRONTACJA czy autosabotaż?
Drugi element do wyjaśnienia to to, że jest absolutnie niezbędnym posiadanie swoich idoli, ludzi, których podziwiasz i którzy Cię inspirują. Mówił o tym Robert Mooore i mówiłem o tym sporo ja na seminarium z męskich archetypów, które możesz kupić tutaj. I nie chodzi o to, żeby wpadać w kompleksy poprzez głupie porównywanie się. Ludzie, którzy są dla Ciebie inspiracją są jak latarnia morska. Latarnia morska nie jest po to, żeby statki ślepo i bezmyślnie płynęły prosto na nią rozbijając się. Jest ona punktem odniesienia, świeci światłem, które pozwala Ci przemieszczać się we właściwym kierunku.
Obserwuję i uczę się od innych, jednak skupiam się na sobie. Bo zwycięzcy koncentrują się na tym, co mogą kontrolować - Conor McGregor
Tak więc, powtarzam jeszcze raz - nie chodzi o to, by być klonem. To nie ma sensu. Chodzi o to, by poznać mechanizmy a potem STWORZYĆ SIEBIE w oparciu i sprawdzone modele. Zresztą sam McGregor przyznaje, że wzorował się w wielu aspektach i na Alim i na Mayweatherze. A jednocześnie pokazuje nam - co jest dość logiczne jak sam(a) mi zaraz przyznasz - że bycie unikalnym polega na byciu unikalnym a nie byciu wtórnym.
Kto mnie inspiruje? Ludzie, którzy działają na przekór szansom, którzy robią to, czego nikt nie zrobił wcześniej. Tytani pracy, którzy gonią za marzeniem niezależnie od ceny - Conor McGregor
Pokaż idoli a powiem Ci kim jesteś
Dlatego, jeśli pozwolisz, zobaczymy teraz szkielet sukcesu Conora McGregora.
Najważniejszą podpowiedź, w jednym z wywiadów, dał nam jego trener, mentor i przyjaciel - John Kavanagh. Zapytany o powód astronomicznego wzlotu Notoriousa, powiedział, że przyczyny są 3:
Postawa
Osobowość
Pracowitość
I właśnie w oparciu o ten podział przeanalizujemy sobie to co robi i to JAK ROBI SIEBIE Conor McGregor. Fantastyczny to podział i nie wiem komu mam dziękować za niego bardziej: błyskotliwości tego trenera czy mojej nieustępliwości w poszukiwaniu coraz nowszych materiałów i wyjaśnień sukcesu wielkich ludzi. W każdym bądź razie nieważne - ale ważne jest to co następuje.
POSTAWA: oryginalnie, Kavanagh użył słowa "MINDSET", które można przetłumaczyć zarówno jako postawę jak i nastawienie czy sposób myślenia. I już Ci mówię dlaczego zdecydowałem się na to pierwsze. Nastawienie wydaje mi się być bardziej kontekstowe, bardziej sytuacyjne. Postawa - tak jak ja to czuję (a jesteśmy gatunkiem, który CZUJE znaczenie słów, o czym nieco później) jest bardziej prosta, bardziej czarno-biała i bardziej totalna. Wyjaśnijmy to sobie, bo jest to koncepcja która - obiecuję Ci to - ZMIENI TWOJE ŻYCIE i to już za chwilę.
Ale zanim zmienimy razem Twoje życie, na chwilę przenosimy się do USA, do Arizony, gdzie mieszka i żyje (bardzo dobrze żyje, na wszystkich poziomach dodajmy) człowiek, o którym nigdy nie słyszałeś: Steve Hardison.
Steve Hardison - nie tylko Conor umie się ubierać!
Steve Hardison jest coachem (takim od coachingu), który nie przez przypadek nosi przydomek THE GREAT lub THE GREAT ONE - bo w tym pretensjonalnym biznesie jest właśnie latarnią, która świeci prawdziwym, ożywczym światłem. Hardison, z którym współpraca roczna kosztuje nawet 1 milion dolarów a chętni czekają w kolejce nawet do 5 lat pracuje głównie w oparciu o POSTAWĘ.
12/1/2016 • 50 minutes, 22 seconds
O intencji, życiu z premedytacją i wyścigu szczurów
A dziś, altruistycznie Wam służący Wujek Rafciak opowie o tym jak ustawiać swoją intencję, opisze strukturę skutecznego działania w realnym świecie a nawet podpowie, jak być górą w wyścigu szczurów a nawet niezależnie od niego. Swoją drogą - co za koszmarna metafora. Wyścig szczurów. Fatalna. Jeśli wypisujesz się z udziału, swoją nieporadność i lęk maskując obojętnością i "moralną wyższością", przyglądasz się temu jak głupsi od Ciebie zyskują. Twoim kosztem zazwyczaj. Wszak nie jesteś szczurem, czyli stworzonkiem podłym i plugawym. No a jeśli bierzesz udział, to co, nagle stajesz się zapchlonym gryzoniem?
Skoro był Król-Jaszczur, to może być i Król-Szczur! Jacyś chętni?
(Będę używał formy męskiej, ale wpis dotyczy kobiet, mężczyzn a nawet tych niezdecydowanych!)
Tak więc metafora wyścigu szczurów jest fatalna. W ogóle warto zwrócić uwagę swoje na metafory bo przechodzą one podprogowo. I jest prawdą - do pewnego stopnia - że Twoje metafory będą decydowały o Twoim życiu. Zatem polecam ostrożność. Bo jest różnica pomiędzy "wyścigiem szczurów" a sprawdzaniem i rozwijaniem swojej inteligencji emocjonalnej i społecznej. Prawda? Nagle ze szczura stajesz się oświeconym badaczem. To się nazywa przeramowanie, tak przy okazji. Jedna z ukochanym tajnych broni polityków. Ale o tym już przy innej okazji, bo mamy dziś sporo materiału do przerobienia.
Jakiś czas temu ktoś kogo dobrze znam napisał do mnie w związku z przykrościami, jakie spotykają tę osobę w pracy. Pracy w korporacji dodajmy. Akurat byłem w trakcie pisania posta o intencji i życiu z premedytacją - więc postanowiłem temat połączyć w kontekście pracy. Oczywiście nie musisz być na etacie - każdy znajdzie tu coś dla siebie. A dlaczego?
A dlatego, że jak już wielokrotnie wspominałem, życie jest rywalizacją (uwaga - metafora!), życie jest konfliktem (uwaga - metafora!) a nawet życie bywa wojną (uwaga - kolejna metafora!). Dodatkowo, jeśli nie jesteś tu pierwszy raz to wiesz, że nie zajmuję się tym jak być "powinno" tylko tym jak jest i jak byś chciał, żeby było. Niewiele rzeczy odbiera życiową skuteczność tak bardzo jak ciągłe życie w oparciu o to co być "powinno".
Mijają wieki a nic się nie zmienia! Ale teraz MASZ WYBÓR!
Niezależnie od tego czy wierzysz w Boga, bogów, siły wyższe, chaos, losowość czy też w nic nie wierzysz - świat ma totalnie w dupie co akurat Ty sądzisz, że być powinno. Nikogo to nie interesuje. I powiem więcej - Ciebie też nie powinno. Im bardziej otworzysz się na to co jest, tym większą skuteczność masz szansę osiągnąć. Słowo "powinno" jest naprawdę debilizmem i źródłem niemocy. Sprawia, że żyjesz w świecie iluzji krocząc nieuchronnie do świata fantazji. Mówiąc inaczej, zaczynasz być frajerem. Temat ten omówiłem w tym wpisie.
Tak więc, to co być "powinno" nie ma znaczenia. Ale znaczenie ma to, co Ty chcesz, żeby było. Jesteśmy tu tylko na chwilę, więc warto być świadomym swoich prawdziwych wartości (o czym nieco później), i przeżyć życie mając możliwie jak najwięcej radochy (i NIE mówię tu o autosabotażu i marnowaniu swojego czasu czy zdrowia) przy minimum kompromisów.
Tak więc, ważne jest to czego chcesz, a to czego chcesz wynika z tego, czego podświadomie pragnie nasz gatunek. Bo, musisz zapamiętać to na zawsze: struktura determinuje funkcję i nasza biologia jest przeznaczeniem a to oznacza, że - o, znowu metafora! - wyżej dupy nie podskoczysz. Przykro mi to stwierdzić, ale natury ludzkiej nie da się zmienić (ale dzięki temu możemy czerpać gotowe wzorce sprzed setek lat i zwiększać swoją skuteczność - widzisz, znowu przeramowanie!)
Jeśli nie może być przyjemnie, niech chociaż będzie KORZYSTNIE!
Tak więc 3 elementy, których pragniemy podświadomie to:
korzyść
wpływ
kontrola
Jak bardzo lubisz dostawać od życia po dupie? Jak bardzo lubisz tracisz to co już masz? Jak bardzo lubisz czuć bezradność patrząc jednocześnie jak inni zyskują? Nie za bardzo? Zatem korzyść została omówiona. Przy okazji korzyści ważne jest jeszcze to: wszyscy,
10/26/2016 • 39 minutes, 3 seconds
O tym jak zmienić przekonania innych ludzi
Ostatnio na fanpage'u ZenJaskiniowca zamieściłem post o tym, że to dogmaty są naszym ukochanym narkotykiem, którym żywimy się w dzień i w nocy. Swoją drogą - jeśli jeśli nie polubiłeś mojego fanpage'a to polecam zrobić to teraz, chociażby dlatego, że tam materiały dodaję (niemal) codziennie a tu, na blogu, rzadziej.
No więc ktoś napisał do mnie jak poradzić sobie z rosnącą frustracją na otaczające narzekanie i czarnowidztwo. Otóż odpowiedź dla niecierpliwych podam od razu a potem ją rozwinę. Jak sobie poradzić? Prosto. OLAĆ. Olać dokładnie tak jak wszystko, na co nie można mieć wpływu.
A dlaczego nie można mieć wpływu? Przejdźmy zatem do sedna, jeśli pozwolisz!
Oczywiście, można wyjść z jeszcze bardziej frustrującego założenia, że ludzie są logiczni, że są racjonalni i że można mieć wpływ na wszystkich i na każdego. Problem polega na tym, że ani nie jesteśmy logiczni, ani nie jesteśmy racjonalni ani nie możemy mieć wpływu na wszystkich i na każdego. I kiedy piszę, że nie jesteśmy logiczni i racjonalni to nie puszczam do Ciebie oczka udając skromność. Nie jesteśmy (i oni i ja i Ty) bo nie jesteśmy. Koniec kropka.
Struktura determinuje funkcję mój przyjacielu. Biologia jest naszym przeznaczeniem. Nie ja (i nie Ty) wymyśliliśmy ten gatunek oraz to, jak działa nasz mózg i układ nerwowy. A działa tak, że wiele elementów - kluczowych elementów - jest podświadomych. Słowo podświadomość niewinnie sugeruje to, że procesów tych nie jesteśmy świadomi a gdy nie jesteśmy czegoś świadomi, nie możemy na to wpływać (no dobra, to nie do końca prawda, ale rysuję tutaj grubą kreską, ok?).
EPO - w zanadrzu każdego szanującego się Czarodzieja!
Więc pierwsze i najważniejsze założenie pozwalające na utrzymanie jako takiej normalności w tym domu wariatów brzmi: nie jesteśmy gatunkiem logicznym i racjonalnym. Podobnie jak sportem wytrzymałościowym, ludźmi też rządzi EPO. W tym wypadku EPO to mój skrót od (jak chcesz być autorytetem to musisz stworzyć swojego skróta, zwanego akronimem):
Emocje
Percepcje
Odczucia
"Logika" i "rozsądek" służą temu, by usprawiedliwić zachowanie, które zostało napędzone automatycznie przez nasze emocje, nasze percepcje (mentalne obrazy czy symbole) oraz odczucia. Moment, w którym zrozumiesz, że cały czas masz do czynienia (również wewnętrznie) z ubranym i rozgadanym ZOO, staje się momentem, w którym łapiesz nieco kontaktu z rzeczywistością.
Gatunek myślący...
Doskonale, pierwsze założenie za nami.
Kolejne bardzo, bardzo ważne założenie to zrozumienie, że każdy z nas jest w biznesie ochrony swojego ego czy też poczucia własnej wartości. Co jest bardzo, bardzo ważne, bo jak rozumiesz już z punktu pierwszego, jesteśmy organizmami psycho-biologicznymi, czyli bardzo łatwo skrzywdzić nas emocjonalnie. Pojawiają nam się również 3 problemy:
Opinie = Fakty: po pierwsze, jako że ludzie myślą skrótami, całkowicie nie odróżniają tego co jest opinią od tego co jest faktem. Dla nich faktem jest wszystko co myślą, co czują i co "wiedzą" (czyli co "myślą", że wiedzą). Co prowadzi nas do kolejnego problemu, czyli do...
Moja rzeczywistość = jedyna rzeczywistość: gdy opinie stają się faktami, faktem staje się to, że ich rzeczywistość staje się tą jedyną obowiązującą. Spytaj w Korei Północnej. Czyli: jest tak jak JA "wiem" i koniec!
Co z kolej prowadzi nas do kolejnego wniosku a mianowicie do takiego, że próba zmiany poglądów nie oznacza jedynie próby zmiany poglądów tylko bezpośredni atak na ego, poczucie wartości (a zatem na poczucie bezpieczeństwa) i na cały świat de facto. Ludzie może i wybaczają wiele, ale nie to, że ktoś zabiera im poczucie bezpieczeństwa.
House z wrodzonym sobie optymizmem, ale jedynie w 80% poprawnie!
Bardzo pomaga w tym kolejna przypadłość naszego jakże uroczego gatunku, czyli to, że, dla większości ludzi słowa są bardziej rzeczywiste niż sama rzeczywistość. To dlaczego najlepsi politycy, sprzedawcy, oszuści i uwodziciele są mistrzami w posługiwaniu się językiem.
10/6/2016 • 17 minutes, 30 seconds
Możesz więcej! Męskie archetypy w służbie skuteczności
Spójrzmy prawdzie w oczy: Disney nas oszukał. Dlaczego? Nie potrzebujesz pogodnego, roześmianego "szczęścia". Szukasz władzy. Szukasz kontroli. Skąd wiem? Zaraz się dowiesz.
Jesteś tu bo poszukujesz. Czytasz to, bo chcesz czegoś WIĘCEJ. A wszystko sprowadza się do skuteczności. Wszystko sprowadza się do tego ile masz władzy. I nie mówię o władzy w kontekście stanowisk - tylko o władzy nad sobą i nad środowiskiem zewnętrznym. Bo im więcej władzy, tym więcej kontroli. A kontrola jest świętym Graalem życia. I o ile nie jest możliwe, żeby mieć pełną kontrolę zawsze i nad wszystkim - całkowicie możliwe jest, żebyś MÓGŁ WIĘCEJ. Bo MOŻESZ WIĘCEJ!
Czy istnieje pomiędzy nami jakaś inna różnica niż ta pomiędzy możnością a niemożnością, możnymi a niemożnymi? - Max Stirner
Wierzę w modele. Święcie wierzę w modele. Dlaczego wierzę w modele? Bo modele to struktura a struktura zmniejsza ilość chaosu, zwiększając tym samym ilość porządku. Im więcej porządku tym więcej kontroli. Tym więcej władzy nad sobą i nad światem zewnętrznym. To właśnie o tym mówi powyższy cytat - jedyna różnica to ta, pomiędzy tymi którzy mogą a tymi, którzy nie mogą. Dobre modele, dobre struktury, dobre systemy sprawiają, że MOŻESZ WIĘCEJ!
Pozwól, że podam Ci przykład. Spójrz na poniższą ilustrację.
Na czym się koncentrujesz? Co potrafisz? I co o sobie sądzisz?
Po raz pierwszy w życiu masz okazję poczuć się jak łódź podwodna. Absolutnie tradycyjnym modelem patrzenia na naszą psychikę jest podział na to co świadome i na to co podświadome. Dobry podział, bardzo prosty i bardzo wygodny model.
Ale...
Jeśli skierujesz swoje małe, kaprawe oczęta na prawo, zobaczysz jeszcze element obrazu siebie. A i owszem - obraz siebie jest elementem naszej podświadomości, jednak jest tak ważny, że akurat w tym modelu został wyodrębniony.
Zatem jeszcze bardziej dokładny model - a więc model dający nam więcej władzy / kontroli nad sobą i środowiskiem zewnętrznym - wygląda tak:
część świadoma (to na co zwracasz uwagę)
część podświadoma (Twoje umiejętności)
obraz siebie (Twoja wewnętrzna reputacja)
Parę tygodni temu byłem niezwykle uprzejmy popełnić post o jednym z 3 wielkich kotów psychoanalizy: Alfredzie ‚McAlfie” Adlerze. Dziś, bliżej przyjrzymy się bardziej znanemu, ale wciąż za mało docenianemu Carlowi Jungowi. Wewnętrzna ksywa: Pimpin' Gustav (szczegóły ksywy w linku powyżej).
Jak na współwłaściciela fabryki luksusowych zegarków przystało, Pimpin' Gustav obczajał świat w zegarmistrzowską precyzją. Spojrzał więc na klasyczny model świadomości - podświadomości jednostki i powiedział: "Joł, joł, joł madafakaz! Czegoś tutaj brakuje!" (istnieją zarówno świadki jak i poważne źródła historyczne, potwierdzające całym swoim autorytetem, że autentyko tak powiedział. Jak bym cyk-cyk!).
No więc, jak już wspomniałem, powiedział: "Joł, joł, joł. O czymś zapominacie! Przecież jest jeszcze jedna siła, która działa na tę łódź. I jest to siła zewnętrzna. To WODA!" W sumie dość logiczne, sam przyznasz, prawda?
Dla niego tą wodą było to co nazwał podświadomością zbiorową - a dokładniej rzecz ujmując: archetypy.
Przyznasz, że woda wyszła mi profesjonalnie!
I tym samym zrodził się model - nomen omen - jeszcze bardziej głęboki. Pojawił się nowy element. Element, który - jak to mówią - zmienia wszystko. I o ile czasami robię sobie tutaj podśmieChujki (archetyp Kochanka swoją drogą) to serio nie rozumiem, dlaczego model ten nie jest szerzej znany.
A więc czas to zmienić. Bo jeśli skumasz archetypy, skumasz siebie: przeszłego i obecnego. Oraz będziesz miał klocki (ok, klocek to niewłaściwe słowo w artykule kierowanym do facetów, sorry!) żeby zbudować skutecznego siebie.
To co najważniejsze do zrozumienia i zapamiętania na tę chwilę to to, że archetypy to zewnętrzne siły, które non stop wpływają na Twoją psychikę. Tak samo jak wpływa na nas ciśnienie atmosferyczne, temperatura otoczenia czy grawitacja. A żeby zacząć latać, musisz zrozumieć i wykorzystać grawitację.
9/1/2016 • 26 minutes, 2 seconds
O Twoim największym strachu i przyjemnym poczuciu mocy
Każdy coaching, każde szkolenie zaczynam od tych elementów, które rządzą naszym zachowaniem na poziomie nawet nie podświadomym - ale wręcz biologicznym.
Po pierwsze rządzi nami Zasada Homeostazy - czyli przywracania równowagi. Co jest tą równowagą - inna sprawa, mówimy tu o elementach tak różnych jak pH, temperatura ciała, metabolizm, poziomy hormonów czy enzymów ale i to co nazywa się popularnie "osobowością" czy "strefą komfortu". W skrócie - bardzo źle znosimy poczucie braku kontroli i nierównowagi.
Po drugie rządzi nami Zasada Przyjemności - Freud ją tak nazwał a mi się ta nazwa podoba, więc używam. Chodzi o to, że uciekamy od bólu i dążymy do przyjemności czy rozkoszy. Co jest tą przyjemnością, rozkoszą i bólem - jak już się domyślasz - to oddzielna historia. W trybie domyślnym, jako, że jesteśmy gatunkiem, który nie lubi ryzyka i obawia się straty (patrz Zasada Homeostazy) przyjemność oznacza mniejszy ból a nagroda oznacza NIE bycie ukaranym. Prościej - dla większości "przyjemność" to mniej cierpienia.
Trzecim elementem jest Zasada Warunkowania - i odnosi się do warunkowania klasycznego, czyli wracamy tutaj do omawianego już przeze mnie Pawłowa i jego śliniących się psów. Wyrabiamy sobie - w sumie nazbyt optymistycznie to napisałem, sorry - wyrabiane są nam automatyczne skojarzenia. Rzecz bardzo wygodna, bo można pozostać w pół śnie i nie myśleć. Więc działamy na zasadzie prostych skojarzeń. Typowy przykład: zielone światło - można; czerwone światło - nie można. Wszystko jest warunkowaniem, bo robiąc coś albo wzmacniasz warunkowanie już istniejące (kolejny papieros) albo zaczynasz wyrabiać nowe (klinowanie z rana po ciężkim meczu Euro).
Przy okazji Zasady Homeostazy lubię mówić o niej jako o Potrzebie Kontroli - potrzebie biologicznej, dodajmy. Mało to popularne, bo jesteśmy warunkowani (patrz Zasada Warunkowania) do tego, że kontrola jest zła, że to inni, ci duzi ją mają - a my nie jesteśmy od tego, żeby kontrolować, tylko od tego, żeby pokojowo współistnieć z naszymi towarzyszami (nie, wróć, nie ma już przecież towarzyszy...) - więc z naszymi współpasażerami w tej podróży zwanej życiem.
Bo widzisz - celem każdego celu jest chęć zwiększania (lub utrzymania) kontroli. Tako rzekł Hyatt a ja za nim wziąłem i powtórzyłem. Ale tylko ze 394 razy! Nie dowierzasz? OK. Po co to czytasz? Chcesz się czegoś dowiedzieć, nauczyć? A po co chcesz się dowiedzieć i nauczyć? Żeby zwiększyć swoją percepcję kontroli nad życiem, nad sytuacją, nad ............ <--- se wstaw co chcesz. Mówisz, że czytasz bo się nudzisz, albo jesteś tu przypadkiem? OK. Więc skoro się nudzisz, czytasz by zwiększyć kontrolę nad swoim stanem wewnętrznym: nudzić się mniej a może nawet czymś zainteresować.
Poprzestańmy nad tym że, jak mawia Charlie Munger: "Ja Ci coś powiem a Ty się z tym zgodzisz, bo Ty jesteś bystry i rozsądny a ja mam rację." No więc celem każdego celu jest zwiększenie kontroli.
Wspomniany Charlie Munger, którego można śmiało nazwać współczesnym geniuszem, uwielbia kolekcjonować psychologiczne błędy poznawcze - a potem wykorzystywać je do zarabiania pieniędzy inwestując czy prowadząc swoje biznesy. Jednym z nich jest Efekt Krugera-Dunninga (nie mam pojęcia dlaczego tylko w Polsce zamieniono ich nazwiska miejscami, bo wszędzie nazywa się to Efektem Dunninga-Krugera - ale u nas wiele rzeczy jest popierdolone, nie poradzisz). Efekt ten mówi nam - upraszczam to tutaj nieco: że matoły przeceniają swój poziom umiejętności i zdolności (nawet nie wiedzą, ile jeszcze nie wiedzą) natomiast ludzie kompetentni niedocenianą swoich możliwości i umiejętności.
Jeśli zauważyłeś, że tam gdzie chcesz się spełniać głupsi od Ciebie są dużo dalej a Ty wciąż uważasz, że musisz się douczać - to właśnie Efekt Krugera-Dunninga. Ich ignorancja daje im ogromną siłę, bo najzwyczajniej na świecie nawet nie wiedzą, ile nie wiedzą - co sprawia, że mają wrażenie, że wiedzą wszystko. Co zgrabnie podsumował Mark Twain:
My, oczywiście,
6/11/2016 • 24 minutes, 13 seconds
Czego uczy nas Król-Wojownik Muhammad Ali Wielki
Jest w filmie "I Am Ali" taka scena, kiedy Mike Tyson mówi:
Nie da się naprawdę wyjaśnić jaki jest Ali. Nie ma słów, które potrafią to określić. Nawet słowo "wielki" tego nie oddaje. Trzeba by stworzyć jakiś nowy wyraz.
A najbardziej zabawne jest to, że wszystko zaczęło się, kiedy w wieku 12 lat ktoś ukradł mu rower marki Schwinn. Przypadek (lub Przeznaczenie) sprawił, że najbliższy policjant był trenerem boksu. I tak oto gówno zostało zamienione w złoto (nazywam to Alchemią Życia) a gniew, dzięki nakierowaniu go i dzięki zdobyciu odpowiednich umiejętności, zastąpiła duma. Trener dał szansę uczniowi a uczeń dał szansę sobie - co prowadzi nas do pierwszych dwóch lekcji:
nigdy nie wiesz co jest dobrą a co zła wiadomością
gniew jest potężną energią, którą można konstruktywnie wykorzystać
Tu możesz zobaczyć jak wykorzystać gniew by pokonać poczucie wstydu, winy i apatię:
https://www.youtube.com/watch?v=IfnaxZpHEJ0
O wstydzie, winie i apatii wspominam nie przez przypadek. Umówmy się: urodzenie się w 1942 roku w stanie Kentucky, jako czarny dzieciak, nie było najlepszym polem startowym do światowej kariery i do zostania - jak się okazało - najbardziej znanym Amerykaninem w historii. Jednak Cassius Marcellus Clay (bo tak się nazywał zanim zmienił imię i nazwisko, o czym nieco później) łączył w sobie dwa rzadko występujące wspólnie żywioły: chęć do uczenia się połączoną z chęcią sprawdzenia w wyniku robienia.
Był typem studenta. Chciał wiedzieć jak zawodowcy trenują, jak jedzą, ile kilometrów przebiegają. Chciał wiedzieć absolutnie wszystko.
Tak mówi o nim jego trener w świecie boksu zawodowego, Angelo Dundee.
Lekcja: głęboka wiedza i głęboka nauka NIE wykluczają się - one się wzajemnie nakręcają!
Przy okazji - jako osoba łącząca w sobie to co przeciwstawne i paradoksalne, ten sam pokorny student boksu był jednym z najbardziej wyszczekanych sportowców w historii. Podczas walki w Anglii pojawił się w koronie na głowie. Na pytanie dlaczego, odpowiedział:
Bo jestem królem! Rozumiem, że macie królową, ale nie macie przecież króla.
21-letni czarny chłopak z zadupia w USA ogłasza się - pół żartem, pół serio - przez kamerami telewizyjnymi, królem Anglii!
Moją jedyną wadą jest to, że nie zdaję sobie sprawy z tego, jak jestem wspaniały - Ali
Lekcja? Życie jest zbyt krótkie, by nie mieć o sobie przesadnie dobrego zdania! (jak twierdzi Gene Simmons).
Skąd to połączenie pokory w pracy i uczeniu się z megalomanią i nonszalancją? Z wglądu. Ze zrozumienia, że boks, a szczególnie boks zawodowy, to nie tylko sport ale i show-business, gdzie show generuje biznes a biznes pozwala na jeszcze większe show. I znowu dostajemy jeszcze więcej uczenia się i stosowania tego czego się nauczyło - Ali był zainspirowany zapaśnikiem o ksywie Gorgeous George (Boski George), który pozował na największego dandysa w swojej branży. Gorgeous George był zawodnikiem, którego publiczność kochała nienawidzić. Budził skrajne emocje, więc wyprzedawał bilety...
https://www.youtube.com/watch?v=iPser68hiT0
Mówiąc inaczej - Gorgeous George - a za nim Muhammad Ali grali w zupełnie inną grę. Wiedzieli, że im bardziej nie cierpi ich część publiczności, tym bardziej kocha i potrzebuje ich część pozostała. Do sportów które nie kojarzyły się ze szczególną finezją wprowadzili elementy manipulacji i wojny psychologicznej. Przy czym - co trzeba mocno podkreślić - Ali stworzył sobie nową osobowość: dopasowaną do kontekstu, czasów i potrzeb.
Jeśli chcesz pogadać z tym, który mnie stworzył, to gadasz ze mną. To ja siebie stworzyłem! - Ali
Lekcja? Osobowość się tworzy a nie ma raz na zawsze. Prawdą jest to co działa - więc zostań kim trzeba by mieć to czego chcesz!
Stał się źródłem dumy i inspiracji - głównie dla czarnej części Ameryki - bo w sposób absolutnie bezwstydny i nieskrępowany obnosił się z tym kim jest, jaki jest i czego chce.
Ali był w 100% hip-hopem
- LL Cool J
Wyszczekany, nieskrępowany, nonszalancki, prowokacyjny i prosto w twarz - to Ali był ojcem chr...
6/5/2016 • 20 minutes, 48 seconds
Czego Donald Trump nauczy Cię o prawdziwym życiu i sukcesie
Wszystko wskazuje na to, że Donald Trump zostanie zimą prezydentem USA. Ale nawet jeżeli nie zostanie - fakt pozostaje faktem: Trump urywa rzeczywistości dupę już od ponad 40 lat. Lubisz, nie lubisz, zgadzasz się z nim lub nie ale prawda jest taka - w tym co robi jest metoda i metoda ta działa.
W tym wpisie zajmiemy się tej metody analizowaniem.
Najpierw przenosimy się aż do Nowego Jorku. To dobra wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że jest rok 1964, w dodatku jest listopad, w dodatku jesteśmy na moście, więc jest zimno, wieje i odmarzają nam tyłki. Ale to nic - dzieją się dwie ważne rzeczy: most na którym jesteśmy to Verrazano Narrows Bridge i właśnie go otwierają. Razem z nami - 5000 obserwatorów. Ale nas interesuje jedynie dwóch: 85-letni Othmar Ammann, czyli główny architekt mostu i (wciąż) żywa legenda oraz przyszła leganda czyli 18-letni Donald Trump, syn milionera z branży budowlanej.
A oto dlaczego interesuje nas ta scena: Ammann, facet który całe życie poświęcił budowaniu mostów głównie dla Nowego Jorku, nie zostaje przez notabli ani uhonorowany ani nawet wspomniany. Jest pominięty. Jeden z pięciu tysięcy. Co wiele lat później Donald wspomina tak:
I właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że jeśli pozwolisz na to by ludzie traktowali Cię tak jak chcą, zrobią z Ciebie głupka. A ja nie będę niczyim frajerem.
Jak pomyślał, tak zrobił. Wątek zwycięzców i frajerów będzie przewijał się przez całe życie Trumpa, co sobie zresztą prześledzimy.
Bo widzisz, Donald Trump jest w panteonie największych nauczycieli XX i XXI wieku! Na równi z Gandhim, Churchillem czy Matką Teresą. A czego naucza nas Wielki Donald? A naucza nas jak REALNIE działa świat i co ten realny świat nagradza. Powtarzam - prawdziwy świat a nie ten życzeniowy. I bez wątpienia NIE będzie to opowieść o skromności, wrażliwości i miłości do bliźniego.
Skoro nie mówimy o skromności, wrażliwości i miłości do bliźniego to o czym mówimy? Mówimy o:
bezwstydnej megalomanii
radosnym sadyzmie
i zuchwałej nonszalancji
Z tych 3 składników upieczony jest sukces Trumpa. Marzy Ci się coś wielkiego i ociekającego złotem? To bierz przykład. A że akurat nie tego uczyli Cię w domu czy na studiach... Cóż, nie moja wina, nie ja układałem zasady tej GRY.
Trump pojawia się z podręcznikach psychologii i psychiatrii amerykańskiej pod hasłami 'narcyzm' i 'narcystyczne zaburzenie osobowości', co jest niedopowiedzeniem biblijnych rozmiarów. Trump nie jest narcystyczny! Przy Donaldzie, sam czystej krwi narcyzm poczułby się jak niedorozwój. Chociaż oczywiście - tu mała wskazówka - Donald tego tak nie widzi:
Postrzegam siebie jako bardzo uczciwego faceta w bardzo skorumpowanym świecie. I uważam się za bardzo miłą osobę. Ludzie, którzy mnie znają, lubią mnie. (...) Bardzo trudno zaatakować mnie w oparciu o wygląd, bo jestem bardzo przystojny. Moje palce są długie i piękne, podobnie zresztą jak inne części mojego ciała, co jest bardzo dobrze udokumentowane.
Jeśli razi Cię taka megalomania zobaczmy co mają w tym temacie do powiedzenia inni ludzie sukcesu (ci, którzy nie udają skromnych):
Gene Simmons:
Życie jest zbyt krótkie by nie mieć o sobie przesadnie dobrego zdania
Sir Winston Churchill:
Jeśli nie wierzysz, zawieś swój sceptycyzm. Profesor Peter Freed z kliniki psychiatrii Columbia University mówi nam, że nie musimy już więcej postrzegać narcyzmu jako choroby i że może to być cholernie skuteczna strategia ewolucyjna. W dodatku zadatki na narcyza ma każdy z nas (o czym trąbię już długo w ramach np. Ciemnej Strony).
Jednym z fundamentów psychoanalizy Adlera jest założenie kompensowania sobie wrodzonego poczucia niższości manią wielkości i osiągnięć. Mówiłem o tym w moim najnowszym produkcie cieszącym się ogromną popularnością, czyli w Bezwstydzie, który idealnie wpasowuje się w tematykę tego posta - wyjaśniam w nim jak bardzo rządzi nami wstyd i jak się od niego uwolnić (ale tylko jeśli chcesz cokolwiek w życiu osiągnąć i nieco upodobnić się do Trumpa...).
4/20/2016 • 18 minutes, 47 seconds
Jak wyeliminować autosabotaż (którego zresztą nie ma…) 1/2
Coraz rzadziej pojawiają się tu moje wpisy bo przez ostatnie tygodnie przechodzę zmianę paradygmatu, czyli że zaczynam inaczej postrzegać rzeczywistość. Dlatego najlepszym sposobem śledzenia tego, gdzie akurat "ideowo" jestem jest śledzenie mnie (nomen omen) na Facebooku.
Dziś zajmiemy się autosabotażem. Udowodnię Ci, że czegoś takiego nie ma a potem wspomnę parę słów o tym jak go wyeliminować. Brzmi logicznie, żeby usuwać coś co nie istnieje, prawda?
No właśnie, tu dochodzimy do elementu pierwszego, czyli założenia bazowego. Scott Adams, który stworzył komiks "Dilbert" ma swój model, który jest świetny i który stosuję w pracy ze sobą i ludźmi. Model nazywa się 3D vs 2D.
Jeśli założymy - a takie jest powszechne założenie - że jako ludzie jesteśmy logiczni, racjonalni to wynika z tego prosty wniosek, że powinniśmy postępować w sposób rozsądny. 2D tym samym oznacza, że rządzi Tobą rozsądek i logika. Czyli kora mózgowa - najmłodsza część mózgu. Z punktu widzenia modelu 2D autosabotaż, owszem, istnieje. Wiesz przecież, że czasami (lub często) nie robisz tego, co dla Ciebie dobre a robisz to, co Ci nie służy. Tak więc postępujesz nielogicznie i nierozsądnie - czyli sabotujesz siebie.
Model 3D mówi nam, że rządzą nami emocje i odczucia a "logiką" i "racjonalnością" jedynie usprawiedliwiamy swoje wybory. Mówiąc inaczej, model 3D mówi nam, że możemy być logiczni i racjonalni, mamy taką możliwość, ale przez większość czasu nie jesteśmy. Tak jak od małego dziecka nikt rozsądny (hihihi...) nie wymaga tego, żeby było logiczne - nie możemy wymagać tego również od dorosłych.
Model 3D pokazuje nam, że tak naprawdę rządzą nami skojarzenia. I to jest ten moment, kiedy porozmawiamy sobie o Zasadzie Przyjemności.
Chcesz mi kolo powiedzieć, że nie jesteśmy racjonalni?
Zasada przyjemności mówi, że jak każda istota żywa uciekamy od tego co kojarzymy z bólem i kierujemy się w stronę tego, co kojarzymy z przyjemnością. Czyli - od bólu do przyjemności. Oczywiście przyjemność nie musi być od razu orgazmem czy nirwaną - czasami przyjemnością jest mniejszy ból czyli mniejsze zło. Wystarcza.
Jeśli zwrócisz teraz uwagę na niezwykłą subtelność z jaką posługuję się językiem to zobaczysz, że użyłem słowa "tego co kojarzymy z bólem lub przyjemnością." Bo jako gatunek bardzo kreatywny sami potrafimy nadawać znaczenia. Dlatego masz kogoś kto panicznie boi się wysokości i kogoś, kto skacze hobbystycznie ze spadochronem. Masz kogoś komu przyjemność sprawia rzyganie z wysiłku i kogoś, komu przyjemność sprawia rzyganie z przejedzenia. Pokaż mi kogoś kto czegoś nie cierpi a ja znajdę Ci kogoś, kto to samo uwielbia.
Tak więc Zasada Przyjemności działa na zasadzie skojarzeń. I jest binarna - to takie trudne słowo, żebyś kojarzył mnie z kimś wiele mądrzejszym niż jestem. Binarność oznacza, że albo jest plus albo minus, albo białe albo czarne, albo zero albo jedynka.
Zasada Przyjemności daje Ci albo światło zielone albo światło czerwone. I prowadzi nas bezpośrednio do tego co nazywamy podświadomością. A dlaczego? A dlatego, że większość skojarzeń i znaczeń nadajemy podświadomie. Dlatego padamy potem - również podświadomie - ich ofiarami.
Nie to żebym się znał ale ta pani chyba cierpi... Czy coś...
Zrób teraz bardzo, ale bardzo proste ćwiczenie. Ci którzy ze mną pracują znają je doskonale - zrób je proszę z tej prostej przyczyny, że rozumienie zawsze przegrywa z "wiedzeniem", dlatego że rozumienie jest intelektualne czyli jest w głowie a wiedzieć jest w ciele, czyli w podświadomości.
Widzisz, wygadałem się, że to ciało jest naszą podświadomością - więc pozwól mi i pozwól sobie na to, że to udowodnię. Za chwilkę zamkniesz oczy i zwracając uwagę na swoje odczucia w ciele (szczególnie korpus i gardło) pomysł o kimś kto jest Ci bardzo, bardzo bliski. Zwróć uwagę na to jak i gdzie to czujesz. Doskonale! A teraz dokładnie to samo ale pomyśl o kimś kogo nie cierpisz.
Gotowe?
Jeśli zrobiłeś to ćwiczenie to wiesz już, że obie te osoby czujesz inaczej i w innych miejscach w...
2/5/2016 • 10 minutes, 54 seconds
Mit pasji, Czarodzieje i frajerzy
A więc to będzie tekst o micie pasji, o świecie magicznym i świecie mechanicznym, o frajerach i Czarodziejach. I - co logiczne, zacznę od cytatów dwóch wybitnych mężów stanu. Pierwszy z nich to The Notorious B.I.G. - zastrzelony w 1997 roku (co gorsza w samochodzie marki Chervrolet...)
Never get high on your own supply
Drugi cytat, od alfonsa nieco innego typu i pokroju, Charles-Maurice de Talleyrand - czyli francuskiego "króla dyplomacji" i - w zgodnej opinii wielu - najbardziej cynicznego i zepsutego polityka w historii (to wymaga sporego wysiłku i szacun za to Karolu-Maurycy!):
Wszystko było gwałtowne, a przez to nic nie mogło być trwałe
czyli
Nie pozwól podniecać się swoją pracą
Talleyrandowi udała się sztuka, która nie udała się B.I.G. - czyli przeżył wszystko co się dało, ukradł tyle ile się dało i osiągnął wszystko co można było. Chłopak robił dokładnie to co głosił - był opanowany, strategiczny, emocje, sympatie i antypatie uważał za obciążenie. Talley (jak nazywali go Brytyjczycy) był Czarodziejem.
The Notorious Talleyrand
Co prowadzi nas do prostej mapy świata. Dwóch światów w ramach jednego świata raczej. Bo widzisz mój przyjacielu - są Czarodzieje (ok. 5%) oraz są frajerzy. Kim są frajerzy? Otóż frajerzy to ludzie, którzy żyją w świecie, który nie istnieje, przestrzegając zasad, których nie ma. Mówiąc prościej - żyją w świecie iluzji.
Kim są Czarodzieje? Czarodzieje to ludzi, którzy tworzą i sprzedają tę iluzję. Żeby ułatwić Ci zrozumienie, skomplikuję jeszcze nieco ten model. Czyli mamy Czarodziejów i mamy frajerów, tak? OK. Mamy też świat magiczny i mamy świat mechaniczny.
Frajerzy, siłą rzeczy, zamieszkują świat magiczny. Świat magiczny jest... magicznie skomplikowany. Cuda, siły nadprzyrodzone i inne niepokalane poczęcia. W skrócie - nie za bardzo wiadomo o co chodzi, ale jest pewna symbolika i z symboliką tą trzeba się zgadzać. Pojęcia obowiązkowe w świecie magicznym to: talent, siła woli, szczęście (w sensie "farta"), los, przeznaczenie i temat naszej rozmowy, czyli pasja. W skrócie słowo-symbol, trudno powiedzieć co to, trudno na tym położyć palec - ale każdy wie o co chodzi. Chociaż oczywiście nie wie, ale to nic. W końcu to tylko frajerzy.
Świat mechaniczny jest prosty. Świat mechaniczny - w swoim podstawowym założeniu - oznacza ODRZUCENIE ILUZJI SKOMPLIKOWANIA. Nawet za cenę nadmiernego uproszczenia i spłaszczenia pewnych tematów. Świat mechaniczny zamieszkują Czarodzieje. Czarodzieje - z punktu widzenia frajerów - zajmują się tworzeniem magii, czyli tlenu, pokarmu, schronienia i światła dla frajerów.
Paradoks? Nie, żaden paradoks. W końcu żeby zajmować się "magią" trzeba znać jej strukturę. Jednak z pierwszych książek o NLP nazywała się "Struktura magii". Bo widzisz - ta magiczna magia wcale nie jest magiczna. On ma strukturę. Poznając strukturę - i odpowiednio pracując - możesz z frajera (tylko 95% społeczeństwa) zamienić się w Czarodzieja (aż 5% społeczeństwa).
Pojęcia podstawowe dla świata mechanicznego to systemy, praca, zrozumienie, nawyki, umiejętności czy serie i powtórzenia.
Pozwól, że podam Ci proste przykłady. Dwa bardzo fajne pojęcia, których nie znasz, choć łapiesz się na ich mechanizm codziennie.
Reifikacja. Reifikacja polega na tym, że bierzesz coś, co jest pojęciem abstrakcyjnym i tworzysz z tego absolut. Mówiąc inaczej - jako Czarodziej - bierzesz tlen i "tworzysz" z tego beton. Przykłady podałem wyżej. Weźmy "talent". Pojęcie abstrakcyjne. To nie bochenek chleba - zobaczyć tego nie można. Można zobaczyć najwyżej efekty tego talentu, ale samego talentu - nawet przy dzisiejszym sprzęcie medycznym - nie zobaczysz.
Dobra, czyli mamy coś abstrakcyjnego - talent. Przechodzimy do fazy 2 - tworzymy beton z powietrza.
Recepta jest prosta - ktoś kto ma "autorytet" (rodzic, nauczyciel, ksiądz - obojętne) mówi: "Nie masz talentu, niczego nie osiągniesz, zapomnij." Dzięki temu, że figura ta ma jakiś autorytet, siła przekazu - czyli głębia sugestii hipnotycznej - jest większa.
11/25/2015 • 14 minutes, 43 seconds
O wrogości do bliźniego swego i części siebie samego
Zaprawdę powiadam Wam moje Bestie - najwyższy czas na srogą pomstę w zapalczywym gniewie.
Podstawowe pytanie brzmi - kiedy dotrze do Twojego durnego, zakutego łba, że nikt nie wyjdzie stąd żywy, że jesteś tu tylko na chwilę i drugiej szansy mieć nie będziesz?
Kiedy to do Ciebie dotrze - kiedy NAPRAWDĘ do Ciebie dotrze - to że wszyscy skończymy w ten sam sposób, jeśli to naprawdę do Ciebie dotrze - nagle nabierasz energii i przestajesz żyć swoje małe, pokurczone życie zastępcze.
Życie zastępcze to życie pod dyktando innych, strachu, wątpliwości i kurczenia się w sobie. Życie zastępcze oznacza, że społeczeństwu udało się - w Twojej jedynej szansie tu i teraz dodajmy - więc udało im się wywrzeć na Ciebie wpływ następujący:
onieśmielić
zastraszyć
skrępować
Tak działa społeczeństwo. Taka jest jego rola. Umniejszyć jednostkę.
Pozwól, że podam Ci przykład, choć wiem, że już i tak wewnętrznie to rozumiesz.
Załapałem się wczoraj fragment jakiegoś talent show. Właśnie sprawdziłem w necie - to był "The Voice of Poland". Piękno programu polega na tym, że ci, którzy przed komisją stają nierzadko mają więcej "talentu" niż cała ta pieprzona komisja razem wzięta. Zwróć uwagę również na to, że komisja jest odwrócona do tych ludzi plecami. Taki mały przejaw dominacji i pokazania swojego statusu. Potem, kiedy komisja łaskawym wzrokiem omiecie kandydata i pochwali go, ten ktoś - to akurat była dziewczyna - zaczyna cieszyć się jak mały piesek, który dostał nagrodę - "O Jezu, dziękuję, naprawdę?!?" Piesek szuka akceptacji. Wszędzie ta pierdolona kompulsja szukania akceptacji i bycia lubianym.
Chcesz tak żyć?
Piękne podsumowanie tego, co nam się w trybie domyślnym serwuje. Pieniądze są dla tych, którzy już je mają. Status, pozycja i władza też. Ciesz się, że spadły Ci resztki w pańskiego stołu, bo i to może Ci zostać zabranie. Służ wiernie. Czekaj cierpliwie. Oczy w ziemię!
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Chyba sobie w chuja lecicie! [do nauczania kościoła jeszcze w tym tekście wrócimy]
A świętej pamięci Chris Hyatt ostrzegał -
Masz prawo do wszystkiego dopóki o to nie poprosisz
Twoje prawa kończą się z chwilą, kiedy skończy Ci się amunicja
Zobaczmy zatem jak sprawić by pasy z amunicją nie miały końca i były najcięższego możliwego kalibru.
Mówię Ci i namawiam - otwórz oczy na rzeczywistość. Otwórz oczy na to co ludzie ROBIĄ a nie mówią. Na to jak świat DZIAŁA a nie jaki mógłby być. Jestem agnostykiem (to takie trudne słowo, które oznacza, że nie mam pojęcia czy Bóg/bogowie istnieją czy nie - i tak między nami, nie za bardzo mnie to obchodzi). Ale jestem też wielkim fanem nauczania kościoła - ale NIE tego co mówią, tylko tego co ROBIĄ!
A co robią? Dbają o swój interes! I się nie szczypią. Myśl przewodnia Zen Jaskiniowca niemalże: żadnego opierdalania się i żadnego bycia pizdą.
Widziałeś jak wygląda Watykan? Widziałeś świątynie na Wilanowie? Chłopaki są tak dobrzy w koszeniu pieniędzy, że powinni robić seminaria dla Żydów. Wiele, wiele można się nauczyć. Między innymi tego, że są pasterze i są owieczki. Zgadnij kim Ty masz być w tej historyjce, be-e-e-e-e.
7 grzechów głównych w pełnej okazałości. To znaczy grzechami są one po Twojej stronie. Po stronie "cichych" w czerni co to posiadają ziemię (i rząd dusz i więcej nieruchomości niż McDonald's) to się nazywa motywacja.
Bo oni rozumieją. Co rozumieją? Rozumieją, że te 7 grzechów głównych, odpowiednio nakierowanych, stanowi potężną siłę. Dlatego Ty masz się ich wystrzegać. Ty masz się z nich spowiadać.
Nie zastanawiało Cię nigdy, dlaczego Bóg jest bardziej gniewny niż miłościwy? Bo gniew, o czym już pisałem wcześniej, jest podstawą determinacji.
Gniew, jako emocja, jest po to, żeby wskazywać Twoje PRAWDZIWE wartości, dać Ci znać, że TWOJE normy zostały pogwałcone oraz po to, żeby usuwać z drogi przeszkody.
Ludzie pytają mnie - a skąd mam wiedzieć czego naprawdę chcę? Jak mam poznać jakie są moje prawdziwe wartości?
9/20/2015 • 10 minutes, 58 seconds
Jak radzić sobie z niepowodzeniami czyli spokojnie to tylko awaria
Przez krótki moment zastanawiałem się czy użyć słowa 'niepowodzenie' czy 'porażka' ale uznałem, że większość czytających nie odnosi porażek z tej prostej przyczyny, że nie mierzy dość wysoko, nie ryzykuje dość dużo i ogólnie nie gra, żeby wygrać. Poza tym, zracjonalizowałem sobie, każda porażka jest niepowodzeniem ale nie każde niepowodzenie jest przecież porażką. Najlepsze jest to, że żadne być porażka nie musi.
Ogólnie mało osób mówi o tym, jak radzić sobie z niepowodzeniami. Które są - co muszę dodać - pewne. I to jest już tak wyświechtane i wszyscy o tym mówią i nikt już tego nie słyszy - że droga do sukcesu (niezależnie od tego jak go sobie definiujesz) usłana jest niepowodzeniami. A ja tu powiem więcej: niepowodzenia nie powinny być tylko pasywnym czymś usyłającym (tak to się odmienia?) drogę, tylko pełnić powinny rolę aktywną. Rolę Twojego paliwa.
Pierwsze spójrzmy sobie dlaczego niepowodzenia są absolutnie niezbędne na drodze do rozwoju i sięgania po więcej - bo na tym powinno polegać życie - na sięganiu po więcej tego, na czym Ci zależy i co dla Ciebie ważne. Pomogą nam w tym zadaniu łyżwiarki.
Największa różnica między łyżwiarkami najlepszymi a całą resztą nie leży w genach czy osobowości. Różnica leży w innym rodzaju trenowania. Najlepsze łyżwiarki to te, które regularnie i dobrowolnie zmuszają się do tego, by ćwiczyć to, czego JESZCZE nie umieją lub co JESZCZE im nie wychodzi - podczas gdy lubiące swoją strefę komfortu koleżanki ćwiczą to, z czym czują się wygodnie. Czyli to, co już (jako tako) umieją.
Wniosek z tego prosty - najlepsze łyżwiarki upadają dużo częściej niż ich gorsze koleżanki. Brzmi jak paradoks, ale nim nie jest.
Najlepsze łyżwiarki mają najbardziej obite dupy...
Najlepsi non stop rozciągają swoją strefę kompetencji co ze 100% pewnością prowadzi do tymczasowych niepowodzeń. Rozwój polega na robieniu tego, czego jeszcze nie umiesz. Robienie tego, czego jeszcze nie umiesz musi prowadzić do nieudanych prób. Porażek jeśli wolisz.
Czyli jak to w życiu bywa, wszystko sprowadza się do ceny jaką jesteśmy gotowi zapłacic za swój sukces.
I jak pisze Matthew Syed w swojej książce "Bounce":
Doskonałość tworzysz poprzez wyjście ze strefy komfortu, agresywnie trenując i akceptując nieuchronność potknięć. Postęp powstaje w oparciu o fundament niezbędnych niepowodzeń. Na tym polega kluczowy paradoks bycia ekspertem. Przy czym te ‘niepowodzenia’ nie stoją w konflikcie z późniejszą genialnością; one są tego geniuszu częścią.
Fundament niezbędnych niepowodzeń - mantra godna zapamiętania. Fundament niezbędnych niepowodzeń jako część składowa geniuszu, bycia nadzwyczajnym i "wrodzonego talentu."
Przy czym przy okazji - niezbędność porażek nie oznacza, że specjalnie się umniejszasz i obijasz tyłek. Najlepsze łyżwiarki upadają, bo chcą jak najwyżej skoczyć. Upadają bo grają, żeby wygrać. Nie cierpią niepowodzeń tak samo - lub bardziej - jak my, ale wiedzą, że są etapem rozwoju. Że inaczej się nie da. Że te niepowodzenia są jak pies pasterski - szorstki, nieprzyjemny, boleśnie podgryzający ale utrzymujący Cię na właściwym torze.
Tym co pozwala Ci zbudować fundament niezbędnych porażek jest zaufanie do siebie. Zaufanie do siebie oznacza, że wierzysz, że Ci się uda - a jak się nie uda, że poradzisz sobie z konsekwencjami tego niepowodzenia. Bo to konsekwencji a nie czynów się tak naprawdę boimy.
Zaufanie do siebie oznacza, że wierzysz, że masz co trzeba by dostać to, czego pragniesz. A jeśli nie masz - to jak w grze komputerowej - zbierzesz po drodze.
Tak więc, ufając sobie, jesteś kryty z dwóch stron - i przed startem i na trasie. Co daje Ci niezbędny poziom optymizmu i relaksacji nawet w obliczu kłopotów. Sorry - zwłaszcza w obliczu kłopotów. Spokojnie, to tylko awaria zamiast, przepraszam, czy leci z nami pilot?
Nikt z nas, dosłownie NIKT, nie jest w stanie obiektywnie ocenić swojego potencjału - czyli tego, co zwie się talentem. Albo przestrzelimy w górę albo przestrzelimy w dól,
9/14/2015 • 9 minutes, 31 seconds
O tym, że aby dostać to co chcesz musisz zostać tym kim jesteś
Dawno dawno temu, kiedy jeszcze ze sobą rozmawiali, współtwórcy NLP, Bandler i Grinder wychodzili na scenę i jeden mówił: "Wszystko jest hipnozą" na co drugi odpowiadał: "Nie ma czegoś takiego jak hipnoza." Najlepsze jest to, że obaj mieli rację.
Życie pełne jest paradoksów. Największym z nich jest to, że nie ma czegoś takiego jak paradoks.
Być może faktycznie jest tak, że najwyższą formą bycia człowiekiem jest medytowanie. W sumie to ma sens. Dziś niemal wszyscy medytują. Przypomina to nieco nordic walking - pajac bierze patyki i udaje przed sobą i innymi, że coś robi. Podobnie z medytacją - traktowana jest albo jako forma ucieczki (bardziej "zielona" niż alkohol czy dragi) albo jako pobudzanie własnej próżności poprzez (mniej lub bardziej) elitarną przynależność i zaspokojenie instynktu stadnego.
Żeby było jasne - ja sam medytuję. Tylko mam dziwne wrażenie, że w zupełnie innym celu niż większość. Bo widzisz - ja nie medytuję po to, żeby zostać Buddą i doznać oświecenia. Ja medytuję po to, żeby na zawołanie "przestać być człowiekiem" i "zostać zwierzęciem." Już wyjaśniam o co mi chodzi.
Tak się dziwnie składa, że bycie człowiekiem jest funkcją dodaną. To oznacza, że wszystkie poprzednie etapy ewolucji JUŻ są w Tobie. Jak zapewne wiesz, ale nie pamiętasz, świat nie jest czarno-biały a to oznacza, że nic nie jest tylko dobre albo tylko złe.
Na najbardziej prymitywnym poziomie, który jest ZAWSZE włączony wszyscy jesteśmy jak ameba czy inny pantofelek - w tym sensie, że nasz układ nerwowy ucieka od bólu w stronę przyjemności. Żadna wielka filozofia. Uciekać od tego co nieprzyjemne i/lub biec w stronę tego co przyjemne.
Poziom środkowy, moim zdaniem kluczowy, stanowi właśnie część zwierzęca. W poprzednim poście nazwałem to Ciemną Stroną albo Wewnętrznym Drapieżnikiem. Nie chodzi tylko o odruchy biologiczne. Chodzi o coś innego - chodzi o chęć dominacji, rywalizacji, podporządkowywania i kontrolowania. Taki mały wewnętrzny Król Dżungli. Jest tam i objawia się impulsami oraz pragnieniami.
Najwyższy - i niekoniecznie najlepszy - poziom to człowiek. Najlepsze w byciu człowiekiem jest to, że bycie człowiekiem oznacza wybór. Dla większości osób, oczywiście, to czysta teoria, ale jednak jest wybór. To nas różni od zwierząt. Tym co pozwala nam na wybór jest świadomość - a dokładniej bycie świadomym.
Najwyższą formą świadomości, najwyższą formą ludzkiego osiągnięcia jest świadome skupianie naszej uwagi na czymś co wybierzemy. Żebym zabrzmiał na jeszcze bardziej inteligentnego: najwyższym świadectwem człowieczeństwa jest świadome jednopunktowe skupianie uwagi.
Dlatego medytowanie jest tak kurewsko trudne. I dlatego większość medytujących jedynie pajacuje.
Jednym z wielu problemów bycia człowiekiem jest wierzenie w coś co zwie się "osobowością". Mówiąc inaczej - w programowanie, które w 99% narzucone jest nam przez innych. Jak nauczał Andrew Salter: społeczeństwo jest największym wrogiem zdrowia psychicznego a nasi najwięksi oprawcy mają zawsze przyjazne twarze. Pisałem o tym często - rodzina, bliscy, szkoła, kościół, media - wstaw sobie resztę.
Osobowość, czyli "ja" to nabyty mechanizm obronny. Wilhelm Reich nazywał go "zbroją". Daje iluzję bezpieczeństwa, ale zabiera wolność. Tak zwana "dojrzała osobowość" jest najwyższą formą oszustwa.
Dlatego święcie wierzę w to, że każdy z nas w mniejszym lub większym stopniu jest rozpieprzony. I to rozpieprzenie jest zazwyczaj na poziomie osobowości. Tego, kim rzekomo jesteś. Tego, kim pamiętasz, że jesteś. Dobra wiadomość brzmi, nie tylko NIM jesteś.
Bo poza "ja" - osobowością, Tobą społecznym, ułożonym, ugładzonym, przyciętym i dopasowanym do harmonijnego życia we wspólnocie ludzkiej, jest jeszcze JA - ta część, która ułożyć się nie dała, która pozostała dzika i nieokiełznana. Mało poprawna politycznie - bo lubi walkę, dominację i jest kurewsko ambitna. Oraz niczego nikomu nie zapomina i nie wybacza. Nigdy.
Pozdro od Ciemnej Strony ...
8/19/2015 • 15 minutes, 11 seconds
O tym jak odkryć swój „talent” i pasję (do bycia mordercą)
Zostałem poproszony w komentarzach o to, żeby napisać coś na temat tego, jak odkryć swoją pasję albo swój talent - w skrócie o to, żeby napisać coś ludziom, którzy nie wiedzą co zrobić ze swoim życiem lub nie wiedzą, którą z dróg wybrać.
I oczywiście to nie moje zadanie - nie jestem od tego, żeby mówić Ci co masz robić - a Ty nie jesteś od tego, żeby inni Ci mówili. Przy okazji - talent i potencjał będę używał wymiennie. Nie lubię słowa talent, bo jest wymówką: albo "mam talent" więc już niczego nie muszę robić, albo "nie mam talentu" więc praca nie ma sensu. Potencjał - co innego - aż się prosi, żeby rozwijać.
Jest taka scena w "To ja złodziej" Jacka Bromskiego, w której Olbrychski mówi do swojej filmowej żony: "Gdyby Picasso nie był skurwysynem, to malowałby pocztówki." Pozostajemy na moment w klimacie polskiego szołbiznesu i słuchamy T.Love: "Ale ja mam w sobie mordercę, wojownika, chcę zjeść twoje serce."
I właśnie przy okazji odkrywania swojej drogi / talentu / pasji / potencjału będziemy omawiać sobie tego mordercę i tego skurwysyna.
Swoją drogą, to już drugi tekst. Wcześniejszy skasowałem. Był zły. Nie ma gorszego rozczarowania, niż rozczarować samego siebie. Dlatego poszedł do kosza. Ten będzie bardziej surowy. I w planach krótki. Zobaczymy jak wyjdzie.
Po pierwsze, jeśli nie dasz sobie kredytu zaufania, pełnej wiary - nawet [a szczególnie wtedy] kiedy sądzisz, że jest mocno na wyrost - masz przejebane. Nie odkryjesz siebie. Jeśli nie ufasz sobie, musisz ufać innym. Komuś musisz. Skończysz w rowie. Nie wiem czym będzie dla Ciebie ten rów, ale zmarnujesz życie.
Po drugie, jeśli nie wierzysz w Wolną Wolę - niezależnie od tego jak to rozumiesz - czyli w to, że możesz kontrolować swoje życie i swoje czyny - masz przejebane. Jeśli nie wierzysz, że możesz dowodzić sobą i dowodzić innymi - jest źle. Jeśli czujesz się ofiarą okoliczności - zasługujesz na wszystko co dostajesz.
Najważniejszym elementem stawania się sobą (Nietzsche namawiał: "Powinieneś stać się tym, kim jesteś!" - słowa tak mądre, że większość ich zupełnie nie kuma) jest nawiązanie silnej i intymnej łączność ze swoją Ciemną Stroną. Serialowy Dexter nazywał to "Mrocznym Pasażerem". Oczywiście, nie chodzi mi o zabijanie, gwałty, kradzieże itp podobne gówna. Rozumiem, że rozumiesz, że używam tu przenośni. Ciemna Strona to głęboko ukryta PRAWDZIWA część Ciebie, która nie poddała się dyktatowi społecznego ugładzania, która odmówiła bycia wtórną, mierną, przeciętną, ugrzecznioną i jedną z wielu. To część po której nie przejechał się walec społecznego warunkowania.
To ta część Ciebie, która pokazuje środkowy palec mechanizmom manipulacji takim jak poczucie winy czy poczucie wstydu. To ta część Ciebie, dodam jeszcze raz - prawdziwa część Ciebie - która jest NIESKRĘPOWANA tym kim jest, jaka jest i czego chce. To Twój wewnętrzny drapieżnik - bez strachu, bez inhibicji, bez poprawności politycznej, bez nadwrażliwości i bez neurozy. To surowa energia, rodem z jaskini, która oznacza społeczne niedopasowanie.
Spójrz prosto w oczy swojej Ciemnej Stronie. Marlon Brando w "Czasie apokalipsy" (United Artists 1979)
Bo, widzisz, nie można być dopasowanym i utalentowanym. Nie można być jednym z wielu i rozwijać potencjału. Nie można być przeciętnym i być nieprzeciętnym. Dlatego potrzebujesz swojej Ciemnej Strony - po to, żeby przestać udawać, że jesteś tym kim NIE jesteś. Żeby przestać udawać, że jesteś jednym z wielu.
Po co to czytasz, skoro nie WIESZ, że jesteś INNY? Po co to czytasz, skoro nie CHCESZ się WYRÓŻNIĆ? Kogo w takim razie okłamujesz?
I nie interesuje mnie kim jesteś - 40-sto kilogramową dziewczyną czy 150kg facetem. Masz Mrocznego Pasażera. Ten cień, któremu NIE możesz w sposób bezpośredni pozwolić wyjść na zewnątrz. Nie możesz go ukazać publicznie w czystej formie. Możesz go wypuszczać na zewnątrz tylko w sposób pośredni, poprzez działanie. To jest ta część Ciebie, o której NIE opowiesz u cioci na imieninach. Im głębsza i im bardziej mroczna - tym większą może...
8/3/2015 • 14 minutes, 54 seconds
O zwyczajnych, nadzwyczajnych i pozytywnym urojeniu
Joseph Campbell powiedział kiedyś, że nie wierzy w to, że tak naprawdę szukamy sensu życia. Życie jest puste i to Ty nadajesz mu sens, więc pytając o niego, odpowiedź pyta samą siebie. Campbell uważał że to czego tak naprawdę poszukujemy to poczucie bycia żywym. Mówiąc prościej - chcesz czuć, że żyjesz.
W ramach tego życia, niezależnie od tego jakim ono właśnie jest - a raczej - niezależnie od tego jak go właśnie odbierasz - funkcjonujesz w ramach jakieś rzeczywistości. Dlatego zanim pogadamy sobie o zmianie, porozmawiajmy o tym, co jest tą rzeczywistością.
W pierwszym i jak na razie jedynym produkcje "ze stajni" ZenJaskiniowca, a więc w "Motywacji bez motywacji" jest fragment, gdzie omawiam podejście stoików i ich koncepcje fatalizmu. W skrócie, koncepcja fatalizmu w ich wykonaniu polega na tym, że to co było już było, więc tego nie zmienisz. Pozamiatane, więc rozwodzenia się nad przeszłością i życie nią to strata czasu. Odrób lekcję i idź do przodu. To co jest teraz też trwa na tyle krótko, że teraz też nie da się na dobrą sprawę zmienić. Więc też zaakceptuj. Jest jak jest. Natomiast to co można zmienić - i to na co realnie mamy wpływ - to przyszłość.
Ale żeby wpłynąć na przyszłość - zaczynasz TU i TERAZ. Mówiąc inaczej - możesz kształtować rzeczywistość. Jest plastyczna. Pomostem łączącym Ciebie z jutrem jest dziś. Pomostem łączącym Ciebie z jutrem jest Twój sposób myślenia oraz WIARA - to, że wierzysz w rzeczy (i widzisz rzeczy), których inni jeszcze nie widzą.
Dlaczego inni ich nie widzą? Dlatego, że - z definicji - większość ludzi jest typowa. Zwyczajni ludzie myślą w kategoriach tego, co "realistyczne". Jeśli szansa jest mniejsza niż 50/50 - "ryzyko" jest dla nich zbyt duże.
Dowcip polega oczywiście na tym, że rzeczywistość jest plastyczna. W 1900 roku złoty medalista Igrzysk Olimpijskich przebiegł 100m w 11 sekund. Uznano go za bezprecedensowy cud natury a czas za niemożliwy do pobicia. Dziś zawodnik z takim czasem nie ma szans załapać się na poważniejsze zawody krajowe. Najszybszy maratończyk tamtego okresu finiszował z czasem, który potrzebny jest teraz tysiącom amatorów do załapania się na Maraton Bostoński.
Mówiąc w skrócie, to co "niemożliwe" i "nierzeczywiste" jest takim, dopóki ktoś nie sprawi, że stanie się namacalną rzeczywistością.
Kiedy pracuję z moimi Klientami, mówię im, że ich marzenie, ich wizja tego, czego chcą od życia powinna być nierzeczywista, powinna być nierealistyczna. Kroki, czyli cele, które do niej prowadzą, powinny być małe, realne i proste - ale sama wizja tego, co sprawi, że będziesz bardziej żywy nie powinna być realistyczna. Dlaczego? Dlatego, że "realistyczny" oznacza sztuczne, nałożone przez kogoś ograniczenia. Oznacza życie pod dyktando tego, co inni uznali za możliwe dla siebie - i żeby było śmieszniej, dla Ciebie. A jeśli weźmiemy pod uwagę, że inni, w zdecydowanej większości są zwyczajni i przeciętni...
Steve Chandler wspomina kiedyś, jak w latach 70-tych, do Arizony, gdzie pracował jako dziennikarz sportowy przyjechał niejaki Arnold Schwarzenegger. Wtedy nie był jeszcze nikim powszechnie znanym ani nie był filmową gwiazdą. A może jednak był? Chandler wspomina, że Arnold działa na zasadzie: ACT AS IF - czyli zachowuj się tak, jakby to czego chcesz już było prawdą. Formalnie Arnold nie był jeszcze gwiazdą filmu. Ale Arnolda formalności nie odchodziły - w jego umyśle, w jego rzeczywistości - był gwiazdą, tylko inni jeszcze tego nie wiedzieli. Arnold widział to, czego nie było jeszcze widać. A im mocniej to widział i czuł - tym bardziej zaczynali to zauważać inni.
Arnold, przez całą swoją karierę, działał z poziomu tego co nazwałem sobie "pozytywnym urojeniem". Absolutnym i ślepym przekonaniem, że Twoja wizja nie tylko się spełni, ale już jest namacalną rzeczywistością. Nie tylko Arnold tak działał, zresztą. Głos zabierze Lady Gaga - lubisz, nie lubisz, obojętne, ale dziewczyna wie co nieco o osiąganiu swoich celów i marzeń:
Działam z pozycji urojenia pozytywnego (ang.
7/15/2015 • 10 minutes, 31 seconds
Motywacja bez motywacji
[TO NAGRANIE I JEGO TRANSKRYPCJA STANOWI MAŁY FRAGMENT "MOTYWACJI BEZ MOTYWACJI"]
(...) W tym nagraniu rozbiję, w oparciu o dowody, jeden z największych mitów na świecie – mit potrzeby motywacji, mit niezbędności motywacji jako napędu do działania. Mam zamiar, w sposób logiczny i krok po kroku, uwolnić Cię od tej obciążającej iluzji.
Chcę dać Ci wolność.
Wolność OD kompulsji bycia w odpowiednim stanie i wolność DO swobodnego działania.
Za chwilkę się tym zajmiemy, ale na początek 3 cytaty, które wprowadzą nas w klimat – potem, w dalszej części nagrania, zobaczysz ich sens.
Cytat 1:
„Zachowuj się tak, jakby to co robisz MIAŁO ZNACZENIE. Bo ma.” - William James
Cytat 2:
„Najlepszym sposobem wykorzystania życia jest poświęcenie go czemuś, co przetrwa dłużej niż Ty.” - William James
Cytat 3:
„Co jest do zrobienia TERAZ?” - Shoma Morita
Wyobraź sobie, że ktoś proponuje Ci dwa wybory: próby kontrolowania tego, czego kontrolować się nie da, lub możliwość kontrolowania tego, co kontrolować można. Co wybierasz?
Wyobraź sobie, że ta sama osoba proponuje Ci potrzebę bycia uzależnionym od czegoś zmiennego lub możliwość korzystania z czegoś stałego.
Wybór wydaje się dość prosty, prawda?
Próby kontrolowania swojego stanu emocjonalnego oraz swoich myśli i odczuć są fikcją. To jest najbardziej rozpowszechniona forma science-fiction, jaką znam. Na dobrą sprawę skazuję Cię na frustrację.
Podstawowe założenie tego modelu jest takie:
Nikogo nie interesuje co myślisz i czujesz. Świat reaguje jedynie na to, co robisz. Swoje życie zatem możesz budować wyłącznie w oparciu o działanie. Emocje i odczucia są jedynie wyrywkiem rzeczywistości i często wprowadzają Cię w błąd. W dodatku nie możesz ich kontrolować – co próbują wmówić Ci inni a co udowodnię w dalszej części materiału.
To co nazywamy myśleniem, jak powiedział William James, jest w przypadku większości ludzi jedynie przetasowywaniem starych uprzedzeń. Twój mózg powstał po to, żeby rozwiązywać problemy w ruchu. I tym ruchem, czyli działaniem, będziemy się tutaj zajmować.
Tak więc, nikogo nie interesują Twoje zachcianki, marzenia, wymówki, nadzieje, intencje, plany czy dobre chęci. Nikogo nie interesuje Twój potencjał oraz twoje dzieciństwo. Nikogo nie interesują Twoje lęki, obsesje, bolączki, słabości i ból.
I Ciebie też nie powinny interesować.
Liczy się tylko to, co się dzieje. Liczy się tylko to robisz. Reszta jest mentalną masturbacją. Rzeczywistość nie odpowiada na Twoje myśli, emocje, odczucia czy przekonania. Odpowiada jedynie na to, co robisz.
Problemem nie jest to, że Ci się nie chce.
Problemem jest to, że robisz z tego problem.
Problemem jest to, że żyjemy w świecie, gdzie wszędzie wmawia nam się, że trzeba bycie w kontakcie ze swoim wewnętrznym światem emocjonalnym a to niestety skutkuje dyktatem emocji a nie rozsądku.
Problemem jest to, że mało kto odróżnia odczuwanie emocji od bycia emocjonalnym.
Problemem jest to, że oba niezależne od siebie światy, czyli świat wewnętrzny (myślenia, emocji i odczuwania) oraz świat zewnętrzny (tego co robisz) są w głowach większości osób od siebie uzależnione – dokładnie w tej kolejności:- pierwsze musi mi się chcieć a dopiero potem mogę robić.
Problemem jest to, że na każdym kroku – z dużą skutecznością jak widać - używając języka NLP „instaluje się” nam bezradność. Co oznacza bezradność?
Oznacza ona, że jesteś impotentem – sam niczego nie zrobisz, MUSISZ, dosłownie MUSISZ opierać się na pomocy z zewnątrz.
Domagamy się coraz większej ilości rzeczy, domagamy się pracy, pieniędzy, spokoju, komfortu – zapominając, że to przede wszystkim nasza odpowiedzialność.
Wszyscy mają dziś prawa, ale nikt nie chce mieć obowiązków. Wszyscy mają dziś potrzeby – ale nikt nie chce płacić za nie ceny.
No i oczywiście – to Ty jest centrum wszechświata i to on ma układać się pod Ciebie. Nie odwrotnie. I tak 7 i pół miliarda razy – bo przecież tylu mamy mniej więcej ludzi na świecie a więc i tyle centrów.
Przypomina mi to scenę z „Bruce'a Wszechmogącego” kiedy,
6/25/2015 • 6 minutes, 51 seconds
O byciu niedorozwiniętym frajerem, dokonywaniu zmian i urojonej fantastyczności
Od lat fascynuje mnie to, jakie cechy mają ludzie naprawdę skuteczni - zarówno w kontekście biznesowym jak i osobistym.
Często bardzo się różnią, ale parę rzeczy jest wspólnych. W miniony weekend udało mi się "zidentyfikować" kolejną taką wspólną cechę. WIELKĄ wspólną cechę, dodać należy. Podziękiwania za to należą się Gene'owi Simmonsowi, najbardziej zadziwiającej gwieździe rocka (lider KISS).
Gotowi?
NIESKRĘPOWANIE - tym KIM są, tym CZEGO chcą i tym JAK po to sięgają.
Ci, którzy ze mną pracowali (i parę osób, które dostały ode mnie do testowego słuchania pierwszy produkt ZenJaskiniowca) wiedzą, że są dwa sposoby manipulowania społeczeństwem a więc i jednostką. Poprzez WSTYD (głównie kultury wschodu) oraz poprzez WINĘ (judeo-chrześcijański model domyślny).
SKRĘPOWANIE - tym, że jesteś, tym kim jesteś, tym czego chcesz i tym, że w ogóle śmiesz chcieć, łączy w sobie oba te elementy. I wstyd i poczucie winy. W jeden ładny i paraliżujący węzełek, który zapewnia, że swoje jedyne życie spędzasz w skurczu i niedorozwoju.
"CHCĘ WIĘCEJ!" brzmi niemal jak zbrodnia. Tak jakby bycie mniej i posiadanie mniej było jakąś wielką cnotą. Jakoś nie słyszałem, żeby kościół postanowił sprzedać Watykan i inne nieruchomości i rozdać kasę biednym. Za to zauważyłem, że powstają nowe świątynie. "Po czynach ich poznacie", tak to było?
Bycie frajerem oznacza, że dbasz o czyjś interes bardziej niż o własny i/lub, że uważasz, że inni zadbają o Ciebie bardziej niż o siebie. Jesteś? Jesteś winien grzechu bycia frajerem? Jesteś winien kurczenia się dlatego, że ONI są ważniejsi niż JA?
Jesteś winien niedorozwoju własnego, bo "nie wypada" i "bo co pomyślą" albo "kim ja jestem, żeby chcieć i osiągać?"
Swoją drogą, kolejną wspólną cechą jest to, że ludzie sukcesu myślą w kategoriach: "Skoro mogli oni, to mogę i JA!" [bardzo dobra mantra swoją drogą, polecam]. Tak myślał na przykład Arnold, kiedy podziwiał innych ludzi sukcesu, co opisałem w poście o modelu Arnolda.
Dla przypomnienia:
Kiedy widzę wielkich ludzi mówię do siebie: "Też tak mogę!" [patrz - wiara w siebie, nie stawianie innych na piedestale, afirmacja życia zamiast durnego pochylania głowy w poczuciu uniżenia]. Siła polega na tym, by się nie poddawać. Wszyscy posiadamy wielką wewnętrzną moc [JUŻ masz to co potrzebne, masz to pobudzić - nie zdobyć z zewnątrz!]. Tą mocą jest WIARA W SIEBIE [pamiętaj, że wiara nie wymaga dowodów, więc nie ma znaczenia co się działo kiedyś]. Nim wygrasz, musisz zobaczyć siebie wygrywającym. I musisz czuć głód [głód jest podstawą osiągnięć, ambicją albo chciwością - jak kto woli]. Musisz pragnąć podbojów [zwróć uwagę na język]. Każde marzenie niesie ze sobą jakieś ryzyko, szczególnie ryzyko niepowodzenia. Ale mnie ryzyko nie zatrzymuje [patrz - obraz siebie]. Nie można wiecznie przegrywać.
Zatem pytania do siebie samego brzmią:
Czy jesteś zafascynowany sobą?
Czy wiesz, że możesz na siebie liczyć?
Czy jesteś swoim największym fanem?
Czy jesteś w biznesie bycia [tu podaj swoje imię i nazwisko]?
Czy żyjesz tak, by minimalizować bagaż żalu i niespełnienia?
Czy pamiętasz, że jutro może nie nadejść?
Czy rozumiesz, że z miłości własnej WYNIKA OBOWIĄZEK działania na własną korzyść?
Czy rozumiesz, że jeśli się kochasz, nie możesz się krzywdzić?
Czy stawiasz interes korporacji, instytucji, POLMOS-ów, dealerów czy browarów ponad swój?
Czy robisz tylko to co Cię wzmacnia a usuwasz to, co Cię osłabia?
Czy patrzysz na to co inni ROBIĄ a nie na to co MÓWIĄ?
Czy czekasz na zbawienie?
Nie możesz po prostu przejść przez życie zostawiając rzeczy takimi, jakimi są. Wszyscy mamy możliwość dokonywania zmian i gdybym miał umrzeć już dziś, wiem, że uczyniłem świat lepszym. Życie jest zbyt krótkie by zajmować się czymś innym, niż urojonym przekonaniem o swojej własnej fantastyczności." - Gene Simmons
TO CO UKRYTE, W KOŃCU STAŁO SIĘ JAWNE...
Poznaj metody, które dają siłę najlepszym
https://youtu.be/Nw7jwl7Q5Tg
Ten program da Ci:
POCZUCIE MOCY
POCZUCIE KONTROLI
6/23/2015 • 5 minutes, 50 seconds
O byciu między młotem a kowadłem
Chińczycy mają to swoje życzenie-przekleństwo: "Obyś żył w ciekawych czasach." Akurat żyjemy. W dodatku nasza sytuacja - jako tego gatunku - jest również pod względem ciekawości bardzo perwersyjna.
Otóż a mianowicie ponieważ...
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że jesteśmy gatunkiem, który ma tak zwaną świadomość. Ja wiem, że czasami trudno to zobaczyć w twarzach i czynach innych ludzi, ale jednak. Świadomość, w wielkim skrócie, oznacza, że zdajemy sobie sprawę ze zjawisk zewnętrznych oraz zjawisk wewnętrznych - takich jak własne myśli. W wielkim skrócie, świadomość oznacza, że zdajemy sobie sprawę. I supcio.
Ale teraz, do świadomości, musimy dodać jeszcze samoświadomość, czyli fakt, że zdajemy sobie sprawę z faktu, że zdajemy sobie sprawę. Samoświadomość oznacza, że jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy świadomi, czyli wiemy, że wiemy. Bardzo fajna opcja...
... z tym, że nie do końca. Z biologicznego punktu widzenia, jesteśmy tym, co Dawkins w "Samolubnym genie" nazywa maszynami przetrwania. Chodzi o to, żeby przekazać swoje geny. Czyli, z biologicznego punktu widzenia, przeżycie w celu rozmnażania i zapewnienia przeżycia swojemu potomstwu jest celem naszej tu bytności. Mało romantyczne, wiem, ale mamy przecież romantyczne komedie, jako cukier do herbaty.
Problem, dość poważny, polega na tym, że nasza świadomość i samoświadomość, jakkolwiek cudne by nie były, stanowią poważny kłopot. Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy świadomi tego, że umrzemy. Każdy z nas. W dodatku umrą wszyscy nam bliscy. I nasze dzieci i dzieci naszych dzieci. Generalnie, można by powiedzieć - perspektywa nieco nihilistyczno-chujowiutka. W każdym razie nie nastraja to jakoś szczególnie optymistycznie. Problem z tym nie-optymistycznym nastrajaniem jest taki, że stoi to to w sprzeczności z byciem genową maszyną przetrwania. Ludzie z depresją nie chcą się bzykać. Jakoś tak już mają. I dlatego pojawiły się 2 cudowne mechanizmy, na których opiera się cały ten nasz radosny burdelik.
Te dwa mechanizmy są na dobrą sprawę dwoma stronami tej samej monety. Jeden umożliwia istnienie drugiego i wzmacnia jego działanie. Pierwszy z nich to instynkt wyparcia. Drugi z nich to instynkt wiary. Zwróć uwagę swoim kaprawym oczkiem, że użyłem słowa instynkt, bo mamy wiele dowodów, że dokładnie tak jest. To nie jest jakiś tam wyuczony mechanizm. To jest mechanizm biologiczny, nam wrodzony. O tym, że to instynkt mówią głośno - niektórzy - biolodzy, genetycy, antropolodzy, lekarze, psycholodzy - i co najważniejsze, ja też to mówię.
Bo widzisz, razem ze świadomością nieuchronnej śmierci - w każdej chwili dodajmy, bo nikt nie daje Ci gwarancji, że dożyjesz setki - rodzi się wewnętrzny terror. Bardziej po polsku to będzie wewnętrzna trwoga. Można zwariować albo skurczyć się w sobie ciągle oczekując, że za chwilkę może trafić Cię szlag. Mało to funkcjonalny stan ducha i umysłu. I tu do gry wchodzi wyparcie - usuwamy te myśli ze świadomości, żeby jakoś funkcjonować. Im bardziej wypierasz, tym łatwiej żyć. Dlatego neurotycy tak bardzo zazdroszczą tępakom.
Uszkodzenie mechanizmu wyparcia i masz depresję. Nie mówię o melancholii i pizdowatości, którą dziś nazywa się depresją, żeby sprzedawać leki i dać radość cierpiącemu, bo ma modne schorzenie. Mówię o prawdziwej klinicznej depresji. Jest teoria (i się mie podobuje), że ludzie z depresją to ludzie, którzy zobaczyli świat takim, jakim on jest naprawdę - z naszą nagą bezradnością, targani przez siły większe od nas jak szmaciana lalka podczas tajfunu, ten brak sensu i ogólne poczucie pustki i beznadziei. Jak widać, dostrzeganie prawdy niekoniecznie musi wychodzić na zdrowie, więc uważaj czego pragniesz, bo możesz to dostać.
Drugim mechanizmem, który chroni nasze kruche ciałka i umysły jest mechanizm wiary - od wiary religijnej po optymizm, który w skrajnej formie nazywa się chciwością. Bo widzisz, co by nie mówić, jesteśmy serio bardzo optymistycznym gatunkiem. Te wszystkie pajace, których zdrapują z drzew,
6/5/2015 • 11 minutes, 2 seconds
O tym, że życie NIE jest fair (ale tylko od zawsze)
Musisz zaakceptować ewentualność, że Bóg cię nie lubi, nigdy cię nie chciał i prawdopodobnie cię nienawidzi - Fight Club
Powyższe założenie zakłada, że Bóg istnieje. My poczynimy tu założenie bardziej szerokie i bezpieczne - istnieje albo Pan Bóg albo Pani Natura. Żeby było łatwiej - umownie - nazwijmy Jego/Ją Siłą Wyższą albo Drugą Stroną.
Z poprzedniego postu, z dokładniej ze słów Wernera Erharda wiesz, że życie jest puste (bez nadanych znaczeń), idealnie neutralne czyli idealnie obojętne. Na dobrą sprawę życie jest tak samo obojętne jak śmierć. Dostajesz ten dar bez proszenia - ale nawet błagania nie pomogą, żeby je przy sobie utrzymać. W skrócie, życie toczy się swoim obojętnym torem i przemieli wszystko co po drodze. A my nadajemy temu znaczenia, szukamy głębszego sensu i zabarwiamy to wszystko moralnymi i emocjonalnymi osądami. W wielkim skrócie, jesteśmy dosyć zabawnym i pociesznym gatunkiem.
I to oczywiście nie stanowi jakiegoś większego problemu, dlatego, że jesteśmy jacy jesteśmy i to pozwala nam na dużo więcej niż innym gatunkom. Coś za coś. Jednak mamy jeden problem, który kończy się kłopotami lub tragedią - na szczęście tylko zawsze. Używając języka religijnego - tym czymś jest grzech pychy. Używając języka ewolucji - jest tym stosowanie strategii niestabilnych ewolucyjnie.
Pójdź na wolny oddział onkologiczny, kardiologiczny, diabetologiczny albo internistyczny - w większości przypadków zobaczysz tam grzech pychy. Ludzi, którzy w całej swojej arogancji (niewiedza jest również formą arogancji) myśleli, że zasady nie obowiązują. Ludzi, którzy sądzili, że mogą robić co chcą, jak chcą i kiedy chcą. Że nie są malutką częścią większej, opartej na pewnych zasadach całości. Że można oszukać System. Otóż - nie można.
Otóż są w tej zabawie dwie strony - jesteśmy my (ludzie) oraz jest Druga Strona. Druga Strona była tu już przed nami i będzie po nas. I stworzyła ona pewne zasady. Jakkolwiek tragicznie by to nie brzmiało, ani Rafał Mazur ani (tu przeczytaj swoje imię i nazwisko) tych zasad nie zmienią. Za to musimy ich przestrzegać - jeśli chcemy tu jeszcze troszkę być. Dowcip polega jednak na tym, że nawet poznanie tych zasad i przestrzeganie ich niczego nam nie gwarantuje. Bo wygląda to tak, że my musimy zasad przestrzegać a Druga Strona nie musi. System, ostatecznie, działa przeciwko nam.
Ludzie, którzy robili ze mną coaching wiedzą, że podstawą tego co robię jest założenie, że:
życie nie jest fair
nie ma żadnych gwarancji
To dwie mantry (plus kilka innych), które przekazuję każdemu. Mamy tylko wąskie widełki, które mogą zapewnić nam sukces (chociażby pod względem biologicznym) ale nawet stosowanie się do nich nie daje nam żadnej gwarancji. Patrz - małe dzieci w finalnym stadium choroby nowotworowej. Trudno zarzucić im - w przeciwieństwie do kogoś, kto całe życie chlał, palił i żarł - że sobie czymkolwiek zasłużyły.
Ale te wąskie widełki to jedyne co mamy. Jedyne co nam zostało, to zarządzać ryzykiem - jako, że ryzyka uniknąć się nie da.
Jeśli jesteś z Warszawy, szczególnie latem, kiedy jest ładna pogoda, proponuję przejechać się na Ursynów i przejść się do Centrum Onkologii. Właściwie nie DO - wystarczy POD. A tam, pod drzwiami, przywitają Cię ludzie w szlafrokach, z kroplówkami na stojakach i papierosem w ustach. Nawyki i instynkt wyparcia czynią cuda, jak widać.
Każda osoba z nadwagą - grzech pychy. Każda osoba nadużywająca substancji psychoaktywnych (alkohol, narkotyki, leki), w celu zmiany nastroju lub percepcji (i która sądzi, że akurat jej się na dłuższą metę uda) - grzech pychy. Ludzie ci nie rozumieją, albo nie chcą zrozumieć - że włączają do gry siły dużo silniejsze od nich samych. Że są absolutnie bez szans.
Nathaniel Branden, gość od poczucia własnej wartości (i jeden z niewielu "guru", których z którym warto się zapoznać), miał swoją ulubioną mantrę:
Nikt nie nadejdzie
- w sensie, że zbawienie nie nastąpi, nie przyjedzie rycerz na rumaku i nie wybawi. Jesteś w tym sam(a), więc się ogarnij.
3/23/2015 • 11 minutes, 13 seconds
O 4 jeźdźcach apokalipsy i zostaniu Magikiem
Kiedy wartości są jasne, decyzje są łatwe
Tak mawia Dan Pena, który ma głupio-fajny sposób rzucania takich perełek od niechcenia, bez wyjaśniania, dlatego bardzo często przelatują niezauważone, wśród jego krzyków, bluzg i poniżania.
Więc jakie są Twoje świadome wartości? Tylko błagam, bez: Bóg, Honor, Ojczyzna. Jest to taka sama odpowiedź jak na pytanie ile pieniędzy chcesz mieć - milion dolarów. Pytam o prawdziwe, przemyślane wartości - o to co Twoje a nie o to, co wtłaczali Ci rodzice, ksiądz, polityk, prawnik czy profesor.
I oczywiście, jako, że to Twoje wartości nie powinienem się do nich wtrącać - dlatego to zrobię :) Zasugeruję co-nie-co.
Po co wartości? Po to, że będąc świadomym swoich wartości, czyli tego jak postrzegasz świat i tego co jest dla Ciebie najważniejsze, możesz świadomie koncentrować się na tym co masz robić. Powiem ładniej - możesz działać z premedytacją. Premedytacja to jak najbardziej pozytywne słowo! Oznacza świadome działanie mające na celu osiągnięcie założonego rezultatu. Christopher Hyatt powiedział kiedyś, że:
Magia to dla mnie określenie celu i znalezienie sposobów jego osiągnięcia.
Chcesz być Magikiem?
Według mnie - niezależnie od tego czego chcesz od życia, łańcuszek wygląda tak:
Świadomość swoich wartości > działanie z premedytacją > po to, by osiągnąć maksimum swojego potencjału (być najlepszą wersją siebie samego) > oraz najwyższą jakość życia.
A teraz zobaczmy jak NIE osiągnąć pełni potencjału i najwyższej jakości życia.
Świetnym sposobem jest strach przed zmianą. Jakoś tak się dziwnie w życiu składa, że żeby nastąpiła zmiana, trzeba coś zmienić. Ludzie uważają, że zmiana jest procesem twórczym. Bo jest. Ale zmiana jest też dezintegracją - a to oznacza strach, ból, niepewność i dyskomfort.
Strach, ból, niepewność i dyskomfort to 4 jeźdźców apokalipsy. Twoje życie JEST i BĘDZIE wprost proporcjonalne do tego, jak dobrze sobie w ich obliczu radzisz. A teraz mała zagadka.
Co łączy wszystkie wielkie religie (a już bez wątpienia świętą trójcę czyli judaizm, chrześcijaństwo i islam ale i buddyzm), systemy totalitarne (komunizm, nazizm, faszyzm) czy większość systemów terapeutycznych z psychoanalizą na czele?
Ich wspólny mianownik to strach przed cierpieniem. Ksiądz, polityk i terapeuta posługują się tym samym narzędziem co sprzedawca używanych samochodów: obietnicą (koniec z cierpieniem!) i gwarancją (prawo ziemskie, boskie czy nauka). Wszystko po to, byśmy pełni nadziei usunęli sprzed przerażonych twarzy 4 jeźdźców apokalipsy.
Oczywiście problem polega na tym, że gwarancji nie ma i być nie może - a im bardziej jej szukamy, tym większymi niewolnikami się stajemy. Im bardziej poszukujesz gwarancji, tym łatwiej Tobą manipulować. Bo manipulować można tylko kimś, kto czegoś potrzebuje.
Strach, ból, dyskomfort i niepewność są PEWNE. Są i będą stałym elementem ludzkiej kondycji. Nie ma od nich ucieczki - innej niż w jeszcze więcej strachu, niepewności, dyskomfortu czy bólu. Im odważniej spojrzysz na ten fakt, tym więcej wolności i kontroli masz szansę doświadczyć. Poddanie się świadomości, że od cierpienia nie da się uciec niesie wzmocnienie.
Nie ma w tym żadnego paradoksu, dlatego że w Naturze paradoksy nie występują. Natura po prostu JEST - a my tworzymy swoje mapy i jeśli jedna mapa nie za bardzo pokrywa się z inną mapą mówimy - paradoks. A to nie paradoks. To życie.
Najlepszym rozwiązaniem - jakie ja znam - jest propozycja niejakiego Friedricha Nietzsche. Brzmi ona:
Powiedź życiu TAK!
Nietzsche, który był bardziej psychologiem-filozofem niż filozofem ma na myśli to: nie uciekaj przed niczym. Przywitaj to. Wszystkie barwy. Spójrz prosto w twarz i Pięknej i Bestii. Przestań bać się cierpienia. To Cię osłabia i wzmacnia tych, którzy ten strach wykorzystują do swoich celów - posługując się swoimi wartościami. Wyczekuj 4 jeźdźców apokalipsy tak, jak w bejsbolu gość z kijem wyczekuje piłki: patrz prosto w jej kierunku i GRAJ ŻEBY WYGRAĆ. Z entuzjazmem i agresją - weź zamach i celuj w publiczn...
1/27/2015 • 9 minutes, 27 seconds
O ambicji, poświęceniu i równowadze
Można lubić Ayn Rand lub nie, ale sukces, który odniosła jest astronomiczny. Przypomina mi nieco historię Arnolda. Wyjeżdża z po-rewolucyjnej Rosji do USA - żadnych umiejętności językowych, żadnych konkretnych znajomości. Zupełnie inny kraj, zupełnie inna kultura. Nie zna angielskiego - więc postanawia zostać pisarką. Pierwsze scenariusze, potem powieści. Koniec końców - jest kultowa autorką i twórcą własnego nurtu filozoficznego (obiektywizmu).
A teraz zobaczmy, co mówiła sama do siebie, żeby trafić tam, gdzie trafiła:
Koncentracja!
Naucz się doceniać działania i wysiłek. Zrozum, że ten rodzaj pracy jest specyficzny i wymaga specyficznego stanu umysłu, innego niż przy nic nie robieniu. Nie da się pisać robiąc jednocześnie coś innego.
W końcu, żyjesz dla działania czy dla odpoczynku? Przestań się tak podziwiać - wciąż jesteś nikim. Musisz wiedzieć jak kontrolować swoje nastroje i umysł. Być panem absolutnym siebie samej
i swojego umysłu. Jak chcesz przewodzić innym, skoro nie przewodzisz swojemu umysłowi?
Sekret życia: masz być czystą siłą woli. Wiedzieć czego chcesz i robić to. Mieć świadomość, minuta po minucie, co robisz i dlaczego. Absolutna siła woli, absolutna kontrola. Wszystko inne poślij w diabły!
Bądź tyranem - żadnych kompromisów z samą sobą. Rób wszystko totalnie (cała sobą).
(...) Od teraz - żadnej myśli o sobie, myśl jedynie o pracy. Jesteś tylko maszyną do pisania. I nie przestawaj, dopóki autentycznie i szczerze wiesz, że więcej już nie możesz.
Ayn Rand - The Journals of Ayn Rand.
To jest zapis jej wewnętrznego dialogu - przelanego na papier. Notatka do siebie samej.
A teraz powiedz mi - brzmi jak ktoś, kto w życiu szuka równowagi? Kto szuka balansu - cokolwiek by to miało znaczyć? Kto postanawia poczekać, aż pojawi się motywacja albo posłuchać Tony Robbinsa? Kto, jak przystało na artystę "nawiązuje bliższy kontakt ze swoją emocjonalną stroną istnienia"? Jak ktoś, kto stosuje 4-ro godzinny tydzień pracy?
Bo dla mnie brzmi jak ktoś, kto idzie na wojnę. Dla mnie brzmi jak ktoś, kto nie bierze żadnych zakładników. Jak ktoś, kto pali mosty i wszelką drogę odwrotu.
Nie znam nikogo, powtarzam, nikogo, ani osobiście ani z lektur, kto wybił się ponad przeciętność szukając równowagi i spokoju. Nie znam i nigdy nie poznam, bo to niemożliwe.
"Życie jest po to, by się cieszyć każdą chwilą", "Nie pracuj tak ciężko, bo się wypalisz", "Zachowujesz się jakbyś miał obsesję, to nie jest normalne". No jasne, że nie jest. Bo tylko nieliczni są wybitni, więc jak można mierzyć ich miarą miernot i przeciętniaków? Jeśli otaczający Cię ludzie nie mówią, że coś z Tobą nie tak, że zachowujesz się nienormalnie, że masz obsesję - to znaczy, że Twoje myślenie i działanie jest przeciętne. Jeśli Cię chwalą - masz pewność, że jesteś im równy. Jeśli Cię rozumieją - marnujesz potencjał.
Przeczytaj jeszcze raz słowa Rand - czy widzisz tu gdzie użalanie się nad sobą? Widzisz poszukiwanie relaksacji? Zen?
To jest jeden z największych błędów jaki robią ludzie starając się zarządzać swoim stanem emocjonalnym. Szukają spokoju czy relaksacji zamiast zwiększać odporność na presję, strach, krytykę czy konfrontację. Szukają ucieczki zamiast zaprawiać się w boju. Im bardziej łakniesz bezpieczeństwa, tym mniejsza szansa, że je odnajdziesz. Osłabniesz i zesrasz ze strachu w samym wyczekiwaniu. Zeżre Cię niepokój.
No ale dobrze, powiesz, ale ona miała cel, miała ambicje - a ja nie mam. A ja Ci powiem, że nie wierze. I że wierzę w to, że jesteśmy gatunkiem zdobywców i odkrywców (spójrz na małe dzieci - jakie są ekspansywne). Że większość dzisiejszych neuroz i rozpieprzenia wynika z tego, że żyjemy zbyt bezpiecznie. Że żyjemy za bardzo głową. Że intelektualizujemy emocje, zamiast je czuć. Czuć je to dla nas za mało - musimy je oceniać. Dodajemy warstwy - zamiast zauważyć, że czujesz strach, "wiesz", że czujesz i że strach jest zły, więc źle, że go czujesz, więc "musisz" źle czuć się z tym, że go czujesz, bo strach jest zły i jest powodem do tego,
1/23/2015 • 11 minutes, 53 seconds
O szkodliwości współczucia i litości
Kiedy mówię na głos, że jedną z najważniejszych cech - dla każdego, kto chce cokolwiek osiągnąć - jest bezwzględność, ludzie patrzą na mnie jak na psychopatę i Adolfa Hitlera coachingu. Kiedy mówię o tym, że litość i współczucie to szkodliwe stany emocjonalne - ci sami ludzie są pewni, że ponownie otworzę obozy koncentracyjne. Sprofanujmy zatem w radości ten judeo-chrześcijański mit użyteczności miłosierdzia poprzez litość i współczucie.
Kiedy mówimy o współczuciu - w samym słowie jest już fakt, że czujesz (a raczej sądzisz, że czujesz, jeśli mamy być nieco bardziej precyzyjni) to co ten, komu współczujesz. Mówiąc inaczej - jednoczycie się np. w rozpaczy. Ponieważ czujecie się dokładnie tak samo (jak się wam wydaje) na dobrą sprawę jedno z was staje się zbędne. Emocjonalnie przytakuje. To jak w tym bezmyślnym powiedzeniu, że udany związek to dwie połówki - co sugeruje, że jedno jest półdupkiem i drugie jest półdupkiem. Udany związek nie składa się z dwóch połówek, tylko z dwóch jedności. Nie jestem żadną połówką! Ani ona nie jest żadną połówką! I dzięki temu możemy tworzyć udaną całość większą. No dobra, bo się rozproszyłem (przed czym ciągle przecież Cię ostrzegam...)
Tak więc wiemy już, że współczucie oznacza, że stajesz się kołkiem - dołączasz do chóru i śpiewasz jak on. Jest przecież jeszcze litość. "Nachylić się nad kimś w litości". Właśnie - dla mnie litość oznacza poczucie wyższości. Uznanie tej drugiej osoby (czy osób) jako ofiary niezdolnej do podniesienia się, niezdolnej do samodzielnego działania i walki przeciwko czemuś lub o coś. Jest w litowaniu się jakaś forma sadystycznej władzy i wywyższania. Dla mnie, przynajmniej.
Spójrzmy zatem jaka jest alternatywa. Dosłownie spójrzmy.
J.K. Simmons w filmie "Whiplash" copyright Sony Pictures Worldwide
Oto twarz empatii.
Kto nie widział "Whiplash" - niech zobaczy. Najważniejszy film o relacji mentor-uczeń jaki znam (tak, tak, ważniejszy nawet niż stary "Karate Kid"!).
Jaka jest różnica między empatią a współczuciem? Taka, że współczujący współczuje - a empatia oznacza rozumienie. NIE oznacza, że solidaryzujesz się emocjonalnie. Rozumiesz co ten ktoś przeżywa, być może dlatego, że sam "tam byłeś", być może dlatego, że wygrzebałeś się z podobnego lub większego gówna i wiesz, że możesz być pomocny. Nie poprzez zamienienie się w bezwartościową z punktu widzenia pomocy galaretę - tylko poprzez zmotywowanie / zainspirowanie tego kogoś do pozytywnego działania. Zanim wyjaśnię to dalej, dwa ważne elementy.
Pierwszym jest to, o czym wielokrotnie już pisałem - czyli kwestia tego, na co zwracasz uwagę. Generalnie, każdy słyszał to już do zarzygania - to na co zwracasz uwagę narasta.
Cokolwiek teoretyk wymyśli, praktyk udowodni
Szukasz spisków, układów, sznurków i rąk za nie pociągających - znajdziesz. Na bank znajdziesz. Koncentrujesz się na tym, dlaczego się nie da? To się dowiesz - obficie - dlaczego się nie da. Koncentrujesz się na tym co DA się zrobić - znajdziesz rozwiązania lub chociaż spróbujesz. Nie chcę uderzać w górnolotny ton, ale faktycznie jest w życiu coś magicznego - bo Twój umysł je w jakiś stopniu generuje.
Tak więc mamy kwestie tego, na co zwracasz uwagę. Na coś, co może dać pozytywny wynik (rozwiązanie lub coś twórczego) lub rozpraszasz się na wszystko pozostałe.
Drugi element. Kwestia obowiązku. Mówiąc inaczej - poczucie misji, zadania. To co dla jednych jest opcja, wyborem, luźnym zobowiązaniem czy nawet koszmarem, dla innych (nielicznych dodajmy) jest obowiązkiem. Weźmy mój ukochany temat - diety. 95% ludzi nie osiągnie celu lub nie utrzyma wagi. Dlaczego?
Dlatego, że nie traktują tego jako swojego pieprzonego obowiązku! Dla nich to zachcianka, kwestia "wolnej woli" i tym podobnych metafizycznych gówien. Dlaczego ja schudłem i dlaczego dalej zmniejszam poziom tkanki tłuszczowej w tym samym czasie zwiększając ilość masy mięśniowej? Bo to dla mnie obowiązek.
To mój moralny obowiązek, by osiągnąć PEŁNIĘ POTENCJAŁU - również w tej kwestii. Kompulsja. Misja.